Działkowicze stracili drzewka, krzewy, a nawet studnie i altanki. Żaden z nich nie skarży się na samo wywłaszczenie, ale na późniejsze postępowanie urzędników.
- Rozumiemy, że rondo musi powstać i pogodziliśmy się z utratą części ziemi - mówi Ryszard Małek, a wtórują mu sąsiedzi: Jarosław Dobrowolski czy Halina i Ryszard Rudolfowie. - Ale po wywłaszczeniu nikt w Urzędzie Wojewódzkim nie chce z nami rozmawiać, nie odpowiadają nawet na nasze pisma.
Urzędnicy wojewody mieli 30 dni na przygotowanie decyzji ustalającej odszkodowanie. Termin minął... blisko rok temu.
- Jak tak dalej pójdzie, to napiszemy skargę na bezczynność urzędników - zapowiadają właściciele działek. Ich desperacja jest tym większa, że w czerwcu ruszyła już budowa ronda i po zabranym terenie nie ma śladu. - Jak rzeczoznawca wyceni nasze straty? - pytają ludzie.
W dodatku wykonawca tak prowadzi budowę, że do dwóch działek od blisko dwóch miesięcy nie ma dojazdu. - 8 czerwca wjechały koparki, rozgrzebali teren i tak nas zostawili - pokazuje Ryszard Małek.
- Jak popada, to na działkę mogę przejść tylko w gumowcach. Wszystko pozarastało, bo nie mam jak przenieść na działkę kosiarki czy agregatu prądotwórczego.
Co na to urzędnicy wojewody, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz wykonawcy? Czytaj w środę w "Nowej Trybunie Opolskiej".
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?