Za kradzież batonu można siedzieć, a większe oszustwa uchodzą płazem

Lina Szejner
Bezkarny oszust chodzi wolno i w kułak się śmieje. Dom i samochody przepisał na rodzinę, więc formalnie nie ma nic.

Pani Magda jest jedyną znaną mi osobą, której pasuje tegoroczna susza. Pal diabli wyschnięty trawnik, ale za to jak nie pada, to z dachu się nie leje. Jakby było więcej deszczu, to właścicielka cieknącego stropu wie, że poniosłaby o wiele większe straty.
Wiosną ubiegłego roku najęła firmę dekarską, by ta położyła nowy dach. Spisała z wykonawcą umowę, który miał niezwłocznie zacząć roboty. Za trzy dni przyszedł i poprosił o zaliczkę na materiały. Dała 6 tys. zł., co zostało potwierdzone na piśmie.

Niebawem przyszły wykonawca znowu się pojawił, prosząc o kolejną zaliczkę, ale głos rozsądku szepnął pani Magdzie, by jej nie dawała. To był zresztą ostatni raz, kiedy fachowiec pojawił się na jej posesji.

Mijały tygodnie. Padało. Pani Magda jedzie więc do wioski, gdzie powinna być siedziba firmy, ale nikogo tam nie ma. Od mieszkańców dowiaduje się, gdzie naprawdę mieszka dekarz. Rozmowa z nim jest konkretna. Pani Magda chce, by niesolidny człowiek oddał zaliczkę albo (jeszcze wtedy dawała mu szansę) natychmiast rozpoczął roboty. Niestety, nie doczekała się ani jednego, ani drugiego.

Deszcz pada, dach cieknie, a kobiecie brakuje pieniędzy, by wynająć następna firmę. Stać ją tylko na to, aby zapłacić adwokatowi za sporządzenie wniosku do sądu.

W listopadzie (ub. roku!) sąd wydaje wyrok z klauzulą natychmiastowej wykonalności, na mocy którego wykonawca ma oddać 6 tys. zł wraz z odsetkami, po czym sprawa trafia do komornika i przez zimę nic się nie dzieje.

Poszkodowana dwa razy wpłaca na konto kancelarii komorniczej niewielkie kwoty pieniędzy (razem ok. 300 zł) na koszty egzekucji.

Kilkanaście dni temu dostała od komornika pismo, którego treść wprawiła ją w osłupienie. Jest to „wezwanie do uiszczenia zaliczki na wydatki komornicze w kwocie 2500 zł pod rygorem odmowy dokonania zawnioskowanej czynności czyli egzekucji długu”. Pani Magda nie ma pieniędzy, więc nie może zapłacić i sprawa się zamyka. Bezkarny oszust chodzi wolno i w kułak się śmieje. Dom i samochody przepisał na rodzinę. Nie ma więc nic. Formalnie. A oszukana naprawdę nie ma ani pieniędzy, ani nowego dachu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska