Wojna nerwów w Prudniku dla koszykarzy Pogoni

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Koszykarze Pogoni wytrzymali ogromne "ciśnienie" w ostatnich minutach meczu.
Koszykarze Pogoni wytrzymali ogromne "ciśnienie" w ostatnich minutach meczu. Oliwer Kubus
Bój na całego w Prudniku. Na szczęście koszykarze Pogoni wytrzymali napięcie do końca i pokonali ZB Pruszków 85:83.

O to jednak łatwo nie było bo miejscowi na półmetku ostatniej kwarty w ciągu 112 sekund stracili przewagę dziewięciu punktów, a taki obrót spraw mógłby załamać niejedną drużynę. Podopieczni Tomasza Michalaka pokazali jednak, że są właśnie drużyną, zarówno dosłownie jak i w przenośni.

Zebrali się w sobie i tym razem to oni na przestrzeni około dwóch minut zdobyli kilka "oczek" z rzędu dzięki czemu prowadzili 77:69. Na tym jednak nie koniec, bo goście znowu podjęli rękawice i okres dwóch minut wygrali 11:2, dzięki czemu znowu mieli przewagę...

Zaczęła się zatem prawdziwa "wojna nerwów" i festiwal rzutów wolnych, gdyż team spod stolicy postawił na faule. Na szczęście prudniczanie wytrzymali te swoistego rodzaju próby, gdyż w ostatnich 26 sekundach mieli osiem podejść, a trafili sześć z nich, przez co na nic zdała się "trójka" rywali tuż przed końcową syreną.

Swoją drogą to właśnie rzuty osobiste przesądziły o wygranej gospodarzy jeśli weźmie się pod uwagę statystyki zespołowe, gdyż większość pozostałych była mocna na styku. W tej akurat rubryce miejscowi trafili 22 na 27 oddanych przy 11/18 ekipy z Pruszkowa.

Wróćmy jednak do początku, a ten to niemalże pojedynek Wojciech Pisarczyk - Mateusz Szwed, bo do stanu 8:6 punktowali tylko ci dwaj panowie. Gdy na półmetku tej odsłony ich "monopol" przełamał Marcin Sroka można było mieć nadzieje, że jego koledzy też pójdą za ciosem.

Niestety tak się nie stało gdyż po za jeszcze jednym jego trafieniem już nikt z gry wśród prudniczan niemalże do końca tej kwarty nie trafił. W związku z tym sekundę przed syreną rywale mieli nawet dziewięć punktów przewagi (14:23) co właśnie nieco zminimalizował mocno ekwilibrystycznym rzutem Tomasz Nowakowski.

Do tego gdy na początku kolejnej odsłony Marcin Wieluński wszedł pod kosz miejscowych jak chciał można było mieć obawy co do reszty starcia. Na szczęście prudniczanie zwarli szeregi, szczególnie w defensywie i przez ponad pięć minut nie pozwolili rywalom na choćby jedną skuteczną akcję.

Po stronie Pogoni z kolei obudził się Tomasz Prostak który zanotował dwie celne " trójki", a ta druga pozwoliła jego zespołowi odzyskać prowadzenie, a po chwili z dystansu trafił Grzegorz Mordzak i było 29:25 dla Pogoni. Gości poderwał do walki dopiero Andrzej Paszkiewicz i do momentu zejścia na przerwę mieliśmy już bój na całego, a bardzo dobrze w mecz wszedł Rafał Malitka.
Po wyjściu z szatni można było mieć małe deja vu z poprzedniej kwarty, gdyż najpierw goście szybko i dość łatwo trafili za dwa, po czym miejscowi zdobyli parę punktów rzędu, tym razem siedem i wyszli na prowadzenie 44:36.

Później goście cały czas starali się zniwelować straty, jednak podopieczni Tomasza Michalaka z powodzeniem odpierali ich ataki, a przy tym obudził się Pisarczyk. dzięki czemu przed ostatnią odsłoną Pogoń prowadziła w miarę "bezpiecznie" 61:54. To, że jednak wcale bezpiecznie nie było pisaliśmy już na wstępie...

Na szczęście był za to happy end, a szacunek triumfatorom należy się tym większy, iż praktycznie przez cały mecz grali w szóstkę!

Pogoń Prudnik - ZB Pruszków 85:83 (16:23, 21:11, 24:20, 24:29)
Pogoń:
Prostak 22 (3x3), Pisarczyk 21, Mordzak 17 (2x3), Sroka 10 (1x3), Krawczyk 6, Malitka 5 (1x3), Nowakowski 4.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska