Dzisiejsze nadzwyczajne walne zgromadzenie wspólników ECO odwoła pewnie radę nadzorczą spółki, a jej nowy skład ułatwi miastu odwołanie zarządu firmy.
Szykuje się wielkie starcie, ale bynajmniej nie ostatnie. Obie strony będą walczyć o swoje prawa w sądzie do upadłego, bo ECO mimo ostatnich zawirowań to wciąż kura znosząca złote jaja i mnóstwo etatów do obsadzenia, a także spółek zależnych z kolejnymi, lukratywnymi - szczególnie dla polityków - posadami.
Myli się jednak ten, kto w sporze pomiędzy większościowym udziałowcem (miasto Opole), a mniejszościowym (niemiecka firma E.ON edis energia), którego wspiera nie tylko zarząd spółki, ale i załoga, widzi wyłącznie spór w kontekście stanowisk, które zapewne obsadzą politycy i znajomi obecnych władz miasta.
Gdyby chodziło wyłącznie o kilka posad, to konflikt zostałby zakończony już dawno i to bez medialnej szopki.
Tymczasem miasto jako posiadacz większościowego pakietu akcji chce mieć na ECO wpływ i najpierw zacząć od zmiany zarządu, a skończyć na zmianie strategii firmy, która przestałaby podnosić wartość poprzez kupowanie przedsiębiorstw poza województwem, ale skupiłaby się na inwestowaniu w Opolu i bynajmniej nie tylko w infrastrukturę ciepłowniczą.
Przedstawiciele ratusza o tej strategii mówią bardzo oględnie, bo doskonale zdają sobie sprawę, że dla E.ON edis energia - zadowolonego z coraz wyższej dywidendy – jest ona na dłuższą metę nie do przyjęcia. Władze Opola umiejętnie sterują obecnie przekazem medialnym, w którym występują "źli Niemcy i dobre miasto, które obniży ceny ciepła”.
Niestety, sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana niż public relations uprawiane przez wiceprezydenta Janusza Kowalskiego.
Po pierwsze, wierzącym w obniżkę cen ciepła proponuję wybrać się do miejskich wodociągów, które za przyzwoleniem prezydenta opanowali ludzie wiceprezydenta Kowalskiego. Spółka nie obniżyła cen wody dla opolan, a mogłaby, bo przecież w 2014 roku wypracowała zysk na poziomie 1,5 miliona złotych.
Po drugie, niestety w zalewie doniesień o konflikcie w ECO uciekła gdzieś informacja o tym, że miasto miało zastawić swoje akcje ECO i w ten sposób pozyskać pieniądze na budowę obwodnicy lub trasy średnicowej. Ten pomysł na zdobycie pieniędzy wygląda na mrzonkę przy obecnej awanturze, a także przy odkurzeniu pomysłu na dostawy ciepła z Elektrowni Opole, które musiałyby obniżyć obecną wartość ECO.
Co gorsza, w kraj idzie przekaz o tym, jak źle traktuje się w Opolu inwestorów, a niewiele osób docieka, o co chodzi w konflikcie.
Biznes lubi spokój i ucieka od polityki, a zamiast tego obserwuje wojnę o władzę w spółce, jakiej nasze miasto jeszcze nie widziało. Na jej szybki koniec się nie zanosi. Niebawem kancelarie prawne i agencje PR wystawią kolejne faktury. To one głównie zyskują na tej awanturze.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?