Wcale nie było tak łatwo

Iwona Kłopocka
Uczniowie obliczali powierzchnię ścian budki dla ptaków i ilość truskawek potrzebnych do zrobienia dżemu. Te zadania sprawiły najwięcej trudności.

Wczoraj ponad pół miliona uczniów ostatnich klas szkół podstawowych w całym kraju pisało próbny sprawdzian umiejętności. Wszystkie dzieci dostały takie same zadania. Była to próba przed kwietniowym sprawdzianem na zakończenie szkoły. Po raz pierwszy dzieci nie podpisywały kartek swoim nazwiskiem, ale kodem. Testy będą sprawdzane przez zewnętrznych egzaminatorów z Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Wyniki będą znane za kilka tygodni. Ani one, ani rezultaty kwietniowego sprawdzianu nie będą miały wpływu na ukończenie podstawówki i dostanie się do gimnazjum.

Motywem przewodnim sprawdzianu były "Cztery pory roku". Zestaw egzaminacyjny zawierał kilka tekstów różnego rodzaju i 25 zadań. Trzeba było się z nimi uporać w ciągu godziny. Większość, 20 zadań, to test wyboru, w którym trzeba było zaznaczyć jedną prawidłową z czterech podanych odpowiedzi. Pozostałe to krótkie zadania otwarte, w tym niewielkie wypracowanie na temat ulubionej pory roku. Najwięcej zadań było z języka polskiego i szeroko rozumianego bloku przyrodniczego. Ich celem było zbadanie umiejętności czytania, pisania, rozumowania, korzystania z informacji i wykorzystywania wiedzy w praktyce.
Szóstoklasistom z PSP nr 6 w Opolu podobał się wczorajszy sprawdzian.
- Myślałam, że będzie znacznie gorzej, ale zadania okazały się proste, choć niektóre były dość podchwytliwe - powiedziała Basia Walusz.
- Już się nie boję prawdziwego sprawdzianu. Najgorszy jest pierwszy krok i ten, dzięki próbie, mam za sobą. Teraz wiem, co sprawia mi trudności i nad czym muszę więcej popracować - powiedziała Alicja Szczepankiewicz.
- Trzeba było dokładnie przeczytać wszystkie polecenia. Niektóre zadania na pierwszy rzut oka wydawały się niezrozumiałe i trudne, ale po dokładnym przeczytaniu wiadomo było, o co chodzi - dodał Marcin Sobczak.
Uczniowie zgodnie twierdzili, że najgorsze było zadanie o truskawkach. Trzeba było obliczyć, ile truskawek zużyto do zrobienia ośmiu 250-gramowych słoików dżemu, przy założeniu, że z pięciu kilogramów wychodzi 2,5 kg dżemu.

Zdaniem nauczycieli bardzo trudne było zadanie z obliczeniem powierzchni ścian bocznych budki dla ptaków. Powtarzała się opinia, że to zadanie dla rasowego matematyka. Na dodatek w teście nie było miejsca na obliczenia, tylko z czterech podanych sposobów rozwiązania należało wybrać jeden. Według nauczycieli wielu uczniów mogło w tym widzieć tylko skomplikowany ciąg operacji matematycznych i wybierało jeden metodą totolotka. Krytykowano też zadanie z obliczeniem średniej dobowej temperatury. Uczniowie musieli liczyć w pamięci, bo żadnych dodatkowych kartek nie wolno było mieć na stoliku. Zwracano uwagę, że jedno pytanie z historii i to tak banalne (1241 rok - który to wiek), to stanowczo za mało.
W pokojach nauczycielskich po sprawdzianie nauczyciele sami spierali się, czy epitety w wierszu bardziej pomagają czytelnikowi "wyobrazić sobie opisywaną scenę" czy też "polubić jesienny czas". A "pięknie recytować wiersz" to nie? - zgłaszali wątpliwości niepoloniści. Nie wszyscy byli też zgodni, czy w wyposażeniu roweru ważniejszy jest dzwonek czy lusterko.

- Dzieci niedawno zdawały na kartę rowerową, więc chyba wiedzą. Ja nie jestem pewna - mówiła "NTO" ("tylko bez nazwiska, proszę") jedna z nauczycielek.
Wątpliwości było tyle, że nikt nie chciał autoryzować rozwiązania sprawdzianu dla gazety. - Jak będziemy wyglądać, gdy podamy złe rozwiązania? - padał ten sam argument.
Dyrektorzy szkół mieli nieco problemów proceduralnych, np. z pakowaniem prac i protokołów po zakończeniu sprawdzianu. Ich zdaniem instrukcja nie dość precyzyjnie to wyjaśnia. Powtarzały się opinie, że 60 minut to za mało czasu na spokojne napisanie sprawdzianu, zwłaszcza że ostatnie zadanie wymaga dłuższej wypowiedzi, nad którą trzeba się zastanowić. Zdaniem wielu dyrektorów 90 minut to minimum potrzebne uczniom, aby się wykazać i po napisaniu całości wszystko jeszcze raz przejrzeć i przeanalizować.

Samą próbę dyrektorzy i nauczyciele ocenili pozytywnie, jako bardzo potrzebne doświadczenie i dla nich, i dla uczniów, ale wielokrotnie padały głosy, że stres związany ze sprawdzianem jest zbyt wielki jak na odporność 12-latków. Zdarzało się, że uczniowie z emocji zapominali własnej daty urodzenia.

Wątpliwości budzi także zewnętrzny sposób oceniania prac i pozorny obiektywizm sprawdzianu. Zdaniem nauczycieli nie stałoby się nic złego, gdyby sprawdzian był oceniany w szkołach.
- Z jednej strony kładzie się nacisk na indywidualizację procesu nauczania, z drugiej wymaga odpowiedzi "pod sznurek" - powiedziano nam w jednej ze szkół. - Jeśli ja wiem, że Jasia normalnie stać na dwuzdaniowe wypracowanie, a na sprawdzianie napisze tych zdań pięć, to dla mnie osiągnął sukces. Dla egzaminatora zewnętrznego Jaś będzie słabeuszem. I gdzie tu obiektywizm? - pytała retorycznie polonistka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska