Walka o szkołę podstawową w Radawiu trwa. Rodzice nie odpuszczają

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
- Chcemy, żeby nasze dzieci uczyły się na miejscu - mówi Sabina Kubica (pierwsza z lewej). Obok niej córka Ewelina, a dalej Jessica, Kamil i Iwona Kubiak.
- Chcemy, żeby nasze dzieci uczyły się na miejscu - mówi Sabina Kubica (pierwsza z lewej). Obok niej córka Ewelina, a dalej Jessica, Kamil i Iwona Kubiak. fot. Mirosław Dragon
Od roku mieszkańcy wsi domagają się, aby ich dzieci chodziły do miejscowej podstawówki. Wójt zdecydował, że będą one dojeżdżały do Kadłuba.

We wrześniu wójt Waldemar Czaja przeniósł najmłodszych uczniów z Radawia do Zębowic. Rodzice protestowali wtedy, że szkoła jest za ciasna. Kontrole potwierdziły ich zarzuty. Waldemar Czaja zdecydował więc, że po wakacjach przeniesie stamtąd część dzieci. Ale nie do Radawia, jak chcieli rodzice, tylko do Kadłuba Wolnego.

- Aż serce boli, że największa szkoła w gminie będzie prawie pusta, a dzieci będą się uczyć w budynku, gdzie nie ma stołówki ani sali gimnastycznej - mówi Sabina Kubica z Radawia, matka 7-letniej Eweliny, która we wrześniu pójdzie do I klasy.
- Część dzieci chodzi do szkoły w naszej wsi, część do Zębowic, a teraz następni mają iść do Kadłuba... Kompletny galimatias - narzeka Iwona Kubiak, mama 7-letniego Kamila i 10-letniej Jessiki.

Mieszkańcy Radawia twierdzą, że wysłanie dzieci do Kadłuba to kara za ich protesty. Władze gminy zaprzeczają.

- Dzięki przeniesieniu dwóch klas do Kadłuba wszystkie nasze szkoły podstawowe będą wykorzystane i żadnej nie będziemy musieli zamknąć - tłumaczy sekretarz gminy Teresa Czaja.

Mieszkańcy Radawia obawiają się jednak, że przeniesienie części dzieci do Kadłuba to właśnie następny krok do zamknięcia szkoły w ich miejscowości.

- Od września będą u nas już tylko dwie klasy:piąta i szósta - opowiada Norbert Larisz, sołtys i radny Radawia. - W sumie będzie się tu uczyć tylko 25 dzieci. Boimy się, że za pół roku okaże się, że to za mało i trzeba będzie zamykać szkołę.

Nadal trwa kontrola podstawówki w Zębowicach. Wcześniejsze wykazały, że w placówce jest za ciasno, a w autobusach dowożących dzieci jest za mało miejsc siedzących. Wójt Waldemar Czaja ciągle nie dostosował się do wszystkich zaleceń kuratora oświaty, więc ten złożył skargę na wójta w urzędzie wojewódzkim.

- Nadal prowadzony jest tam wzmożony nadzór - mówi Kordian Michalak, rzecznik wojewody opolskiego. - Jeśli stwierdzimy przypadki powtarzającego się naruszania prawa, wójtowi może grozić nawet odwołanie.

Do sprawy wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska