Większe Opole. Radnym i mieszkańcom przydałaby się przerwa

Redakcja
Od początku w dyskusji na temat większego Opola dominują emocje i polityczne faule zamiast argumentów. Spotkanie w Czarnowąsach dobitnie to pokazało.
Od początku w dyskusji na temat większego Opola dominują emocje i polityczne faule zamiast argumentów. Spotkanie w Czarnowąsach dobitnie to pokazało. Fot. Sławomir Mielnik [O]
Gdy prezydent Wiśniewski prosił na spotkaniu o kwadrans przerwy, zrozumiałam, że pauzy potrzebują wszyscy. Takiej co najmniej na miesiące.

Na środowym spotkaniu prezydenta Wiśniewskiego z mieszkańcami Czarnowąs i innych wsi z gminy Dobrzeń Wielki było tak: z jednej strony pragnący - co oczywiste - sukcesu polityk i zarazem prezydent Opola. Z jasno postawionym celem włączenia elektrowni z przyległościami i - co najważniejsze - z podatkami do miejskiego organizmu i budżetu. Z ideą ratowania regionu przed nieuchronnymi wedle prezydenta: depopulacją, degradacją i demontażem.

Z drugiej strony - pół tysiąca rozjuszonych mieszkańców owych przyległości zwanych nieco sentymentalnie, ale celnie, małą ojczyzną. Ta ojczyzna - jeśli prezydent Wiśniewski dobrnie do celu - straci status jednej z bogatszych gmin w kraju ze wszystkimi tego konsekwencjami - od zwolnień z urzędniczych posad po utratę przywileju darmowych zajęć w GOK-u i radości z odśnieżonych ulic i chodników. To było też pół tysiąca ludzi urażonych, bo prezydent nazywał ich włodarzy, wybranych w końcu w bezpośrednich wyborach, cwaniakami, a argumenty samych mieszkańców w obronie małej ojczyzny - i to oficjalnie, na konferencji prasowej - idiotyzmami i kretynizmami.

Czyli podział aż do bólu ostry, a od listopada, gdy prezydent ogłosił swój plan, pogłębiany i coraz wyraźniej odczuwalny - jako mieszkanka gminy Dobrzeń Wielki wiem, co piszę - jako podział na tych z miasta i tych ze wsi. Na najeźdźców i najechanych. Więc gdy prezydent Wiśniewski spóźniony wszedł do sali wiejskiej w Czarnowąsach, owe pół tysiąca par nóg tupaniem w podłogę wprawiło budynek we wrogie drgania podkreślane równie wrogim buczeniem. Brzydkie to i niekulturalne - to prawda. I w sytuacji podziału - oczywiste. Gdy prezydent chciał pokazać swą prezentację - wyśmiano go. Niegościnne to? Owszem. I do przewidzenia.

Gdy asystent prezydenta wystawił ologowany herbem Opola roll-up, zebrani załopotali szturmówkami z herbem gminy, a promocyjny gadżet z urzędu zbladł przy rozwiniętych płótnach z wypisanymi sprejem hasłami w obronie wsi.

Gdy trzynastolatka, która pyta, czy jej gminna szkoła zostanie zlikwidowana, otrzymuje jedynie krągłe zdania wspierane slajdami - sala znów zafalowała.

Iskrzyło godzinę, drugą. Gdy iskry lecą wokół - potrzebne są nerwy z hartowanej stali i zimna, skalkulowana do granic wyrachowania argumentacja na cyfry.
Niezłomna pewność swych racji, bez rzeczowego uzasadnienia - wywodzi zaś na manowce.

- Obrażacie mnie - mówi prezydent i... sam zaczyna robić to samo: - Bo to były kretynizmy! - potwierdza recenzję czarnowąskiej ulotki.

- Pani widok przypomina mi najgorsze czasy dla miasta, gdy pani sama była w opolskim ratuszu - odpowiada na finansowe analizy przygotowane przez jedną z mieszkanek Czarnowąs, która faktycznie za czasów skompromitowanej lewicy pełniła jedno z kluczowych stanowisk w UM Opole. Tylko że wypominanie historii sprzed lat nie zastąpi odpowiedzi na rzeczowy argument, że gmina bez 60 proc. swych wpływów - bo tyle straci w przypadku realizacji prezydenckiego planu - padnie.

Instynkt chyba podpowiedział prezydentowi, aby poprosić o pauzę. Gdy po kwadransie wrócił - przeprosił. Ktoś z sali pogratulował mu odwagi, że przyjął zaproszenie do Czarnowąs, do owej rozedrganej złością sali.

Sielanka była chwilowa, kolejną godzinę znów było gęsto od złych emocji. Z jednej strony krzyk i złowrogie pohukiwana. Z drugiej - głuche trwanie przy swoim. Kwadrans pauzy to bowiem w tym przypadku za mało.

- Nie mamy czasu, bez dużego miasta region się wyludni - twierdzi prezydent. I w marcu chce składać wniosek o zwiększenie Opola do rządu.

W patowych sytuacjach zrobienie sobie przerwy to konieczność, by nabrać dystansu, przeanalizować argumenty za i przeciw. Z planem Wiśniewskiego sytuację mamy właśnie patową. Nikt nikogo nie chce tu słuchać. Jednak przerwy brak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska