Wicemarszałek Kolek o szpitalach w Opolu: "Tak być nie powinno"

Redakcja
Wejście na izbę przyjęć szpitala Wojewódzkiego w Opolu.
Wejście na izbę przyjęć szpitala Wojewódzkiego w Opolu. Paweł Stauffer
- Teraz obydwa szpitale wywiązują się ze swoich obowiązków jak należy - mówi Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego.

- Po naszych tekstach kontrola NFZ potwierdziła, że szpitalne oddziały ratunkowe działały codziennie, ale nie w pełnej obsadzie, dlatego podsyłały sobie pacjentów. Co wicemarszałek odpowiedzialny za służbę zdrowia zamierza zrobić w tej sprawie?
- Zapoznałem się z protokołem pokontrolnym ze Szpitala Wojewódzkiego. Protokół jest bardzo precyzyjny, dokładny i w bardzo wnikliwy sposób ocenia nieprawidłowości, które mi nawet po przeprowadzeniu naszej kontroli nie były znane. Zauważyliśmy wprawdzie, że była asymetria, czyli że liczba pacjentów przyjmowanych w poszczególnych dniach była raz większa w jednym szpitalu, raz w drugim, co mogło dowodzić, że były przypadki odsyłania. Kontrola NFZ wykazała natomiast, że część pacjentów była odsyłana własnym środkiem transportu - i tak być nie powinno.

- Ma pan receptę, co zrobić, żeby opolanie nie doświadczali już takich sytuacji?
- Teraz obydwa szpitale wywiązują się ze swoich obowiązków jak należy, nie ma odsyłania pacjentów i z tego się cieszę. Problem jest natomiast inny. W ubiegłym tygodniu prosiła mnie o pomoc rodzina pacjenta, który kilka godzin czekał na zaopatrzenie na szpitalnym oddziale ratunkowym. Nie powiem, o który szpital chodziło, ale podobne problemy są w obydwu naszych placówkach. Trzeba znaleźć rozwiązanie na przyszłość, które pozwoli uniknąć takich sytuacji.

Przeczytaj też: NFZ ukarał Szpital Wojewódzki i WCM za nieprawidłowości w funkcjonowaniu SOR-ów

- Ma pan pomysł, jak ten problem rozwiązać?
- Sposobów jest kilka. Po pierwsze chodzi o to, aby pacjenci, którzy mogliby zostać zaopatrzeni np. przez lekarza w poradni chirurgicznej, nie trafiali na SOR. Nie raz się zdarza, że na szpitalnym oddziale ratunkowym pojawiają się pacjenci z urazami sprzed kilku dni, którzy powinni zostać zaopatrzeni w poradni. Rozwiązaniem mogłoby być wydłużenie czasu pracy poszczególnych poradni, bo jeśli pacjent do niej trafia i słyszy, że pierwszy wolny termin jest za 2 tygodnie, to idzie na SOR, bo tam pomoc może dostać od razu i ja mu się wcale nie dziwię. Być może konieczna byłaby też większa obsada lekarska na SOR, ale wiadomo, że to wiąże się z kosztami. Wydłużenie czasu pracy poradni i większa obsada lekarska powinny iść ze sobą w parze. Czekam też na wyniki zewenętrznego audytu, który lada dzień ma się rozpocząć. Być może podsunie on nowe rozwiązania, żeby usprawnić działanie systemu.

- A może w Opolu nie są potrzebne dwa szpitalne oddziały ratunkowe?
- Zwróciłem się z pytaniem w tej sprawie do konsultanta w dziedzinie ratownictwa medycznego. W najbliższy piątek mamy się spotkać, żeby rozmawiać na ten temat.

- A jeśli okaże się, że jeden SOR wystarczy? Dopuszcza pan taką możliwość, że jeden będzie trzeba zamknąć?
- Wiele razy rozmawiałem na ten temat z wojewodą i on uważa, że w Opolu jeden SOR wystarczy. Ja się z tym nie zgadzam. Codziennie do SOR jednego i drugiego szpitala zgłasza się około 150 pacjentów, więc nie wyobrażam sobie, że jeden będzie na tyle wydolny, żeby zaopatrzyć wszystkich. Takie rozwiązanie spowodowałoby monstrualne kolejki. Za szpitalne oddziały ratunkowe odpowiada jednak wojewoda, więc nie do mnie należy ewentualne ich zamykanie. Jeśli wojewoda znajdzie argumenty na rzecz takiego rozwiązania, to nie pozostanie nic innego, jak tylko się z tym zgodzić, ale uważam, że skutki byłyby katastrofalne. Chyba że uda się opiekę medyczną zorganizować lepiej w innych miejscach niż SOR.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska