Ludzie mieszkają tutaj bezprawnie
Andrzej Kruszewski, wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej Polonia
- Dlaczego kazaliście mieszkańcom się wyprowadzić?
- Ten budynek jest niedokończony, nie przeszedł odbioru technicznego. Niedawno wylały się tam z rur fekalia, co spowodowało zagrożenie epidemiologiczne. Nie możemy brać odpowiedzialności za zdrowie tych ludzi. Chcemy skończyć budowę, naprawić usterki i wtedy będzie można kupić tam mieszkania.
- Kupić? Przecież one już mają właścicieli.
- Te umowy i akty notarialne są nieważne. Nie wiem, jaki szwidel się za tym kryje, zbada to prokuratura, bo złożyliśmy doniesienie. Spółdzielnia przechodziła różne kłopoty, teraz jest w upadłości. Nowy zarząd stara się wprowadzić zatwierdzony przez sąd program naprawczy. Zgodnie z nim chcemy dokończyć budowę w Ujeździe i sprzedać mieszkania i lokale użytkowe. Podkreślam, że to spółdzielnia jest jedynym właścicielem budynku i mamy zamiar wykazać to na drodze prawnej.
Idziemy na bruk, a nasze rzeczy będą stały w samochodzie na dworze - żali się
Hildegarda Świerdza. Razem z mężem Henrykiem wyprowadziła się w środę z mieszkania na placu 1 Maja w Ujeździe. Wynajmowali je od Pawła Stefańskiego i Elżbiety Danilewskiej, którzy w 2003 roku kupili spółdzielcze prawo własności do czternastu mieszkań i dwóch lokali użytkowych w tym bloku.
Państwo Świerdzowie, podobnie jak pozostali lokatorzy, dostali siedem dni na wyprowadzenie się z kamienicy. Nakaz wydała Spółdzielnia Mieszkaniowa Polonia z Warszawy, właściciel domu. Powód? Ludzie mieszkają tam bezprawnie.
- Oni mają prawo do budynku, ale my mamy akty notarialne potwierdzające, że kupiliśmy mieszkania - denerwuje się Elżbieta Danilewska.
Historia postawionej w 2001 roku w centrum Ujazdu kamienicy od początku jest burzliwa. Dziś zajmuje się nią prokuratura w Strzelcach Opolskich. Prawa do budynku przechodziły z rąk do rąk między opolską firmą Budoinvest, która stawiała blok, a spółdzielnią Polonia z Warszawy. Mieszkania w końcu zostały sprzedane. W tym czasie kilkakrotnie zmienił się zarząd spółdzielni. Najnowszy, wybrany w październiku ubiegłego roku, złożył doniesienie do prokuratury. Według spółdzielców mieszkania sprzedano nielegalnie, a budynek nie nadaje się do zamieszkania, bo jest niedokończony.
- Nie przeszedł końcowego odbioru technicznego - mówi Jerzy Smalec, prezes spółdzielni Polonia. - A dopiero po nim można go zacząć użytkować i zasiedlać. Jeśli teraz komuś się tam coś zawali na głowę, odpowiedzialny będzie właściciel, czyli spółdzielnia. Przecież to jest niedokończona budowa - tłumaczy prezes.
Stefański i Danilewska przyznają - po wykupie mieszkań zawarli porozumienie z ówczesnym zarządem, że doprowadzą budynek do stanu pozwalającego na odbiór.
Dziś twierdzą, że to był błąd. Bo przy okazji przejęli także obowiązki należące do właściciela domu: zapewnienie wody, prądu itp. Niektórzy lokatorzy nie płacili regularnie czynszów. Zaczęły się przerwy w dostawie wody, pojawiły się kłopoty z ogrzewaniem. Zabrakło pieniędzy na dokończenie prac.
Nowy zarząd spółdzielni jest pewien jednego. Akty notarialne, które mają właściciele, są nieważne. By to udowodnić, oddali sprawę do prokuratury. A mieszkańcy?
- Teraz muszę się wyprowadzić do wynajętego domu - mówi Agnieszka Płaczek, lokatorka. - Ale umowę najmu mam do października, więc kluczy nie oddam spółdzielni. Chyba że po wyroku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?