Wotum nieufności dla komendanta

Beata Cichecka
Prudniccy strażacy oflagowali komendę powiatową w proteście przeciwko działaniom komendanta, do którego stracili zaufanie.

Komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Prudniku nagminnie łamie prawo i lekceważy wszelkie ustalenia zawarte pomiędzy komendantem głównym a centralami związków zawodowych - oświadcza wiceprzewodniczący Sekcji Regionalnej Pożarnictwa NSZZ "Solidarność" Śląska Opolskiego, Józef Heleszko. - Ponieważ wyczerpaliśmy wszelkie możliwości zawarcia z nim porozumienia, a opolski komendant wojewódzki nie podejmuje zdecydowanych działań, by poprawić sytuację i zażegnać konflikt w naszej jednostce, zdecydowaliśmy się podjąć akcję protestacyjną oraz udzielić wotum nieufności komendantowi powiatowemu, by wyegzekwować swoje prawa.

Spór w prudnickiej straży pożarnej ciągnie się od 1999 roku. Zapalnikiem konfliktu była nagroda pieniężna, którą ówczesny komendant wojewódzki przyznał tamtejszym strażakom za zaangażowanie w budowę nowej Komendy Powiatowej PSP. - Komendant powiatowy tak podzielił ją między 50 osób, że wyszło po 60 złotych na osobę - tłumaczy przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "S" Piotr Kościelewski. - Nie dostaliśmy tego jednak w formie nagrody. O tę kwotę zwiększono nam angaże. Poza tym rozdysponowano tylko połowę przyznanej nam puli, a reszta "dostała nóg". I od tego się wszystko zaczęło. Tamto posunięcie finansowe przyniosło określone konsekwencje w następnym roku, bo podwyżkę, na którą nie było pieniędzy, trzeba było wypłacić, doliczając do tego wskaźnik inflacji. Straż pożarna to nie bank, z którego można pożyczać. W efekcie w tym roku zabraknie w budżecie około 111 złotych na każdego strażaka, w związku z tym w grudniu możemy w ogóle nie dostać pieniędzy. Ponadto w tym roku obligatoryjnie podniesiono nam płace o 285 zł, ale komendant nie jest w stanie wypłacić nam całej kwoty, bo zabrakło po 44 zł 20 groszy na dodatki służbowe. Nie chodzi nam jednak o te pieniądze, ale o złą gospodarkę finansami w naszej jednostce. Proponowaliśmy komendantowi powiatowemu, że dobrowolnie zrzekniemy się tej pierwszej podwyżki, ale nie podjął jednoznacznej decyzji. Pewnie dlatego, że sam musiałby z niej zrezygnować.

Prudniccy strażacy zarzucają swojemu komendantowi, że jest złym gospodarzem. - Prowadzimy ważne akcje ratownicze, a nasz sprzęt hydrauliczny jest wysłużony - twierdzi aspirant Bogusław Pawłowski. Tymczasem pieniądze przeznaczane są na inne cele.
Józef Heleszko przytacza przykład kanału najezdnego, za wybudowanie którego komenda zapłaciła aż 30 tys. złotych. - Materiały były własne, więc robocizna, na którą wydano tyle pieniędzy, powinna kosztować 10-15 tysięcy - mówi. - Oddany 3 lata temu do użytku nowy obiekt Komendy Powiatowej PSP cały się sypie. Ściany pękają, dach przecieka. 80 proc. zaniedbań budowlanych, które wyszły na światło dzienne już po pierwszej ulewie, nie zgłoszono w ramach napraw gwarancyjnych.

Nie mogliśmy zasięgnąć w tej sprawie opinii komendanta powiatowego prudnickiej PSP, gdyż Krzysztof Maślankiewicz leży od wczoraj w szpitalu.
- Ciężko w tej chwili zająć jakiekolwiek stanowisko - mówi komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Opolu Karol Stępień. - Sytuacja jest skomplikowana, gdyż komendant powiatowy jest na chorobowym. Wysłałem tam przedstawiciela, by podjął mediacje, ale nie można prowadzić rozmów bez drugiej strony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska