Zakaz handlu w niedzielę. Parlamentarzyści ugięli się przed żądaniami właścicieli dużych sklepów

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Fot. Archiwum
Grzegorz Adamczyk, zastępca przewodniczącego Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Śląska Opolskiego.

Członkowie sejmowej komisji zdecydowali, iż handel nie będzie się odbywał w II i IV niedzielę miesiąca. Jest pan zadowolony, że częściowo postulaty „S” zostały spełnione, czy rozczarowany, że jednak nie w całości?
Bardziej rozczarowany. Projekt ustawy zakładał bowiem, że handlu w niedzielę po prostu nie będzie. Pierwsze przecieki, że władze zrobią inaczej, pojawiły się dwa, trzy tygodnie temu. Ale podejrzewaliśmy i wcześniej, że nasz projekt nie zostanie zaakceptowany w całości, gdyż prace nad nim bardzo się ślimaczyły. Przecież złożyliśmy go dwa lata temu. Jako związek odniesiemy się do tego 24 października.

A może rząd i Sejm uwzględniają prosty fakt: wielu Polaków przyzwyczaiło się do niedzielnych zakupów i chce je robić.
W tym sporze drugą stroną nie jest społeczeństwo, ale właściciele galerii i innych sklepów wielkopowierzchniowych, którzy dążą do maksymalizowania zysków. Zgłaszając ten projekt wiedzieliśmy, że oni nie odpuszczą i zrobią wiele, by prawo do handlu w niedzielę utrzymać. To oni wmawiają ludziom, że chcemy ograniczyć wolność handlu. My wiemy, że ludzie chcą robić niedzielne zakupy, a w niektórych okresach roku muszą. Dlatego nasz projekt zakładał, że duże sklepy będą otwierane przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą, na początku i na końcu wakacji itd. Nie chcemy, aby ktokolwiek ucierpiał, ale też uważamy, że sześć dni handlowych – od poniedziałku do soboty – zupełnie wystarczy. Nie planowaliśmy - i w sejmowym projekcie tego nie ma - żadnego ograniczenia w funkcjonowaniu jednoosobowych punktów handlowych, którym zresztą na co dzień trudno konkurować z marketami. Handel będzie dostępny na stacjach benzynowych, w kwiaciarniach, aptekach…

...także w hurtowniach i w sieci?
Jeśli będzie to potrzebne, aby w poniedziałek towar znalazł się w sklepach, to na pracę hurtowni jesteśmy gotowi się zgodzić. Natomiast nadal bronimy osób zatrudnionych w bezpośrednim handlu detalicznym w sklepach wielkopowierzchniowych.

Tyle tylko, że część z nich też jest gotowa w niedziele pracować. Zwłaszcza najmłodsi – jeszcze bez rodzin - i najstarsi, których dzieci już „wyfrunęły z gniazda”.
Robiliśmy w tej sprawie badania. Wynika z nich, że 94 proc. zatrudnionych chce mieć wolne niedziele. Deklarują jednocześnie dyspozycyjność w pozostałe dni tygodnia. W handlu dzisiaj brakuje ludzi. Coraz częściej zatrudnia się z konieczności obcokrajowców, zwłaszcza z Ukrainy. Pracownicy są przemęczeni. Trzeba im zapewnić prawo do odpoczynku. A świadomość ludzi stopniowo zmieniać. Kiedy domagaliśmy się dnia wolnego w Trzech Króli i w niedziele, w które przypadają święta kościelne i państwowe, opór też był wielki. Dziś problemu nie ma. Nasi koledzy związkowcy z Niemiec nie mają wątpliwości. Wszyscy zdążą zrobić zakupy do soboty. To jest kwestia konsekwentnego prawa. U nas go jeszcze nie będzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska