Zabójstwo w Kietrzu. Oskarżony twierdzi, że jego kolega sam nabił się na nóż

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
34-letni Paweł S. z Kietrza odpowiada za zabójstwo. Jego proces ruszył w środę (12.06) przed Sądem Okręgowym w Opolu.
34-letni Paweł S. z Kietrza odpowiada za zabójstwo. Jego proces ruszył w środę (12.06) przed Sądem Okręgowym w Opolu. Mirela Mazurkiewicz
- Byliśmy zżyci, pracowaliśmy razem. Nie miałem powodu, żeby go zabić – przekonywał przed prokuratorem. 34-letni Paweł S. odpowiada za zabójstwo. Jego proces ruszył w środę (12 czerwca) przed Sądem Okręgowym w Opolu.

Zabójstwo w Kietrzu. Zaczęło się od kłótni o kobietę

Do zbrodni doszło w nocy z 27 na 28 listopada 2023 roku w Kietrzu, przy ul. Głubczyckiej.

34-letni Paweł S. feralnego dnia wrócił z pracy i poszedł do swojego znajomego Grzegorza F., gdzie wspólnie pili wódkę. W spotkaniu uczestniczyło też kilka innych osób. Oskarżony przyznaje, że tego wieczoru często kłócił się z jednym z kompanów o swoją kobietę, Iwonę. W pewnym momencie inny z kolegów miał uderzyć gospodarza w twarz.

– Też miałem z nim na pieńku. Kiedyś, gdy wyszedł z więzienia, mnie również uderzył w twarz – wspominał w postępowaniu przygotowawczym oskarżony. Przed sądem wyjaśniać nie chciał, podtrzymał jedynie wcześniejsze wyjaśnienia.

Między biesiadnikami wywiązała się kłótnia. Paweł S. przyznaje, że zaczął się nakręcać. W pewnym momencie uderzył w szybę mebli, czym przestraszył towarzystwo. Jego partnerka zaczęła go uspokajać i ostatecznie wyszli z mieszkania. Gdy wrócili, gospodarza miało nie być w środku.

– Minęło może 20-30 minut i zaczął nas wołać Grzesiek. Stał na podwórku. Zeszliśmy na dół. Powiedział, że czymś dostał od kogoś i żebym zobaczył. W mieszkaniu zobaczyłem, że ma rozcięcie na plecach. Powiedział, że ma apteczkę i żebym go opatrzył. Ja i Iwona chcieliśmy wezwać pogotowie, ale on powiedział, żeby tego nie robić – relacjonował przed prokuratorem 34-latek.

Z jego wyjaśnień wynikało, że owinął kolegę bandażem i na prośbę rannego podał mu kieliszek wódki. Gdy rano zapukali do jego drzwi, nikt nie otworzył.

– Nie podejrzewałem, że coś mogło się stać. Nie mam nic wspólnego ze śmiercią Grzegorza. Ktoś chce mnie wrobić – zapewniał krótko po zdarzeniu.

Mieszkaniec Kietrza oskarżony o zabójstwo. Nóż wyjął ze zlewu

1,5 miesiąca później zmienił jednak zdanie. Twierdził, że wyjął ze zlewu nóż, gdy dwaj kompani uderzyli gospodarza w twarz tak, że zaczęła mu lecieć krew.

– Podszedłem do Grzegorza i chciałem go zasłonić przed nimi, bo zamierzali go chyba znowu uderzyć. Trzymałem ten nóż. Grzegorz podniósł się nagle i wbił się w trzymany na przeze mnie nóż. Zrobiłem to niechcący – mówił prokuratorowi.

Dodał też, że ze złości uderzył nożem w ścianę, w efekcie czego ten się złamał. Później ostrze spuścił w toalecie, a rączkę wyrzucił.

Dalsza relacja jest zbieżna z tym, co Paweł S. mówił podczas wcześniejszego przesłuchania. Wynika z niej, że ofiara miała się wzbraniać przed wezwaniem karetki i prosiła, by oskarżony zrobił opatrunek.

– Wcześniej o tym nie mówiłem. Nie miałem adwokata, byłem w szoku, że to się tak zakończyło – tłumaczył zmianę wyjaśnień.

Za zabójstwo 34-latkowi z Kietrza grozi nawet dożywocie.

od 7 lat
Wideo

Znaleziono ślady ptasiej grypy w Teksasie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska