Czarny lakier, potężny "grill", oślepiające chromowane części. To nie może być nic innego jak GAZ 24 Wołga, w latach 70. marzenie każdego kierowcy.
- Kupiłem ją prawie dwadzieścia lat temu. Zawsze marzyłem o takim aucie - mówi Józef Palmer. - Po sześciu latach jeżdżenia wołga odmówiła posłuszeństwa. Stała w garażu, aż zajął się nią mój syn.
- Samochód jest piękny, więc postanowiłem go wyremontować. Ale lekko nie było - przyznaje Krzysztof Palmer. - Jeździłem po całej Polsce w poszukiwaniu oryginalnych części.
Po czterech latach remontowania wołga robi wrażenie. - Pali jednak ponad 11 litrów benzyny na 100 kilometrów. Zainstalowałem więc bardziej ekonomiczny gaz - wyjaśnia Krzysztof. - Ale oprócz tego dołożyłem wiele innych "bajerów".
Odrestaurowana limuzyna ma alarm, zamek centralny, skórzane fotele, sprzęt hi-fi.
Kompletnie wyremontowany 2,5-litrowy silnik o mocy 108 KM bez problemu rozpędzi to 1,5-tonowe cacko do 140 km/h.
Samochód ma zostać zarejestrowany w przyszłym tygodniu.
- Ale na tym nie koniec. W stodole stoi druga wołga, do remontu. Ta będzie biała - zapowiada Krzysztof Palmer.