Przewodniczący Związku Zawodowego "Inicjatywa Pracownicza" Wojciech Idzik jest na L-4. Jego zastępczyni, Dorota Rosa otrzymała w grudniu wypowiedzenie od 1 stycznia bez obowiązku świadczenia pracy przez trzy miesiące. Do końca grudnia została odesłana do pracy na portierni. Idzik także spodziewa się wypowiedzenia.
Pięcioro innych związkowców - pracowników wydziału informatyki Urzędu Statystycznego w Opolu też zostało na bruku. Ich wydział zlikwidowano.
Pracę zapewniono tylko byłej kierowniczce wydziału i mężowi wicedyrektor US.
- Przed decyzją o likwidacji wydziału oboje poprosili o przeniesienie na inne stanowisko pracy - tłumaczy Ewa Szkic-Czech, dyrektor opolskiego Urzędu Statystycznego.
Konflikt między nią a związkowcami tlił się już od kilku miesięcy.
Wiosną tego roku na wniosek związkowców urząd kontrolowała Okręgowa Inspekcja Pracy. Kontrolę prowadził starszy inspektor Wacław Bojnowski.
- Wykazała czternaście nieprawidłowości w pracy urzędu - mówi. - Między innymi brakowało konsultacji działań w zakresie BHP ze związkami zawodowymi. Pani dyrektor Ewa Szkic-Czech podpisała pokontrolny protokół.
- A potem chciała wymusić od pracowników, żeby spisali, co powiedzieli inspektorowi PIP w czasie kontroli - twierdzi Wojciech Idzik. - Sama nigdy niczego z nami nie uzgadniała. Ostatnie zwolnienia odbyły się bez konsultacji ze związkiem.
- Pani dyrektor postanowiła rozbić naszą strukturę i pozbyć się nas z urzędu - mówi Dorota Rosa, która wcześniej nie zgodziła się ujawnić, o czym rozmawiala z inspektorem inspekcji pracy.
- A skąd ja miałam wiedzieć, że w likwidowanym wydziale pracują sami związkowcy, skoro ta organizacja działa w urzędzie niejawnie. Jawny jest tylko zarząd - mówi dyrektor Ewa Szkic-Czech.
Pani dyrektor rozesłała do mediów oświadczenie, w którym podważa wszystkie zarzuty związkowców i jednocześnie stwierdza między innymi: "(....) Jak nigdy w historii tego Urzędu liczy się człowiek. (...) Zreformowałam ubezpieczenia pracownicze, ogłosiłam konkurs BHP, by każdy mógł czuć się bezpiecznie, udostępniłam pracownikom samochód z kierowcą dyrektora na wyjazdy służbowe, nie zmuszam, lecz ogłaszam nabór do dodatkowej pracy (...)."
Pół roku temu jedna z portierek zachorowała (do tej pory jest na zwolnieniu) po tym, jak została publicznie znieważona przez dyrektorkę za to, że wpuściła jej córkę bez przepustki na teren urzędu.
- Mogło się zdarzyć, że podniosłam głos - przyznaje Ewa Szkic-Czech. - Moją córkę obowiązują takie same przepisy jak innych petentów urzędu.
W budynku zamontowano kamery na każdym piętrze i przy wejściu do urzędu.
- Ta przy wejściu nie rejestrowała jednak ruchu przy portierni, ale skierowana została na korytarz, gdzie między innymi znajdowało się wejście do wydziału informatyki - mówi Wojciech Idzik. - Mieliśmy wrażenie, że jesteśmy obserwowani. Kamery z innych pięter śledziły ruch na klatkach schodowych. Przypadek?
W konflikcie między związkowcami a dyrekcją na razie górą jest dyrekcja.
Wydział został zlikwidowany decyzją prezesa Głównego Urzędu Statystycznego.
- Są to działania związane z reorganizacją pracy podległych nam placówek
- powiedział nto Wiesław Łagodziński, rzecznik prasowy GUS.
Sąd odrzucił w minionym tygodniu skargę związkowców na prokuraturę, która odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie naruszania ustawy o związkach zawodowych.
W Urzędzie Statystycznym ruszyła kolejna kontrola inspekcji pracy. - Wstępne ustalenia wykazały, że zwolnienie związkowców odbyło się z naruszeniem prawa
- mówi Łukasz Śmierciak, rzecznik OIP w Opolu.
Związkowcy zapowiadają wniesienie pozwów cywilnych i do sądu pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?