Viola z Opola i inne księżniczki, które mogłyby straszyć w piastowskiej wieży

Artur  Janowski
Artur Janowski
Prof. Anna Pobóg-Lenartowicz: – Książka o opolskich księżniczkach pojawi się pewnie w przyszłym roku.
Prof. Anna Pobóg-Lenartowicz: – Książka o opolskich księżniczkach pojawi się pewnie w przyszłym roku. Sławomir Mielnik
Zakładały szpitale, fundacje, udzielały się charytatywnie – prof. Anna Pobóg-Lenartowicz pisze historię opolskich księżnych, średniowiecznych feministek, które bardzo dobrze radziły sobie z władzą, a gdy miały mniej szczęścia, szły do klasztoru.

Stoimy pod Wieżą Piastowską, której atrakcją – wedle pomysłu władz stolicy województwa – ma się stać duch księżnej Ofki. Taka zjawa mogła istnieć?
Zależy, o którą Ofkę pan pyta.

Było ich więcej?
Jeśli chodzi o księżne opolskie, to właściwie żadnej znaczącej Eufemii, czyli Ofki, nie mieliśmy. Wprawdzie wiemy o księżnej Eufemii, małżonce Władysława I, władcy bardzo zasłużonego dla Opola, ale była to księżna, która większość swojego życia spędzała w Raciborzu. Druga Eufemia, zwana także Ofką, była żoną Władysława Opolczyka i razem z nim wiele podróżowała po całej Europie. Dopiero na stare lata osiadła na Zamku Górnym, który dostała w testamencie, a którego baszta jest obecnie częścią Zespołu Szkół Mechanicznych przy ulicy Osmańczyka. Dlatego jeśli jakaś Eufemia miałaby straszyć, to raczej na Zamku Górnym, a nie na Wieży Piastowskiej.

A najbardziej znana Ofka raciborska?
Ona z wieżą, pod którą stoimy, nie miała nic wspólnego. Eufemia była córką Przemysława, księcia raciborskiego i syna Władysława I. Na początku XIV wieku przywdziała habit zakonnicy i wstąpiła do klasztoru dominikanek w Raciborzu, a obecnie jest kandydatką na ołtarze i nie sądzę, aby kiedykolwiek jej duch miał się pojawiać w Opolu. Jeśli chodzi o księżniczki opolskie, to zachowała się informacja tylko o jednej Eufemii, ale ona zmarła jako dziecko, więc trudno podejrzewać, aby ktoś przetrzymał ją w wieży. Jeśli jakikolwiek duch u nas straszył, to raczej nie księżnej o imieniu Eufemia. Tym bardziej że to imię nie było popularne wśród Piastów opolskich, a często spotykane było wśród księżniczek mazowieckich i wielkopolskich.

To skąd ta legenda o duchu Eufemii, która miała zagubić pierścień zaręczynowy?
Nie wiem, ale prawdą jest, że ta opowieść o księżnej ma długą tradycję. Sama jako dziecko ją usłyszałam, zresztą tak zaczęła się moja przygoda z historią. Byłam na wieży jako maluch wspólnie z nauczycielką historii i ona również opowiadała o księżniczce, przetrzymywanej w wieży. Wtedy sobie obiecałam, że zajmę się losami księżnej, jak i samej wieży. Trzeba jednak brać pod uwagę, że takie obiekty sprzyjają rozwojowi podobnych legend.
Znalazłem kiedyś informację, że podczas prac rozbiórkowych zamku piastowskiego, którego częścią była wieża, znaleziono zamurowane ciało kobiety. Czy to mogła być jakaś księżna?
W pewnym okresie średniowiecza zwyczaj zamykania kobiet w samotności, tzw. rekluzja, stała się popularna. Kobiety były zamurowywane w pomieszczeniach jakiegoś klasztoru lub też w obrębie zamku, gdy były to osoby związane z rodziną książęcą. Takich rekluzji w XIV i XV wieku na Śląsku mamy bardzo dużo, więc to nie jest nieprawdopodobne, choć akurat w materiałach źródłowych nie znalazłam żadnej informacji o takim przypadku w Opolu. I to mimo że przygotowuję książkę właśnie o opolskich księżniczkach.

Jest taka księżniczka opolska, której w książce nie mogło zabraknąć?
Księżna Viola, ona robi na mnie największe wrażenie. To wynika z jej charakteru, ze sposobu postępowania, jej postać może imponować chyba każdej kobiecie. Aby zrozumieć jej fenomen, trzeba się cofnąć do czasów Kazimierza I Opolskiego, który lokował Opole i który przeniósł do Opola centrum życia politycznego i religijnego swojego księstwa. To wszystko zrobił z miłości dla Violi, kimkolwiek ona była. Mogła być np. córą bułgarskiego cara Kałojana, a książę przywiózł ją z wyprawy krzyżowej, ale nie wydaje się, aby małżeństwo zawarto z przyczyn politycznych. Książę miał już około 40 lat, a Viola 16, ale wówczas taka różnica wieku nikogo nie dziwiła, tym bardziej że wtedy już 12-letnie dziewczęta uznawano za panny do wydania. Dlatego np. św. Jadwiga Śląska urodziła pierwsze dziecko już w wieku 13 lat.

Opole powstało z miłości do księżnej Violi?
Nawet kiedyś użyłam już takiego sformułowania, bo właściwie dopiero po powrocie z Violą i od czasu urodzenia się dzieci miasto zaczyna nabierać kształtów. Zapada decyzja o budowie zamku na Ostrówku, rozpoczyna się stawianie murów obronnych, pojawiają się pierwsi urzędnicy i pleban. Nie jest również przypadkiem powstanie kościoła pod wezwaniem św. Krzyża (obecnie katedra), bo to ewidentne nawiązanie do wypraw krzyżowych.
Książę Kazimierz umiera w 1329 roku. Co się potem dzieje z Violą i czwórką dzieci?
Od razu o opiekę, tzw. regencję, występuje Henryk I Brodaty, brat stryjeczny jej męża. Tymczasem Viola się na to nie godzi, uważa, że ona ma pełne prawo do rządów w księstwie w imieniu synów. Księżna odwołuje się do papieża, a ten przyznaje jej rację i regencja zostaje cofnięta. Świadectwem nieugiętej postawy Violi jest jej pieczęć, gdzie pokazana jest jako postać siedząca na tronie, dwiema rękami wskazująca na synów: Mieszka, zwanego potem Otyłym, oraz Władysława Opolskiego. Charakterystyczne, że Viola – przedstawiona na pieczęci – ma na głowie coś w rodzaju welonu, który można odczytać jako namiastkę korony. Viola bardzo sprawnie rządziła księstwem do czasu uzyskania pełnoletności najpierw przez starszego Mieszka, a gdy ten umarł w młodym wieku, pełnię władzy przekazała młodszemu Władysławowi.

Czy to prawda, że Viola jest babcią króla Władysława Łokietka?
Owszem, bo jej córką była Eufrozyna. Dziś ta księżniczka opolska jest zupełnie zapomniana, a szkoda, bo niewątpliwe charakter odziedziczyła po matce i jej losy to też ciekawa historia. Wydaną ją za księcia kujawskiego Kazimierza I i to jemu urodziła właśnie Władysława Łokietka. Kazimierz miał jednak dzieci z poprzedniego małżeństwa, a po śmierci księcia oskarżano Eufrozynę o to, że chciała otruć pasierbów, byleby tylko zapewnić władzę jej pierworodnemu. Potem opolanka wyszła po raz drugi za mąż, za księcia Mściwoja, ale małżonkowie pokłócili się, doszło do rozwodu, a wiemy to, bo zachował się dokument na ten temat.

Po rozwodzie Eufrozyna zamieszkała na Kujawach, więc kiedy zmarła, jej duch nie mógł straszyć w Opolu. Czy jest więc księżniczka opolska, która może być jakoś wiązana z legendą o duchu na Wieży Piastowskiej?
Mogła to być córka Władysława I Opolskiego, czyli wnuczka naszej Violi, której imienia niestety nie znamy. Zachował się tylko formularz dokumentu, gdzie Władysław I wspomina o córce, która – gdyby Henryk IV Prawy opanował Kraków - miała być koronowana na królową Polski, właśnie na mocy porozumienia pomiędzy książętami. Wprawdzie Henryk IV zdobył Kraków, ale potem szybko zmarł, a jeszcze wcześniej odesłał do ojca córkę Władysława I. Dlatego legenda o księżniczce, która przebywała w zamku w samotności, mogła być związana właśnie z tą postacią.

Naprawdę nic nie wiemy o jej imieniu?
Być może miała na imię Grzymisława, za czym optują niektórzy historycy. Szkopuł w tym, że to imię było popularne wśród Piastów krakowskich, a z nimi Władysław I był w konflikcie. Dlatego tak mało prawdopodobne jest właśnie to imię. Drugie imię, jakie do tej pory się pojawiało, to Konstancja, ale w mojej ocenie to raczej siostra słynnej Ofki Raciborskiej. Całkiem niedawno, gdy zbierałam materiały do monografii dominikanów opolskich, natrafiłam przypadkowo na zupełnie inne imię.

Zdradzi je pani naszym czytelnikom?
Jeden z kronikarzy dominikańskich, opisujący historię klasztoru w Opolu, wymienia imię Estera. Początkowo wprawiło mnie ono w zdumienie, bo dla piastowskiej księżniczki było czymś niezwykłym. Potem zaczęłam się jednak zastanawiać i pewne rzeczy łączyć. Trzeba pamiętać, że Estera, jako postać z Pisma Świętego, była stawiana za wzór pobożności i determinacji. Z kolei dominikanie mieli ogromny wpływ na Władysława I, który ufundował im kilka klasztorów. To nie wszystko. Dominikanin Peregryn z Opola w kilku miejscach swoich kazań wymienia właśnie Esterę jako wzór cnót, a brat Władysława I daje córce na imię Maria, co też było też niespotykane wśród Piastów. Jeśli więc była Maria, to czemu nie Estera, w pismach teologicznych występująca jako figura NMP? To jest bardzo prawdopodobne i myślę też, że to jedyna kandydatka na ducha.
Jest jakiś wspólny mianownik opolskich księżniczek?
Sporo trafiało do klasztorów. Wprawdzie – jeśli można użyć takiego określenia – nie robiły tam karier, ale jeśli już dochodziły do jakichś wyższych urzędów, to wydawały wiele dokumentów i pokazywały, że są dobrze przygotowane do rządzenia. Miały też zacięcie gospodarcze, wiedziały, że trzeba wprowadzać innowacje. Co więcej, każda z księżniczek miała swoją pieczęć i to również te, które żyły w klasztorach. Cechą charakterystyczną było też to, że gdy wydawano je za mąż, starały się być bardzo aktywne. Zakładały szpitale, fundacje, prowadziły akcje charytatywne. Gdziekolwiek się popatrzy w historię, to najaktywniejsze były księżniczki opolskie.

Kiedy o tym wszystkim będziemy mogli przeczytać w książce?
Mam wszystko w głowie i mam nadzieję, że znajdę czas, aby książkę napisać w tym roku, następna w kolejce jest książka o opolskich dominikanach, których losy też były bardzo ciekawe. Chciałabym, aby obie publikacje były wydane w przyszłym roku.

Anna Pobóg-Lenartowicz, z pochodzenia opolanka.
Absolwentka historii Uniwersytetu Opolskiego. Od 1990 r. związana z Uniwersytetem Opolskim. Autorka i redaktorka 21 książek i ponad 200 artykułów naukowych i popularnonaukowych (w tym m.in.: „Władysław Opolczyk, jakiego nie znamy”, „Jak powstawało Opole”, „Miasto czyni wolnym. W 790-lecie lokacji Opola”). Specjalizuje się w historii Kościoła (dzieje klasztorów, zwłaszcza kanoników regularnych, dominikanów, cystersów, hagiografii średniowiecznej), historii Śląska oraz naukach pomocniczych historii. Kilka lat temu prof. Anna Pobóg-Lenartowicz odnalazła archiwum rodu Prószkowskich. Bezcenny zbiór dokumentów opuścił Śląsk Opolski w XVIII w. i u nas uchodził za zaginiony. Tymczasem okazało się, że jest nadal przechowywany w Czechach, a dokładnie w Brnie i Mikulovie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska