W drugiej turze będzie się liczyła mobilizacja elektoratów

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Rozmowa z doktor Ewą Skrabacz, politologiem z Uniwersytetu Opolskiego

Bronisław Komorowski traci na Opolszczyźnie, co widać zwłaszcza w ostatnim sondażu. Należy to wiązać z jego ostatnią wizytą w regionie?

Spadek jest wyraźny, a nawet dramatyczny. 12 punktów procentowych w dół i to w regionie, który zwykle "dawał fory" Platformie Obywatelskiej, może zastanawiać. Nie przeceniałabym wpływu jednostkowych zdarzeń - chociażby przekręcenia nazwy Kędzierzyna-Koźla - zwłaszcza, że urzędujący prezydent nie od dziś jest kojarzony z gafami. Tak drastycznego spadku nie sposób jednak racjonalnie wytłumaczyć jakimś konkretnym zdarzeniem. Jest to spore zaskoczenie.

Na Opolszczyźnie zyskuje za to Andrzej Duda, choć bez spektakularnych wzrostów...

Dudzie poparcie systematycznie rośnie i z każdym sondażem są to średnio 2 punkty procentowe. Można uznać, iż jest to wynik systematycznej pracy i rosnącej rozpoznawalności kandydata. W skali kraju wahnięcia, zarówno w przypadku Komorowskiego, jak i Dudy nie są duże, ale ostatni sondaż pokazuje, że przekroczone zostały znamienne bariery: w przypadku Komorowskiego jest to spadek poniżej 40 proc., zaś dla Dudy przekroczenie progu 30 proc. W wymiarze psychologicznym nie jest to bez znaczenia.

Jeszcze lepiej na tym tle wygląda Paweł Kukiz, którego na Opolszczyźnie zamierza poprzeć prawie 18 proc. ankietowanych. To chyba dowód na to, że społeczeństwo jest zmęczone partiami.

Społeczeństwo było i jest zmęczone partiami, które zwykle postrzegane są jak "zło konieczne". Ostatecznie jednak demokracja nie potrafi się bez nich obejść. Mieliśmy już takie sytuacje, kiedy sondaże - jeszcze przed startem kampanii - prognozowały dobry wynik Tomasza Lisa czy Jolanty Kwaśniewskiej (finalnie ani dziennikarz, ani była prezydentowa nie wystartowali w wyborach - przyp. red.). Ostatecznie wybór jednak dokonuje się pomiędzy kandydatami partyjnymi i nie ma tu przypadków, bo - co pokazuje chociażby polski przykład - kandydaci głównych partii są równocześnie głównymi rozgrywającymi w wyborach prezydenckich.

Druga tura wyborów wydaje się nieunikniona. Ponad 13 proc. Opolan, którzy wybierają się na wybory 10 maja, deklaruje że nie weźmie w niej udziału. To chyba niemało?

Trzeba pamiętać, że sondaż nie uwzględnia niezdecydowanych, którzy jeszcze nie podjęli ostatecznej decyzji, czy pójdą do urn i na kogo zagłosują. Historia wyborów prezydenckich w Polsce pokazuje, że w drugiej turze frekwencja jest zwykle nieco wyższa niż w pierwszej. Sztaby będą pracować nad mobilizacją elektoratu.

Z sondażu w regionie wynika, że wyborcy Janusza Palikota w drugiej turze, do której ich kandydat raczej nie wejdzie, poprą Andrzeja Dudę. To egzotyczny przepływ elektoratu...

Biorąc pod uwagę poziom poparcia Palikota na Opolszczyźnie, mówimy o nieznaczącej grupie. W pierwszej turze wyborcy mogą swój głos lokować bardzo różnie, wyrażając np. sprzeciw wobec establishmentu, poprzez głosowanie na kandydatów z końca peletonu. W drugiej turze natomiast wybór jest ograniczony, więc wyborca może oddać np. "głos sprzeciwu" - nie na kandydata, którego popiera, ale przeciwko rywalowi, którego jeszcze mniej chętnie widziałby w roli prezydenta. Może tak być i w majowych wyborach.

Kandydaci, którzy wejdą do drugiej tury raczej nie będą zaskoczeniem. Czy Bronisław Komorowski może już otwierać szampana?

Wstrzymałabym się ze świętowaniem. W ostatecznej rozgrywce istotny będzie wynik pierwszej tury, skala mobilizacji i możliwości poszerzenia elektoratu. Piłka jest w grze do końca wyborczych zmagań, a graczy będzie dwóch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska