Zgodnie z umową stopniowo dochodziliśmy do pełnego poziomu dopłat - w pierwszym roku w UE, tzn. 2004 r., polscy rolnicy dostali 55 proc. docelowej stawki.
- Ale nie można przemilczeć faktu, że ciągle jesteśmy w tyle, bo nawet dochodząc do tych wynegocjowanych 100 procent nasz rolnik bierze połowę tego, co chociażby niemiecki - mówi Herbert Czaja, prezes Izby Rolniczej w Opolu. - Dopłaty dają poczucie stabilizacji, a dla 40 procent polskich gospodarstw to być albo nie być.
- Gdyby nie te dopłaty, za które kupujemy nawozy, już dawno byśmy z mężem zrezygnowali z gospodarowania, bo by się nam nie opłacało - przyznaje Renata Głąb z Łowoszowa (pow. oleski), właścicielka 4 ha.
Pierwsze dopłaty za 2010 r. dotrą do rolników już na początku grudnia. - A odbierze je 28 tysiące opolskich gospodarstw - mówi Marek Wróbel, wicedyrektor opolskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. - O przeszło 2,5 tysiąca mniej, niż w 2004 roku. To efekt koncentracji i rozwoju opolskich gospodarstw.
Można powiedzieć, że mniej bierze więcej - sześć lat temu do naszych gospodarstw popłynęło 237 mln zł, a w ub.r. już 405 milionów.
Rok temu wśród dziesięciu największych odbiorców dopłat w kraju na drugim miejscu była spółka Top Farms z Głubczyc, a na trzecim Kombinat Rolniczy z Kietrza (5,9 mln zł).
Najwyższe dopłaty w Europie biorą holenderscy rolnicy - 400 euro podstawowej stawki do hektara. Rolnicy belgijscy i duńscy odpowiednio 380 i 370 euro. W Polsce w tym roku podstawowa stawka wyniesie 141 euro. W nowych krajach członkowskich większość rolników dostaje mniej niż 100 euro do hektara.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?