Sprawa ronda im. Rafała Wojaczka przy dworcu PKP w Kędzierzynie-Koźlu od początku wzbudza emocje. Najpierw kędzierzynianie zastanawiali się, czy warto było w ogóle za kilka milionów złotych budować rondo w miejscu, w którym nigdy nie było żadnych wypadków ani korków.
Potem mieszkańcy wprowadzili do budżetu obywatelskiego projekt budowy... pomnika biskupa siedzącego tyłem na świni (projekt ostatecznie nie wygrał głosowania). Wreszcie miejski ogrodnik zaproponował, żeby posadzić na rondzie kwiaty oraz krzewy i jednocześnie poinformował, że gmina musi się liczyć z wydatkiem nawet 100 tysięcy złotych.
Mieszkańcy złapali się za głowy, ale miasto ogłosiło przetarg na nasadzenia. Oferty faktycznie opiewały na nieco ponad 100 tysięcy złotych.
Władze miasta przetarg unieważniły, tłumacząc, że to jednak za drogo. Ale w międzyczasie okazało się, że samorząd może liczyć na dofinansowanie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w wysokości ponad 30 tysięcy złotych. Ogłoszono więc kolejny przetarg i wybrano firmę, która posadzi kwiaty i krzewy na rondzie za 93 tysiące złotych.
Władze miasta przekonują, że będą to dobrze wykorzystane pieniądze. - W poprzednim przetargu na ukwiecenie ronda im. Wojaczka w budżecie mieliśmy zabezpieczone 60 tys. zł. Złożone oferty opiewały na ponad 100 tys. zł, stąd przetarg został unieważniony - tłumaczy Jarosław Jurkowski, rzecznik prezydenta miasta. - W drugim przetargu mieliśmy zabezpieczone w budżecie 90 tys. zł. Najkorzystniejsza oferta (93 tys. zł) została przyjęta, wydział ochrony środowiska i rolnictwa dorzucił jedynie do puli 3 tys. zł. De facto z budżetu miasta wydamy na ten cel nieco mniej niż pierwotnie planowaliśmy, czyli 55 tys. zł.
Mieszkańcy jednak żartują, że jedyne co się zgadza z punktu widzenia logiki, to powyższy rachunek...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
