W tym roku na życie targnęło się 127 Opolan

MMastalerz
Tylko od stycznia do końca października tego roku opolska policja zanotowała 127 prób samobójczych.
Tylko od stycznia do końca października tego roku opolska policja zanotowała 127 prób samobójczych. MMastalerz
Na Opolszczyźnie przyczyną samobójstw najczęściej są zawody miłosne, kłopoty finansowe, utrata pracy, mobbing i ciężka choroba.

Justyna ma 33 lata. Mieszka w Kędzierzynie-Koźlu. Dziś ma przyzwoitą pracę, męża i dziecko. Jest bardzo szczęśliwa. Ale niespełna dziesięć lat temu próbowała się zabić. Wszystko przez zawód miłosny.

- Ależ byłam głupia - przyznaje dziś Justyna. - Wtedy myślałam, że nie mam po co żyć. Zerwał ze mną chłopak, z którym byłam w związku ponad siedem lat. Planowaliśmy już ślub, meblowaliśmy mieszkanie, kiedy oznajmił mi, że to już koniec. Tak po prostu odszedł do innej.

Justyna połknęła tabletki. Żyje dzięki babci, która na czas wróciła do domu. Kiedy nie mogła dobudzić wnuczki wezwała pogotowie. Pomoc przyszła w ostatniej chwili.

To właśnie zawód miłosny jest jedną z częstszych przyczyn prób samobójczych. 25 sierpnia 2011 roku, jedno z mieszkań przy ul. Kościuszki w Opolu. Jedna z lokatorek wraca z zakupów. Przekręca klucz w zamku, otwiera drzwi, zapala światło i widzi przerażający widok.

Jej koleżanka leży we krwi, obok wisi mężczyzna. Roztrzęsiona kobieta wezwała policję. W śledztwie okazało się że 53-letniego Mariana S. i 24-letnią lokatorkę mieszkania łączyły bliższe relacje. Kiedy jednak kobieta postanowiła z nim zerwać, 53-latek nie mógł się z tym pogodzić i postanowił ją zabić. Po wszystkim popełnił samobójstwo.

Tylko od stycznia do końca października tego roku opolska policja zanotowała 127 prób samobójczych. Dla porównania: w tym samym okresie roku ubiegłego było ich 141.

W tym roku jednak więcej osób odebrało sobie życie - 84. W ubiegłym - 68. Ostatnie głośne samobójstwo na Opolszczyźnie miało miejsce na początku października w Chróścinie Opolskiej. 27-latek zastrzelił się w parku. Miał problemy osobiste.

W Polsce w tym roku doszło do 3818 prób samobójczych. 2869 z nich zakończyło się śmiercią.

Powodów desperackiego kroku może być wiele: oprócz zawodów miłosnych coraz częściej w ramiona śmierci pchają nas kłopoty finansowe, utrata pracy, brak środków na utrzymanie rodziny, mobbing, ciężka choroba. Według psychologa społecznego profesora Janusza Czapińskiego aż 60 procent prób samobójczych ma związek z depresją.

Dwa lata temu Opolszczyzną wstrząsnął przypadek 43-letniego mężczyzny, mieszkańca powiatu oleskiego. Jak ustaliła prokuratura, przez 10 lat bił i gwałcił swoją żonę. Według śledczych groził też śmiercią swojemu synowi, który stawał w obronie matki.

Kobieta była tak maltretowana, że trzy razy próbowała popełnić samobójstwo. Prokuratura wszczęła śledztwo po zawiadomieniu z sądu, który prowadził postępowanie w sprawie wysłania mężczyzny na przymusowe leczenie odwykowe. To właśnie podczas wizyt pracowników sądu w domu oskarżonego wyszło na jaw, że rodzina jest maltretowana.

Wielu samobójców decyzje o rozstaniu się z życiem podejmuje pod wpływem środków odurzających czy alkoholu. Mieczysława Kwolek-Pawełczak ze Stowarzyszenia na rzecz Ludzi Uzależnionych "To człowiek" z Opola od lat pracuje z osobami mającymi takie problemy.

- Moim zdaniem jednak, jeśli ktoś podnosi na siebie rękę pod wpływem narkotyków czy alkoholu, nie popełnia samobójstwa, ale mamy w tym przypadku do czynienia z klasyczną autoagresją - mówi Mieczysława Kwolek-Pawełczak. -

Samobójca najczęściej planuje swoją śmierć, myśli o niej od dłuższego czasu, bo ma problemy, z którymi sobie nie radzi. Natomiast w tym wypadku to środek odurzający pcha go w objęcia śmierci. Rozmawiam o tym z moimi pacjentami. Mówią, że dzieje się tak m.in. podczas narkotycznych wizji.

Fachowcy nie mają wątpliwości: niemal każdego samobójcę można odwieść od tej decyzji.
- Każdy z nich z dużym wyprzedzeniem wysyła do otoczenia sygnały, że ma kłopoty i nie potrafi sobie z nimi poradzić - mówi Mieczysława Kwolek-Pawełczak. - Tak naprawdę oni nie chcą podjąć ostatecznego kroku. To ich wołanie o pomoc. Dlatego trzeba mieć otwarte oczy i uszy.

Justyna z Kędzierzyna-Koźla, która ma za sobą próbę samobójczą, ma radę dla wszystkich tych, którzy myślą o odebraniu sobie życia.

- Nie warto. Pamiętajcie, że nie ma takich problemów, z którymi nie można sobie poradzić - przekonuje. - Jestem tego najlepszym przykładem. Kilka lat temu myślałam, że mój cały świat zawalił się w jednej sekundzie. Chciałam się zabić. Dziś jestem szczęśliwa. Nie wyobrażam sobie, abym jeszcze raz mogła nawet o czymś takim pomyśleć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska