Zakazy nie pomagają, ludzie piją i się topią [wideo]

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
- Jeśli zdecydowaliśmy się schłodzić gardła zimnym piwkiem, to rezygnujemy już z kąpieli. Nie ma co ryzykować – mówią pan Waldemar (z lewej) i jego kolega Jacek, których spotkaliśmy wczoraj na Dębowej.Nie wszyscy są jednak tak odpowiedzialni.
- Jeśli zdecydowaliśmy się schłodzić gardła zimnym piwkiem, to rezygnujemy już z kąpieli. Nie ma co ryzykować – mówią pan Waldemar (z lewej) i jego kolega Jacek, których spotkaliśmy wczoraj na Dębowej.Nie wszyscy są jednak tak odpowiedzialni. Tomasz Kapica
Najczęstszą przyczyną utonięć jest alkohol. Na wielu opolskich kąpieliskach sprzedaje się go jednak legalnie. Tam gdzie jest zakaz, też się pije.

Na każdej z dwóch strzeżonych plaż nad zbiornikiem Dębowa (gminaReńska Wieś) obowiązuje zakaz picia alkoholu. Co nie znaczy, że nikt tu go nie pije. Wczoraj w jednej z zatoczek za szuwarami skryło się kilku nastolatków. Każdy przyniósł ze sobą zgrzewkę chmielowego napoju.

- A tam, niebezpieczne... Komu mogą zaszkodzić cztery piwka? - takim komentarzem kwitują uwagę, że igrają z losem.

Ratownicy patrolują tu teren z lądu i wody. Jeśli zauważą plażowicza raczącego się alkoholem, upominają, w skrajnych przypadkach powiadamiają policję, a ta wlepia mandaty. Ale nie wszystkich są w stanie upilnować. Nastolatki w szuwarach bezkarnie wlewają więc w siebie złocisty trunek. Jeden odrzuca pustą puszkę, wskakuje do wody i daje nura. Na szczęście wypływa...

Przeczytaj też: Czarna niedziela nad opolskimi wodami. Utonęło trzech mężczyzn

Kto nie przyniósł ze sobą alkoholu, i tak bez problemu może go kupić obok prywatnej plaży (także strzeżonej), przy której stoi bar. Od wody dzieli go kilkanaście metrów piasku i kawiarniany płotek.Przy stolikach kilkanaście osób. - Ludzie zamawiają piwo, ale większość robi to z umiarem - twierdzi dziewczyna uwijająca się za ladą. - Choć zdarzają się tacy, którzy przesadzają.Im odmawiamy sprzedaży.

Oficjalnie poza bar kufla wynieść nie wolno, ale w praktyce bywa różnie.
- Właściciel lokalu i plaży stara się jednak pilnować porządku. Sam widziałem, jak zwracał uwagę takim podchmielonym, żeby już nie pili i kąpali się - mówi Tomasz, jeden z plażowiczów.

Wójt gminy Reńska Wieś, Marian Wojciechowski, który wydał koncesję na sprzedaż piwa w tym miejscu, przekonuje, że podjął dobrą decyzję.

- Można tam sprzedawać wyłącznie alkohol do 4,5 procent, czyli takie słabsze piwo - mówi.- Ja uważam, że same zakazy nic nie dają. Bo jak ktoś chce się napić, to weźmie na plażę flaszkę, którą kupi wcześniej w sklepie. Trzeba raczej edukować ludzi, żeby wypoczywali nad wodą z rozsądkiem.
Prawie 3,4 promila alkoholu miała w organizmie 39-letnia mieszkanka Kędzierzyna-Koźla opiekująca się dwojgiem dzieci nad rzeką Kłodnicą. Policjantom, których wezwał przypadkowy przechodzień, powiedziała, że wypiła tylko... kilka piw.

Niestety, nie jest wyjątkiem. - Zamiast piwa na plażę trzeba zabierać rozum - mówi Stanisław Wolkiewicz z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego na jeziorze Dębowa. - Mam apel do wójtów, burmistrzów, prezydentów, którzy wydają zgodę na picie alkoholu nad wodą. Zastanówcie się, co robicie, bo to nie jest najlepsze miejsce do picia alkoholu.

W wielu miejscach jest on jednak dostępny. Nad Jeziorem Nyskim nie brakuje knajpek, w których można się zaopatrzyć w chmielowy napój.

- Widziałem pijanych, a wręcz słaniających się po plaży ludzi. Co gorsza, niektórzy z nich byli nad jeziorem ze swoimi dziećmi - opowiada Marek, który spędził tam weekend. - To, co zobaczyłem, przeraziło mnie.Jak ludzie mogą być tak nieodpowiedzialni?

Monika Dyrcz z Nyskiego Ośrodka Sportu tłumaczy, że lokale są oddzielone od plaży. - Wielu wypoczywających u nas i tak przynosi nad jezioro własny alkohol - mówi. - Ale ratownicy reagują w takich sytuacjach. Nie ma też mowy, żeby ktoś pod wpływem alkoholu wypożyczył sprzęt pływający.

- Nikt nikogo nie wącha ani nie bada alkomatem. Widziałem, jak ludzie wypożyczali kajak po paru piwach - opowiada z kolei pan Marek. - Mam wrażenie, że najważniejsze jest dobre samopoczucie klientów, a nie ich bezpieczeństwo.

Na opolskich kąpieliskach alkohol można kupić jedynie na Silesii.
- Właściciel lokalu ma koncesję weekendową - wyjaśnia Radosław Mielec, rzecznik MiejskiegoOśrodka Sportu i Rekreacji w Opolu.

Jan Płonka, szef ośrodka wypoczynkowo-turystycznego nad Jeziorem Srebrnym w Januszkowicach (gmina Zdzieszowice) też chciałby tam sprzedawać alkohol, ale od trzech lat nie może.

- Gmina nie wydała mi zezwolenia - ubolewa Jan Płonka i dodaje: - Gdy miałem zimne piwo, ludzie przychodzili na jeden kufelek i ogólnie pili w sposób umiarkowany. Teraz przynoszą ze sobą całe puszki i wypijają na szybko, żeby nie zrobiło się ciepłe - opowiada Płonka. - I wcale nie jest od tego bezpieczniej.

Lekarze tłumaczą, że połączenie upałów, alkoholu i wody to mieszanka śmiertelnie niebezpieczna.

- Po spożyciu alkoholu następują zmiany w układzie krążenia. Wejście do wody i - co za tym idzie - nagła zmiana temperatury może doprowadzić do zaburzeń pracy serca, a nawet utraty świadomości - ostrzega Radosław Masłoń, lekarz z Kędzierzyna-Koźla. - Problemy takie mogą się pojawić nawet po niewielkiej dawce alkoholu. Ponadto trzeba wiedzieć, że człowiek nietrzeźwy ma zaburzoną ocenę własnych możliwości.
Tego lata na Opolszczyźnie utopiło się już 6 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska