Za daleko od domu

Fot. Iwona Marzec
- Dobrym lekarstwem na tęsknotę za bliskimi jest wspólne oglądanie zdjęć - przyznają Maxim Khrolenko, Stanisław Krupka i Weronika Dejnerowicz.
- Dobrym lekarstwem na tęsknotę za bliskimi jest wspólne oglądanie zdjęć - przyznają Maxim Khrolenko, Stanisław Krupka i Weronika Dejnerowicz. Fot. Iwona Marzec
Nikt ich nie pchał do Opola, sami chcieli się tu uczyć. I są z tego zadowoleni. Tylko za rodzinnymi stronami im tęskno...

U nas, na Litwie, każdy marzy żeby studiować w Polsce - przyznaje Weronika Dejnerowicz, studentka III roku teologii UO, pochodząca z Wilna.
- Ja i Weronika ukończyłyśmy polską szkołę w Wilnie - dodaje Krysia Cynkowicz, studentka II roku pedagogiki opiekuńczej i pracy socjalnej UO. - Studia na Litwie są w języku litewskim, dlatego na polskiej uczelni jest nam o wiele łatwiej.
Dziewczyny pochodzą z Wilna, oddalonego o około 850 km od Opola. Podróż do domu rodzinnego zajmuje im ponad 14 godzin. Wiąże się też ze sporymi kosztami - przejazd w obie strony to wydatek rzędu 300 zł.
- Dlatego jeżdżę tam tylko na święta i na wakacje - mówi Weronika. - Święta zbliżają się dużymi krokami i zaczynam już odliczać dni, które pozostały do wyjazdu do domu.
Ale nie wszyscy studenci pochodzący z zagranicy spotkają się podczas tegorocznych świąt wielkanocnych ze swoimi bliskimi.

Jeśli jesteście zainteresowani współpracą z Klubem Studenta Polonijnego, zajrzyjcie do "Niechcica" (pokój 107B lub 906A) albo napiszcie na adres [email protected] lub volvo480@ poczta.onet.pl.

- Jeżdżę do domu raz na dwa lata - mówi Maxim Khrolenko, student IV roku studiów doktoranckich chemii UO. - Pochodzę z Rosji, spod Irkucka. To ponad 7 tysięcy kilometrów stąd.
Również w przypadku Maxima rzadkie wyjazdy w rodzinne strony są spowodowane względami finansowymi.
- W Rosji byłem ostatni raz latem 2003 roku - wspomina chłopak. - Mam nadzieję, że uda mi się pojechać do domu podczas najbliższych wakacji.
Studenci pochodzący z zagranicy poznali się dopiero w Opolu. Dziś łączy ich wielka przyjaźń.
- Jesteśmy ze sobą bardzo zżyci, połączyły nas wspólne problemy - wspomina Weronika Dejnerowicz. - Teraz tworzymy taką małą rodzinę.
- Jeśli wyjeżdżamy na dłuższy czas do domu, to zaczynamy tęsknić za sobą - dodaje Stanisław Krupka, student I roku studiów doktoranckich ekonomii UO, pochodzący z Lwowa.

Przyjaźń, wspólne problemy i chęć wzajemnej pomocy zainicjowały powstanie Klubu Studenta Polonijnego (KSP).
Organizacja działa od ponad dwóch lat. Obecnie skupia około 20 osób. Są to głównie studenci pochodzący z Ukrainy, Litwy, Białorusi, Kazachstanu, Rosji i Turkmenistanu. Ale KSP jest otwarty na współpracę ze wszystkimi studentami (patrz: ramka obok).
- Tuż po przyjeździe na studia było mi bardzo trudno, zupełnie nie wiedziałam, jak poradzić sobie ze sprawami administracyjnymi - wspomina Krysia Cynkowicz. - To Klub mnie odnalazł i podał pomocną dłoń. Gdyby nie oni, nie wiem, jak bym tu sobie poradziła.

Poza problemami urzędowymi czekały ich także problemy językowe. Weronika, Krysia i Staszek pochodzą z polskich rodzin, dlatego łatwo poradzili sobie z językiem polskim.
- Wprawdzie na początku pojawiły się problemy z końcówkami, bo "nasz" polski trochę się różnił od tego, z którym się zetknęliśmy tutaj - mówi Weronika. - Ale teraz radzimy już sobie dobrze.

Pochodzący spod Irkucka Maxim Khrolenko przed przyjazdem na studia w ogóle nie znał języka.
- Kiedyś poszedłem do sklepu, aby kupić kurczaka - wspomina Maxim. - Przez dłuższą chwilę tłumaczyłem ekspedientkom, o co mi chodzi, ale i tak nie zrozumiały. Wtedy z zaplecza wyszedł rzeźnik z dużym toporem. Wystraszyłem się i wyszedłem. Więcej już nie zrobiłem zakupów w tym sklepie...
- A ja kiedyś powiedziałem kolegom, że złamał mi się autobus - śmieje się Staszek, pochodzący z Lwowa. - Dopiero po dłuższej chwili zrozumieli, że pojazd po prostu się zepsuł, a nie złamał.
Podczas studiów w Polsce nigdy nie spotkali się z niechęcią lub odrzuceniem ze strony kolegów i koleżanek.

- Zostaliśmy przyjęci bardzo ciepło i serdecznie - stwierdza Weronika Dejnerowicz, studiująca na UO od ponad dwóch lat. - Często pytają nas, czy nie potrzebujemy pomocy, a gdy nadchodzą trudne chwile, chętnie nas wspierają.
- Studenci pochodzący z zagranicy spotykają się na pewno z problemami językowymi i rzadziej jeżdżą do domu - wylicza Sabina Komsta, studentka I roku filologii germańskiej UO. - Nie wiem, czy sama zdecydowałabym się na taki wyjazd.
Czas biegnie bardzo szybko i pora pomyśleć o tym, co będzie po studiach.
- Chciałbym znaleźć pracę w polskiej firmie i zostać tu dłużej - mówi Maxim Khrolenko, doktorant chemii na UO. - Bardzo lubię to, co robię. Spędzam wiele czasu w laboratorium. Może kiedyś coś wynajdę?
- A ja chciałabym po studiach wrócić w rodzinne strony - dodaje Krysia Cynkowicz, pochodząca z Wilna. - Czeka tam na mnie narzeczony, za którym bardzo tęsknię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska