W Jaworznie koło Rudnik parafianie zażądali odejścia proboszcza. Wojna religijna rozgorzała na dobre. Co dalej z księdzem?

Milena Zatylna
Milena Zatylna
Przeciwnicy proboszcza w Jaworznie przez kilka dni zbierali się przed kościołem i żądali odwołania kapłana.
Przeciwnicy proboszcza w Jaworznie przez kilka dni zbierali się przed kościołem i żądali odwołania kapłana. Milena Zatylna
Grupa parafian z Jaworzna zażądała odejścia proboszcza Tadeusza Króla. Ludzie zagrozili, że inaczej wywiozą go na taczce. Z kolei zwolennicy księdza chcieli, aby pozostał na parafii. W końcu po kilku dniach ostrego konfliktu proboszcz zrezygnował. O co chodziło w tym sporze?

Jaworzno w gminie Rudniki, to spora parafia, która administracyjnie podlega Archidiecezji Częstochowskiej. Składa się z 6 miejscowości. Przynależą do niej także Słowików, Polesie, Mostki, Mirowszczyzna i Julianpol. To około 2 tysiące mieszkańców.

Proboszczem 3,5 roku temu został ksiądz Tadeusz Król. Między nim a częścią parafian wybuchł ostry konflikt. Jego kulminacja nastąpiła w niedzielę 3 lipca. Spora grupa przeciwników proboszcza żądała, aby natychmiast opuścił on parafię. Jeśli tego nie zrobi po dobroci, wywiozą go na taczce, która stała przygotowana na kościelnym placu.

Atmosfera była gorąca, na miejsce przyjechała policja. Świadkowie relacjonują, że gdyby nie obecność funkcjonariuszy, różnie by się to mogło skończyć.

Na filmie zamieszczonym na serwisie klobucka.pl widać i słychać, że ksiądz wyszedł do wzburzonych wiernych, przeprosił za swoje zachowanie i zadeklarował, że odda się w ręce arcybiskupa i najprawdopodobniej rozstanie się z Jaworznem w najbliższym czasie. Następnego dnia podobno zmienił zdanie po tym, jak rada parafialna złożona z jego zwolenników, pojechała do częstochowskiej kurii przedstawić swoją wersję zdarzeń i prosić, by ksiądz Król pozostał w Jaworznie.

Nie udało mi się tego sprawdzić, bo księdza nie ma na plebanii. Jak mówią ludzie, nie nocuje na miejscu z powodu obaw o swoje życie. Nie odprawia mszy, które były zaplanowane. Nie wiadomo, kiedy się pojawi.

Przeciwnicy tłumaczą, że jego chwilowa nieobecność nie rozwiązuje problemu. Będą protestować, aż dopną swego, a ksiądz opuści Jaworzno. W środę 6 lipca też byli pod kościołem, podobnie jak oleska policja, w sile kilku radiowozów i nieoznakowanych samochodów.

W parafii nastąpił ostry i bardzo bolesny rozłam pomiędzy tymi, którzy księdza popierają a jego przeciwnikami. Konflikt przybrał tak radykalny wymiar, że rzeczywistość opisywana przez poszczególne strony jest albo czarna, albo biała. Nie ma tu żadnych niuansów, półcieni, miękkich linii. Tylko ostre cięcia, mocne słowa, zdecydowane deklaracje. Różnice między tymi, co „przeciw” a tymi, co „za”, są fundamentalne. Nie ma punktów wspólnych, choć parafia to przecież wspólnota. Między ludźmi wyrósł mur tak wysoki, że nikt już nie wierzy w to, aby można jeszcze było parafian pojednać.

Jak relacjonują przeciwnicy księdza, od początku współpraca z nim układała się nie najlepiej. Wymieniają całą litanię zarzutów i pretensji. Wśród przytaczanych przykładów są oczywiście takie, że ktoś o niewłaściwym zachowaniu księdza Króla słyszał coś w sklepie, na rodzinnym spotkaniu, od znajomej. Ale wiele przykładów to relacje bezpośrednie, które dotknęły konkretnych ludzi i konkretne rodziny w konkretnych sytuacjach, a nie kogoś i kiedyś. To długa lista zranień, których parafianie doznali od proboszcza.

- To, co w innych parafiach stanowi niechlubny incydent, pojedynczy wyskok księdza, u nas stało się niestety normą – mówią ludzie.

Zatem oddajmy głos ludziom.

Przeciwnicy

Grzechy księdza Króla, które dla przeciwników stanowią argumenty za jego odejściem, można pogrupować w kilka wątków.

- Ksiądz jest fatalnym gospodarzem – mówią mężczyźni. – Niech pani patrzy na ten kościół, on się wali. Już 2 lata, jak zamknięte jest główne wejście. Gonty lecą, rynny dziurawe, woda się leje.

Do tego trawa na parkingu przy kaplicy za kolana. Miała być wykoszona na tegoroczną komunię. Teren wygląda nie jak parking, a łąka. Parafianie kpią, że teraz tylko kupić kozy albo krowy i wypasać. Na cmentarzu nie lepiej i w dodatku hałdy śmieci.

Starszy pan: Mieszkam w Jaworznie od 1955 roku. Moja rodzina i ja byliśmy zawsze zaangażowani w sprawy kościoła. Wujek na przykład kładł te gonty. Ja brałem udział w budowie organistówki i ogrodzenia cmentarza. Ten proboszcz palcem od początku nie kiwnął. Przy każdym jego poprzedniku mogę wymienić listę rzeczy, które zrobił dla parafii. Księża Marian Gąsiorowski, Kazimierz Kołodziejczyk, Stanisław Sudoł, Piotr Smugorzewski mają sporą listę zasług, ale co przypisać obecnemu, oprócz chaosu i zamętu, tego nie wiem.

Oponenci podkreślają, że choć ksiądz Tadeusz Król nic dla parafii nie robi, to zbiera pieniądze na kościół, remonty i cmentarz.
Pan Jerzy: - Jak się po cokolwiek do niego idzie, to na wstępie sprawdza, czy człowiek dał datek. Córki teść zmarł w grudniu. W dniu pogrzebu był mróz 15 stopni. W kościele zimno, nie napalone, w dodatku ksiądz spóźnił się na mszę z 20 minut, co ma w zwyczaju. Parę dni później była kolęda, więc od razu mu o tym powiedziałem. On na to: a daliście na węgiel do kościoła? Oczywiście córka dała jak każdy, w dodatku w naszej wsi to ona zbierała datki od innych parafian.

Proboszcza interesują tylko pieniądze – to kolejny zarzut jego przeciwników. Od wielu osób usłyszałam, że nie obowiązuje „co łaska”, ale konkretne sumy. Np. za pogrzeb trzeba zapłacić 1,3 tys., dodatkowo 500 zł za miejsce na cmentarzu, 100 za kaplicę i jeszcze 10 procent od wartości pomnika. Opłaty muszą być uiszczone z góry.

- Księdza nie interesuje, czy ludzie będą mieli za co żyć, czy ich stać. Mają po prostu płacić - wyjaśniają.

Duchowny robi też ludziom problemy, jeśli chodzi o dostęp do sakramentów. Do bierzmowania np. w tym roku dopuścił, z 40-osobowej grupy, tylko 12 osób.

- Jeśli w innych parafiach dzieci się przez rok przygotowują do bierzmowania, to u nas są roczniki, które robią to już 4 lata – twierdzą parafianie. – Ksiądz Król nie uznał 2 lat przygotowań za poprzedniego proboszcza i kazał młodzieży zaczynać od początku.

Za każde odstępstwo od jego zasad, można z przygotowań wypaść i nie być dopuszczonym do sakramentu.

- Wnuk miał przystępować do bierzmowania i chodził na każdą mszę niedzielną razem ze mną, na ósmą – mówi starszy mężczyzna. – Na czas wakacji ksiądz ogłosił, że kandydaci do bierzmowania mają przerwę w zbieraniu pieczątek potwierdzających udział w mszy, bo przecież mogą gdzieś wyjechać. Kiedy po wakacjach wnuk poszedł do zakrystii po pieczątkę, usłyszał od proboszcza, że już nie musi ich kompletować, bo i tak nie pójdzie do bierzmowania, gdyż nie było go widać na mszy w czasie wakacji.

Ludzie mówią, że ksiądz nie uznaje usprawiedliwień od rodziców, zaświadczeń, że dziecko było chore. Taryfy ulgowej nie ma dla nikogo.

- 15-letnia siostrzenica miała być chrzestną przy moim drugim dziecku. Nie poszła na jedno spotkanie do bierzmowania i ksiądz powiedział, że nie dopuści jej do tego sakramentu – opowiada jedna z kobiet.

Z I Komunią też jest podobnie. Nie wystarczy, że samo dziecko przyjdzie na mszę, ksiądz wymaga, aby byli z nim rodzice.

- Córka zwykle chodziła do kościoła z babcią albo z dziadkiem, bo ja często w niedzielę pracuję. Ksiądz powiedział, że mam w takim razie zrzec się praw rodzicielskich – relacjonuje jeden z mężczyzn. – Dzieci muszą być na każdym nabożeństwie różańcowym, majowym, czerwcowym i nieważne, czy mogą czy nie, bo różne przecież są okoliczności. Przez wyśrubowane normy proboszcza wpadają w nerwicę. Nie wiem, czy sprostaliby im nawet kandydaci na księży, którzy są w seminariach.

Uczestnictwo w mszy, to dla księdza Króla obecność w świątyni, a nie stanie na dworze, dlatego z przykościelnego placu pozabierał ławki i wyłączył głośniki.

- Ale na tacę na dworze zbiera – mówią ludzie.

Kiedy w czasie mszy ksiądz udziela komunii, potrafi zatrzymać się przed konkretną osobą i powiedzieć, że jej nie udzieli sakramentu, bo nie była u spowiedzi.

- Nie wie, czy mam coś na sumieniu czy nie, przecież mogę się spowiadać gdzie indziej – argumentuje starszy pan. – Ostatnio na przykład byłem u spowiedzi w Oleśnie.

Proboszcz sam też wypisuje ludzi z parafii, bo np. pracują zagranicą i przyjeżdżają do domów tylko na święta.

- Mój zięć pracował przez pewien czas w Anglii, córka z dziećmi była na miejscu. Na kolędzie ksiądz oświadczył, że zięcia wykreśla – opowiada jeden z mężczyzn. – Takich osób są dziesiątki.

Przeciwnicy księdza mówią, że jest on także arogancki, poniża ludzi, potępia, ocenia, nie ma w nim ani miłosierdzia, które głosi, ani nawet człowieczeństwa.

- Potrafi rodzicom niepełnosprawnego dziecka powiedzieć, że to kara za ich grzechy. Karą za grzeszne życie jest też np. rak – wzburzają się parafianie. – I mówi to na pogrzebie młodej dziewczyny, która na raka zmarła. Jak się tego słucha, to aż się w człowieku gotuje.

Parafianie mówią, że proboszcz podczas kolędy z niejednego domu wyleciał z hukiem.

- Ludzie nie chcą słuchać w koło, że są źli, najgorsi, że nie chodzą do kościoła, choć są niemal na każdej mszy – relacjonują. – Co roku mniej ludzi go przyjmuje. Coraz mniej ludzi chodzi tu na mszę, do spowiedzi. I jak to jest, że na innych parafiach księża witają wiernych przed kościołem, potrafią współpracować, powiedzieć dobre słowo, a naszemu wiecznie coś nie pasuje. Czy w Rudnikach, Dalachowie, Parzymiechach czy Jelonkach obowiązuje inna religia niż u nas?

Ludzie tolerowali zachowania proboszcza, ale czarę goryczy przelały pogrzeby dwóch braci, do których doszło w odstępie trzech tygodni.

- Młodszy, 25-letni zginął tragicznie. Ksiądz nie chciał po niego pójść do kaplicy, a później na kazaniu mówił oburzające rzeczy o tatuażach, narkotykach, diabelskich opętaniach. Nikt nie jest święty, nawet ksiądz, ale dla tej mamy był to ukochany syn, dla rodzeństwa najdroższy brat, dla znajomych dobry kolega. Pan Bóg będzie osądzał, a nie proboszcz – mówią parafianie. – Bliscy, zamiast od księdza usłyszeć jakieś słowa otuchy, usłyszeli coś, co ich jeszcze dobiło.

Kiedy więc zmarł starszy z braci, 32-letni, rodzina już nie chciała, by miał pogrzeb w kościele. Odbyła się świecka ceremonia.

- W jej trakcie prowadzący powiedział, że msze za zmarłego zostaną odprawione, ale w innej parafii – mówi jedna z kobiet. – Większość ludzi, którzy uczestniczyli w tym pogrzebie, stwierdziła, że też chciałaby mieć świecką ceremonię, do tego doprowadził ksiądz.

Najcięższy zarzut w stosunku do proboszcza jest taki, że swoim zachowaniem, zamiast przyciągać do Boga, to odpycha.

- Jesteśmy praktykującymi katolikami. Nie chcemy likwidacji parafii. Zależy nam na niej i o nią walczymy. Chcemy chodzić do kościoła i przyjmować sakramenty – argumentują ludzie. – Przeszkodą w tym wszystkim stał się ksiądz Król. On musi odejść. To już 13. jego parafia, a ma zaledwie pod pięćdziesiątkę. To o czymś świadczy. Nowego proboszcza przyjmiemy życzliwie, będziemy z nim współpracować i damy mu pełen kredyt zaufania.

Przeciwnicy proboszcza przygotowują dokument, w którym wszystko, co złego od niego doznali, zostanie zawarte. Ma on trafić do częstochowskiej kurii.

Przeciwnicy proboszcza chcą, aby wraz z nim rezygnację złożyła też rada parafialna.

Zwolennicy

- Mamy wspaniałego księdza, o którym złego słowa nie możemy powiedzieć – twierdzą ci, którzy chcą, aby ksiądz Tadeusz Król pozostał. – Jest dobrym gospodarzem i nigdy nie mieliśmy z nim żadnych problemów. Nasz kościół pochodzi z XVI wieku, jest to zabytek narodowy, aż z trzema relikwiami. Wymaga remontu. To nakłady przekraczające milion złotych. Trzeba zebrać pieniądze, dokumentację, pozwolenia. To trwa.

Popierający księdza Króla mówią, że nie doświadczyli żadnych trudności z dostępem do sakramentów, problem mają ci, którzy są katolikami tylko od święta. Jedna z młodych kobiet opowiada, że właśnie jest w trakcie przygotowań do sakramentu małżeństwa, chodzi co tydzień do kościoła, należy do różnych grup parafialnych i nie ma problemów z tym, że ksiądz ślubu nie udzieli, bo „jeśli ktoś zasługuje, to sakrament dostanie”.

- Przeciwko proboszczowi protestują ludzie, którzy nie chodzą do kościoła, może jedynie na Boże Narodzenie, później chcą bierzmowania, zaświadczeń, chrztów, ślubów – mówią. – W dodatku tamci powielają kłamstwa, oszczerstwa i bzdury. Ksiądz stoi na straży wiary, broni religii. Czy to jest źle, że namawia do chodzenia do kościoła i przemawia do ludzkich sumień? Chyba taka jego rola.

Jedna z kobiet argumentuje, że na msze, które odprawia ksiądz Tadeusz Król, przyjeżdża specjalnie z mężem z innej parafii.

- Są tu organizowane koncerty uwielbienia, odbywają się nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca, nabożeństwa fatimskie, teraz powstał krąg biblijny. Taki ksiądz jest niewygodny, bo za dużo robi. Ksiądz jest od tego, że ma nawracać, mówić jak ludzie mają żyć. Co ma zrobić, jeśli dzieci nie znają pacierza, nie potrafią się modlić? Ale jak się słucha TVN-u i innych bzdur, to taki ksiądz jest niedobry. Bo co taka młodzież, jak ta, która protestuje, może chcieć? Ona się woli napić, seksu użyć i jeszcze nie wiadomo czego.

Zwolennicy księdza też inaczej opisują i interpretują zdarzenia z pogrzebu tragicznie zmarłego 25-latka.

- Teraz tak wszyscy ubolewają za tym chłopakiem, ale proszę sprawdzić w kronikach policyjnych, kim był ten zmarły – mówi jeden z mężczyzn.

A do kazania, które ksiądz wówczas wygłosił, to zwolennicy tłumaczą, że nie miał złych intencji, tylko chciał, aby pod jego wpływem młodzież się ocknęła, bo była to kolejna bezsensowna śmierć w parafii.

- To było kazanie na tak wysokim poziomie, że tylko osoby świadome je zrozumiały – argumentuje jedna z kobiet. – Ksiądz ma je spisane, można się z nim zapoznać.

Zwolennicy księdza twierdzą też, że ci, którzy protestują przeciwko niemu, w większości nie są mieszkańcami parafii, tylko osobami z zewnątrz, które przyjechały robić zadymę. Policja powinna ich wylegitymować, żeby było wiadomo, kto jest kto. W dodatku podczas niedzielnej akcji sporo osób, które księdzu groziły, było pod wpływem alkoholu.

- Większość parafian jest za księdzem, tylko znalazło się paru krzykaczy, którzy są głośni i widać ich w mediach – mówią.

Zdaniem popierających księdza Króla, problem tkwi nie w nim, a w parafianach, bo – jak mówią – ksiądz Stanisław popełnił przez nich samobójstwo, ksiądz Piotr uciekł, a księdza Tadeusz chcą wygnać.

- Świadczy to o złych proboszczach czy o ludziach, którzy roszczą sobie ciągle jakieś pretensje? – pytają retorycznie. – Nie chodzą do kościoła, to niech nie chodzą, ale niech dadzą spokój nam i księdzu.

Choć w parafii od poniedziałku nie ma mszy świętych, ci, którzy są „za” księdzem, spotykają się codziennie na różańcu. Tłumaczą się, że modlą się o jedność parafii, wypełnienie się woli Bożej i wynagradzają Panu Bogu oraz Matce Boskiej za grzechy ludzi, którzy są przeciwko Kościołowi i przeciwko proboszczowi.

- Modlę się za tych nieszczęśników, bo kiedyś przyjedzie im stanąć przed Bogiem i co wtedy? – pyta jedna z kobiet.

Co na to częstochowska kuria?

W czwartek rano ustosunkowując się do sprawy księdza Tadeusza Króla, rzecznik Kurii Metropolitalnej w Częstochowie, ksiądz Mariusz Bakalarz powiedział:

- Przyczynami niedzielnego wydarzenia, jak podał serwis klobucka.pl, były dwa pogrzeby w jednej rodzinie. Podczas pierwszego pogrzebu ksiądz miał się niepochlebnie wyrażać o zmarłym. Drugi pogrzeb miał mieć charakter świecki, a to miało być spowodowane wydarzeniami z pierwszego pogrzebu. W poniedziałek, dzień po tych wydarzeniach, z samego rana, w Kurii Metropolitalnej w Częstochowie pojawiła się rada parafialna z Jaworzna, która poprosiła o spotkanie z księdzem arcybiskupem. Ponieważ ksiądz arcybiskup jest na urlopie, spotkali się z księdzem biskupem Andrzejem Przybylskim, który jest biskupem pomocniczym i wikariuszem generalnym. Przyjął ich i członkowie rady parafialnej w bardzo emocjonalny sposób zrelacjonowali te wydarzenia, ale też odnieśli się do tego, co wskazane było jako przyczyna. Zdementowali informacje, że podczas pierwszego pogrzebu ksiądz miał się w jakiś krytyczny sposób wyrażać o zmarłym. Nota bene zmarły był człowiekiem zupełnie niepraktykującym. Ksiądz proboszcz powstrzymał się od wypowiedzi personalnych pod adresem zmarłego, nie krytykował ani jego sposobu życia, ani osoby.

