Złamany słup zawisł nad ulicą Strzelecką. Tą drogą chodzą zarówno mieszkańcy pobliskich domów, jak i dzieci do szkoły.
- Wydzwaniam na Błękitną Linię TP dokładnie od 11 kwietnia, czyli od dnia, gdy słup się przewrócił - denerwuje się Lidia Prus, mieszkanka ul. Strzeleckiej. - Ale mimo tego, że pracownicy przyjęli już zgłoszenie kilka razy, nikt nie przyjechał naprawić słupa.
Pani Lidia obawia się, że może dojść do tragedii - drewniana belka wisi bowiem na jednym kablu. Wystarczy niewielki wiatr i słup zaczyna się kołysać. Mimo tego, mieszkańcom normalnie działa w domach telefon i internet.
- Lidka! Ty się oprzyj o ten słup i go całkiem przewróć - rzucił sąsiad zza płotu, gdy dziennikarz nto przyjechał na interwencję. - Jak pospadają kable, to ci z Telekomunikacji będą musieli tu przyjechać od razu, bo ludzie nie będą mieli telefonów!
W piątek Lidia Prus ponownie wykręciła numer do TP, żeby zgłosić problem. Miła pani w słuchawce po raz kolejny poprosiła, by opisać problem. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego do tej pory nikt nie przyjechał usunąć awarii.
- Niestety, nie mam wglądu do pani poprzednich zgłoszeń, ale mogę przyjąć je ponownie - poinformowała telefonicznie pracownica Błękitnej Linii. - Zaznaczę, że sprawa jest pilna.
Maria Piskier, szefowa Śląskiego Biura Prasowego Telekomunikacji, była zaskoczona, że od pięciu tygodni nikt nie usunął awarii. Zasugerowała, że zawiniła firma, która wykonuje naprawy zlecone przez TP.
- Jeśli okaże się, że winna tej sytuacji jest firma partnerska, zostaną wyciągnięte wobec niej konsekwencje w postaci kary umownej - poinformowała Piskier.
Przeprosiła także mieszkańców Warmątowic za tę sytuację.
Po dziennikarskiej interwencji słup został naprawiony jeszcze tego samego dnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?