Wojna o podpisy

Tomasz Dragan
Brzeska Wspólnota Samorządowa, którą kieruje burmistrz, wykorzystuje szpital do kampanii wyborczej - uważa jego szefowa.

LIKWIDACJA? NIC O TYM NIE WIEM
Kazimierz Łukawiecki, dyrektor Opolskiej Regionalnej Kasy Chorych:
- Ze zdziwieniem odebrałem informacje na temat likwidacji Brzeskiego Centrum Medycznego. Likwidacja czy przekształcenie zakładów opieki zdrowotnej należy wyłącznie do kompetencji organów założycielskich, czyli w tym przypadku starostwa brzeskiego. Opolska kasa chorych z mocy ustawy o powszechnym ubezpieczeniu społecznym jest zobowiązana do zabezpieczenia świadczeń zdrowotnych swoim ubezpieczonym, uwzględniając jakość, dostępność i kompleksowość usług. W planach zakupów na 2003 r. przewidujemy podpisanie umów na usługi medyczne w Brzeskim Centrum Medycznym.

Chodzi o ubiegłotygodniową akcję, podczas której burmistrz Maciej Stefański wspólnie z członkami BWS, zbierali przed kościołami podpisy mieszkańców miasta pod petycją w sprawie przyszłości Brzeskiego Centrum Medycznego.
- Szpital jest w tak dramatycznej sytuacji finansowej, że grozi mu likwidacja, pracownikom zwolnienia, a pacjentom wyrzucenie na bruk - ostrzegali w niedzielę działacze BWS. - Dlatego jako mieszkańcy miasta musimy ratować nasz szpital, kierując w tej sprawie apele do marszałka województwa i dyrekcji Opolskiej Regionalnej Kasy Chorych.

W ciągu kilku godzin zebrano ponad 6 tys. podpisów. Okazało się, że akcja Stefańskiego i BWS wywołała oburzenie większości polityków samorządowych, dla których BWS może być konkurencją w zbliżających się wyborach samorządowych. Zaskoczona tą inicjatywą była również Helena Jarosz, dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego. W oświadczeniu skierowanym do mediów pani dyrektor określiła informacje przedstawiane przez BWS, jako szkodliwe społecznie i mogące wywołać zamieszanie wśród personelu placówki. - Szpitalowi nie grozi likwidacja, a pracownikom zwolnienia - zapewniła nas Helena Jarosz. - Dlatego akcja ta jest inicjatywą typowo wyborczą, podczas której posługiwano się fałszywymi stwierdzeniami.
Również starosta brzeski Kazimierz Bączek, któremu administracyjnie podlega szpital, twierdzi, że Brzeskie Centrum Medyczne nie jest zagrożone likwidacją. - Przynajmniej nic mi na ten temat nie wiadomo - powiedział nam starosta. - Akcja BWS to akt polityczny.

Inicjatywa burmistrza uraziła też działaczy brzeskiego SLD. Na piątkowej sesji Rady Miejskiej wytykali oni burmistrzowi, że jako szef miasta nie powinien posługiwać się nieprawdziwymi informacjami na temat szpitala. - Ponieważ dobrze wie, że wprowadza ludzi w błąd - powiedział nam Stanisław Szypuła, szef powiatowy brzeskiej lewicy.
Z kolei swojego oburzenia - tym razem reakcjami dyrektorki szpitala, starosty i innych samorządowców nie ukrywa Maciej Stefański. Burmistrz przyznaje, że co prawda Brzeskie Centrum Medyczne nie jest firmą podległą miastu, jednak los szpitala interesuje go jako lokalnego polityka i mieszkańca Brzegu.

- Szkoda tylko, że pani dyrektor i pan starosta ukrywają wysokość długu, jaki ma szpital - stwierdza stanowczo Stefański. Dodaje, że według jego wiedzy brzeski szpital ma około 3, a być może nawet 4 mln długu. - Samo miasto umorzyło im 300 tys. zł zaległych podatków. Wciąż jednak nie wiemy, jaka jest sytuacja ekonomiczno-medyczna szpitala. Zastanawiam się tylko, dlaczego informacje o lecznicy, która służy mieszkańcom miasta i okolicznych gmin, są zwyczajnie ukrywane? W mieście aż huczy od plotek, że szpitalowi grozi likwidacja, iż nie ma podpisanych kontaktów z kasą chorych i szykują się zwolnienia wśród załogi. Może do gabinetów pana starosty i pani dyrektor takie opinie nie docierają. Ale ja, jako szef miasta, nie mogę być głuchy na to, co mówią mieszkańcy.

Stefański mówi wprost, że oburzenie szefowej szpitala wynika z tego, że akcja BWS była nie na rękę staroście brzeskiemu Kazimierzowi Bączkowi. Jest on przewodniczącym innej lokalnej organizacji - Forum Gospodarki i Samorządności oraz liderem Prawa i Sprawiedliwości. - Nasza akcja była skuteczna, ponieważ zwróciła uwagę wszystkich sił politycznych na sprawy szpitala. Poza tym brali w niej również udział lekarze, a nawet wiceszef BCM - podkreśla Stefański. Jego zdaniem starosta wydał polecenie szefowej szpitala, aby potępiła akcję BWS.
Starosta odpiera te zarzuty. Twierdzi, że brzeskiemu szpitalowi nie potrzeba na razie żadnych akcji społecznych. - Zwłaszcza takich wprowadzających ludzi w błąd - dodaje Kazimierz Bączek.
Helena Jarosz: - Oświadczenie sporządziłam sama, ponieważ to ja jestem szefową szpitala, a nie pan starosta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska