Zagrożenie nie minęło

Witold Żurawicki
Jeśli wkrótce nie dojdzie do podpisania korzystnego kontraktu z kasą chorych, szpital w Oleśnie zostanie bez pieniędzy.

Nowy dyrektor kasy chorych powiedział tyle, co stary dyrektor, czyli że nowe kontrakty będą niższe. Dla wielu szpitali oznacza to zapaść finansową - nie krył wczoraj rozgoryczenia Andrzej Prochota, dyrektor Publicznego Samodzielnego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Oleśnie po powrocie z Opolskiej Regionalnej Kasy Chorych.
Zdaniem Prochoty, sytuacja jest kuriozalna: wiele szpitali nie będzie miało zakontraktowanych usług na kwiecień. Znaczna część tych placówek - ze względu na zadłużenie - nie ma zdolności kredytowej, więc nie jest w stanie zapożyczyć się w banku. Z czego mają opłacać usługi?
- Ja też w jednym dniu dostanę warunki kontraktu i tego samego dnia mam umowę podpisać. Przecież nie zdążę porządnie zaznajomić się z tymi warunkami - skarży się Prochota.

Szpital w Oleśnie powoli, ale systematycznie wychodzi z ogromnego zadłużenia, które jeszcze dwa miesiące temu szacowano na około 5 milionów złotych. Starostwo zaciągnęło kredyt w wysokości 2 mln 300 tysięcy złotych. Z tych pieniędzy ZOZ wypłacił pracownikom zaległe trzynastki oraz rachunki dostawcom (do końca 2000 roku i za pierwszą połowę 2001 r.), a także podwyżkę płac personelu w kwocie 203 złotych (za I półrocze 2001 r.). Co do dalszych wypłat dyrekcja na razie nie chce się szerzej wypowiadać.
- W sprawie tej ustawowej podwyżki płac czekamy na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, gdyż nam - tak jak innym dyrekcjom - także nie podoba się automatyzm naliczania tych podwyżek, zgodnie z którym w skali roku musielibyśmy dodatkowo wypłacić około 2 milionów złotych - podkreśla Prochota.
Co do innych roszczeń pracowniczych, na plan pierwszy wysuwają się zaległe wynagrodzenia dla lekarzy - głównie za nadgodziny. Co prawda zdarza się, że uzyskując wyrok sądowy z rygorem natychmiastowej wykonalności, niektórzy medycy kierują sprawy do komornika, ale są to sporadyczne przypadki.

- Na szczęście większość kadry w taki sposób swoich praw nie egzekwuje - dodaje Prochota. - Część lekarzy utożsamia się z tym szpitalem i dla dobra placówki wstrzymała się z egzekucją.
Szansą na poprawienie kondycji finansowej szpitala będzie utworzenie oddziału nefrologicznego. Koszt uruchomienia to około 180 tysięcy złotych, ale 70 procent tej kwoty szpital już uzbierał. Między innymi 20 tysięcy złotych przeznacza na zakup dwóch sztucznych nerek. Siedem tego rodzaju urządzeń już ma. Warunkiem utworzenia oddziału jest też posiadanie wykwalifikowanej kadry. Ale i ten warunek najpóźniej do jesieni zostanie spełniony: dwóch lekarzy robi drugi stopień specjalizacji z nefrologii.

- Mamy kontakt z profesorem Franciszkiem Kokotem z kliniki nefrologicznej w Katowicach, który zadeklarował udzielanie stałych konsultacji w Oleśnie - mówi starosta Jan Kus.
W Oleśnie nie obawiają się braku pacjentów na nowym oddziale. Zgłaszają się chętni nie tylko z Opolskiego, ale też z województwa śląskiego, a tamtejsza kasa chorych płaci znacznie lepiej od opolskiej. Nie mówiąc o tym, że nowy oddział podniesie tak zwaną referencyjność szpitala - w efekcie z czasem kontrakt na usługi może być renegocjowany i można uzyskać wyższe stawki za poszczególne świadczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska