Aleja potężnych dębów stoi przy stawie w Radawiu (gm. Zębowice). Wygląda teraz bardzo malowniczo, pokryta zielenią, ale mieszkaniec wsi Erwin Gruca od dawna alarmuje o niebezpieczeństwie.
- Niektóre drzewa są całkiem uschnięte, w innych straszą wielkie suche konary i gałęzie - mówi pan Erwin. - Tędy przechodzą dzieci do przedszkola i szkoły, ludzie idą tą drogą do kościoła. Trzeba obciąć te konary, zanim spadną na kogoś i dojdzie do tragedii.
Erwin Gruca dodaje, że zna się na drzewach, bo przez ponad 20 lat pracował w nadleśnictwie. Dlatego od trzech lat na zebraniach wiejskich domaga się od wójta Zębowic Waldemara Czai, aby przycięto zagrażające ludziom drzewa.
- Pracownicy komunalki obcinali wprawdzie gałęzie, ale nie te, co trzeba - złości się mieszkaniec Radawia.
Wsprawę zaangażowali się też miejscowi radni.
- Złożyliśmy już na sesji stosowny wniosek - mówi radny Damian Ledwig.
Zastępca wójta Edmund Langosz zapewnia, że sprawa niebezpiecznych dębów jest już w trakcie załatwiania.
- Znam dobrze tę aleję, bo sam mieszkam w Radawiu - mówi Langosz. - Mamy już decyzję starosty oleskiego o wycince dwóch dębów. Na obcięcie suchych gałęzi nie musimy mieć pozwolenia, ponieważ jest to pielęgnacja, nie wycinka.
Pracownicy zetną jednak drzewa dopiero jesienią.
- Dopiero wtedy możemy to zrobić - tłumaczy Edmund Langosz. - Teraz jest okres wegetacji, a to jest czas ochrony dla drzew. Tym bardziej, że tuż obok znajduje się gniazdo bocianie.