Rada parafialna zaprzeczyła tym pogłoskom podawanym w serwisie klobucka.pl i poinformowała, że osoby zgromadzone w niedzielę w kościele tylko w bardzo niewielkiej części były parafianami. Były to osoby z zewnątrz, które przyjechały na drugi pogrzeb. Za pomocą mediów społecznościowych, jeszcze przed pogrzebem, uczestnicy mieli się zwoływać na manifestację pod kościołem. Byli także parafianie, ale to osoby, które – jak zaznaczyli członkowie rady parafialnej - niewiele mają wspólnego z parafią, osoby, które mają jakieś osobiste pretensje do księdza proboszcza, zwykle za to, że np. kogoś nie dopuścił do funkcji rodzica chrzestnego z tego powodu, że nie spełnia ustalonych wymogów albo osoby, mające pretensje, że ksiądz np. wymaga chodzenia do kościoła – to rzeczywiście wysoko powieszona poprzeczka i wymaganie bardzo surowe, jak z przekąsem ocenili radni parafialni.

Rada parafialna poprosiła o to, by ksiądz proboszcz pozostał w parafii.

Tego samego dnia również ksiądz proboszcz na prośbę księdza biskupa stawił się w kurii, odbyła się rozmowa. Przedstawił spójne z przedstawionymi przez radę parafialną wyjaśnienia. Okazało się, że kiedy zmarł drugi z braci, rodzina nie prosiła o pogrzeb kościelny. Prosiła tylko o udostępnienie cmentarza, co bez żadnego problemu ksiądz proboszcz uczynił.

Pośród uczestników niedzielnej manifestacji, według informacji przekazanych przez członków rady parafialnej, było wiele osób nietrzeźwych i bardzo agresywnych, wulgarnych, ale były to przede wszystkim osoby obce.

Być może to tak, że była to akcja zorganizowana albo przez nieświadomość organizatora o tym, że nie było odmowy pogrzebu katolickiego przez proboszcza, bo takiej prośby w ogóle nie było, albo ktoś wykorzystał tę sytuację, żeby załatwić być może swoje osobiste rachunki z księdzem proboszczem, swoje żale czy pretensje. Wszystkie te scenariusze są możliwe, ale to wiemy od członków rady parafialnej, którzy są z tego środowiska i mają dostęp do tych informacji.

Co do decyzji odnośnie księdza proboszcza, na pewno zostaną one podjęte w najbliższych dniach. Rada parafialna prosiła o pozostawienie księdza Tadeusza, musimy też wysłuchać jego zdania i opinii.

Msze święte w tej parafii zostały odwołane, by nie powodować dalszych napięć i – co nie daj Boże naruszenia powagi miejsca świętego - bo w niedzielę trzech mężczyzn wtargnęło do kościoła podczas nabożeństwa.

Ze strony przeciwnej nikt się do księdza arcybiskupa nie zgłosił, nie zgłosiła się też rodzina tych zmarłych braci.
Natomiast jeśli ktoś przedstawi jakiekolwiek zarzuty wobec księdza proboszcza, to na pewno nie zostaną one zbagatelizowane, będą przeanalizowane.

Z ostatniej chwili

W godzinach popołudniowych przeciwnicy proboszcza złożyli w kurii pismo, w którym opisali i udokumentowali, dlaczego chcą jego odwołania.

Po godzinie 16.00 otrzymaliśmy drogą mailową komunikat od rzecznika kurii. Oto jego treść:

"W dniu 7 lipca 2022 r. ks. Tadeusz Król złożył rezygnację z pełnienia urzędu proboszcza Parafii Katolickiej pw. Trójcy Przenajświętszej w Jaworznie. Rezygnacja ta została przyjęta przez Księdza Arcybiskupa Wacława Depo, Metropolitę Częstochowskiego, a dotychczasowy proboszcz – dla uspokojenia sytuacji – opuści parafię.

Msze święte w dni powszednie zostały odwołane. Msze święte w najbliższą niedzielę (10 lipca) odprawi inny kapłan. Wówczas też podczas Mszy świętych zostaną podane informacje o dalszej posłudze duszpasterskiej w parafii".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska