Wielkie wrzenie w byłej spółdzielni ZWM w Opolu. Kierownicy muszą odejść

fot. archiwum
fot. archiwum
W największej spółdzielni mieszkaniowej w Opolu najpierw stołki straciło trzech kierowników administracji. Zaraz potem poleciał wiceprezes.

Na osiedlu Armii Krajowej (dawne ZWM) aż huczy od plotek. Większość mieszkańców tylko coś słyszała o "wielkim przeciągu", który spowodował kadrowe trzęsienie ziemi.

- Różnie się mówi, jedni - że wszyscy polecieli za jakąś aferę, inni - że nagle kierownicy postawili się prezesowi i ten ich usunął - opowiada pani Krystyna, mieszkanka osiedla AK. - Tak do końca to nic nie jest pewne poza tym, że doszło do spięcia pomiędzy radą nadzorczą a zarządem. I tylko jednego głosu zabrakło w radzie, żeby odwołać prezesa.

Jeszcze mniej wiedzą inni mieszkańcy osiedla, którzy nagle usłyszeli od pracowników administracji, że kierownicy aż trzech osiedli muszą odejść. Wszyscy to wieloletni pracownicy spółdzielni.

- Napisaliśmy do rady nadzorczej prośbę o wyjaśnienie całej sytuacji, chcemy wiedzieć o co chodzi - mówi członek jednej z rad osiedlowych.

Jak ustaliliśmy zamieszanie rozpoczęło się od decyzji prezesa spółdzielni Adama Jarocha. To on zdecydował o wypowiedzeniu umowy o pracę kierownikowi administracji nr 1, a także o przesunięciu na niższe stanowisko kierownika administracji nr 2. Jakby tego było mało prezes w tym samym momencie zdecydował także o przesunięciu kierownika administracji nr 4, do pracy w administracji nr 2.

- Takie decyzje personalne zawsze są trudne i nigdy nie ma dobrego momentu na ich podejmowanie - tłumaczy Jaroch. - Podkreślam: nie ma żadnej afery. W każdej organizacji podejmuje się podobne decyzje i szczerze mówiąc jestem zaskoczony tym, jakie wzbudza to emocje. Tym bardziej, że np. kierownika z administracji nr 4 przesunąłem dlatego, że uznaję jego umiejętności.

Personalne decyzje prezesa zaskoczyły członków rady nadzorczej. Kilka dni po ich podjęciu zwołano posiedzenie RN i na nim padł wniosek o odwołanie zarządu.

- Zarząd nie musi z nami konsultować decyzji kadrowych, ale gdy dochodzi do nieprawidłowości powinniśmy o nich wiedzieć - tłumaczy Regina Kamińska, przewodnicząca rady nadzorczej. - Tymczasem my dopiero po odwołaniu dwóch kierowników dowiedzieliśmy się, że wobec nich są jakieś zarzuty. Wcześniej zapewniano nas, że wszystko jest w porządku.

W protokole rady nadzorczej czytamy, że prezes zarzucił dwóm kierownikom "przekraczania kompetencji i nieprzestrzeganie zawartych umów". W jego ocenie nie były to jednostkowe przypadki.
Ostatecznie wniosek o odwołanie prezesa przepadł, odwołano natomiast wiceprezesa Marka Czachora.
Ale to sprawy, która rozpoczęła się pod koniec czerwca, wcale nie zamknęło. Dwóch kierowników złożyło pozwy w sądzie pracy. Z kolei wiceprezes najpierw poszedł na urlop, potem rozchorował się i dopiero we wrześniu przyjął wypowiedzenie.

- Źle się stało, odwołano zasłużonych dla spółdzielni kierowników, a przesunięcie kolejnej na inną administrację to błąd - ocenia Kamińska. - Przez tyle lat mieszkańcy związali się z kierownikami. Nie można ich tak z dnia na dzień odsuwać. Trzeba było najpierw znaleźć dla nich godnych następców. Wciąż mam jednak nadzieję, że to wszystko można będzie naprawić.

Kamińska przyznaje, że RN przygotowuje informację dla rad osiedli na temat sytuacji w spółdzielni.

Podobny ruch zapowiada też prezes, a jego oświadczenie ma się pojawić za kilka dni na stronie internetowej spółdzielni.

- Nie zamierzam jednak wycofywać się ze swoich decyzji - podkreśla prezes, który liczy się z tym, że niebawem może paść kolejny wniosek - o jego odwołanie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska