Wyłączyli telefony, wynieśli komputery

Krzysztof Baranowski
Klientka biura kredytowego straciła nadzieję na otrzymanie pieniędzy, mimo że słono zapłaciła za koszty manipulacyjne.

Maria Matoga z jednej z podopolskich miejscowości najpierw ubiegała się o kredyt w bankach. Nie dostała go jednak ze względu na niskie dochody. Jako pracownik administracyjny w szkole podstawowej zarabia nieco ponad 900 zł. Potrzebowała jednak 15 tys. zł. W jednej z gazet znalazła adres firmy o nazwie Regionalne Towarzystwo Kredytowe z siedzibą w Opolu przy ulicy Krakowskiej. Oferowała ona usługę o nazwie "Kredyt Milenium". W reklamach zapewniała, że można uzyskać nawet 300 tys. zł kredytu bez własnego wkładu. Odsetki wynosiłyby 6,04 procenta (nie napisano jednak, czy miesięcznie czy rocznie).

RTF występowało także pod nazwą "Kredyt Milenium". Tablicę o takiej treści umieszczono na drzwiach biura przy ulicy Krakowskiej.
31 maja Maria Matoga zakończyła załatwianie formalności kredytowych. Wpłaciła 300 zł za przyjęcie wniosku oraz 675 zł opłaty manipulacyjnej. Dowód wpłaty nr 96/2001. Miała oczekiwać na zawiadomienie o realizacji kredytu. - Początkowo byłam spokojna, bo zabezpieczeniem pożyczki miała być hipoteka mojego mieszkania. Nikt, kto zamierza oszukać na pareset złotych nie żąda chyba wypisów z księgi wieczystej. Jednakże parę dni później byłam w Opolu i przypadkowo trafiłam do innego biura kredytowego. Dwie ulice dalej od siedziby RTF. Ze zdumieniem zobaczyłam tam nie tylko kasjerkę, która pracowała w tamtej firmie, ale także komputer, jaki tam zauważyłam. Zagadnięta dziewczyna powiedziała mi jedynie, że zmieniła pracę. Zaczęłam coś podejrzewać, poszłam na Krakowską i na drzwiach RTF zastałam informację, o przerwie urlopowej do 15 czerwca.
- Co dwa tygodnie przychodziła jakaś dziewczyna i wieszała kolejną kartkę. Najpierw o urlopie do połowy czerwca, potem do połowy tego miesiąca, a jeszcze później do 15 lipca (niedziela) - powiedziały reporterowi "NTO" pracownice sąsiadujących z RTF firm. Maria Matoga natomiast dowiedziała się, w kancelarii adwokackiej w pokoju obok, że w czasie przerwy urlopowej z biura kredytowego wynoszono komputery. Reporter "NTO", natomiast ustalił, że RTF występowało już pod nazwą "Kredyt 2000". Firma działała kilka miesięcy w biurze na osiedlu ZWM.
15 lipca zadzwoniliśmy do informacji sieci telekomunikacyjnej Netia. RTF ma jej telefon. Dowiedzieliśmy się, że umowa z tym abonentem została rozwiązana.
Maria Matoga przypuszcza, że padła ofiarą oszustwa. - Chyba chodzi o to, że firma wyłudza pieniądze pod pozorem opłat manipulacyjnych, a potem znika.

Według danych, jakie znaleźliśmy w nadzorze bankowym Narodowego Banku Polskiego, udzielanie kredytów w takiej formie jest legalne. Zajmujące się tym firmy są jednak przeważnie pośrednikami banków i dzielą się z nimi prowizją od załatwionych kredytów.
Takie usługi finansowe nie podlegają licencjonowaniu ani przez NBP, ani przez Ministerstwo Finansów. Zajmującym się tym firmom nie wolno jednak używać nazwy "bank". Ich działalność nie jest jednak w żaden sposób kontrolowana przez instytucje nadzoru bankowego.
Nie wiadomo dokładnie, ile może być takich "parabankowych" instytucji. Powinny wprawdzie być zarejestrowane. Nie muszą jednak we wpisie do działalności zaznaczać rodzaju usług. Wystarczy pojemna formuła przedsiębiorstwo produkcyjno-handlowo-usługowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska