ZAKSA coraz wyżej w tabeli

Redakcja
Nawet potrójny blok Resovii nie robił wrażenia na Bartoszu Kurku (z lewej).
Nawet potrójny blok Resovii nie robił wrażenia na Bartoszu Kurku (z lewej).
- Zagraj, zagraj jak za dawnych lat! - śpiewali kędzierzyńscy kibice. A ich pupile grali. Po rozbiciu AZS-u Częstochowa, pokonali Resovię Rzeszów.

Bohater meczu

Bohater meczu

Jakub Novotny, atakujący ZAKSY

Zaczyna pan kolekcjonować nagrody za najlepszego gracza meczu?
Mam dopiero dwie, ale nie to jest najważniejsze. Ważne, że wygrywamy i gromadzimy punkty. Rzeszów to nasz groźny konkurent w walce o czołowe miejsca. Zdobyliśmy na nim komplet punktów i to najbardziej cieszy. Ale początek meczu nie napawał optymizmem.
W pierwszym secie mieliśmy problemy w obronie i ataku, popełniliśmy też dużo własnych błędów. Potem zaczęliśmy grać dobrze, świetnie w bloku i ataku.

- Dał pan sygnał do tej gry, rozbijając rywala zagrywką na początku drugiego seta.
Ostatnio mam dobry okres jeśli idzie o zagrywkę. Cieszę się, że pociągnąłem grę i wróciliśmy do meczu. Ale o sukcesie przesądził trzeci set. Długo utrzymywał się remis i w końcówce potrafiliśmy odskoczyć rywalom.

Wyszliśmy z nastawieniem wywalczenia trzech punktów, inny wynik nie wchodził w rachubę - zapewniał po meczu reportera Radia Rzeszów Sławomir Szczygieł. Środkowy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w poprzednim sezonie grał w Resovii. Przed nowymi rozgrywkami nie było dla niego miejsca w zespole. Wczoraj mógł chodzić z podniesioną głową. Wspólnie z kolegami rozbili gości z Rzeszowa i nasz zespół awansował na 3. miejsce w tabeli.

Mniej powodów do radości miał Paweł Papke. Kapitan Resovii kilka lat temu był podporą ówczesnego Mostostalu.
- Zagraliśmy słabo w każdym elemencie - przyznał popularny "Papkin". - Kędzierzyn nie pokazał finezyjnych zagrań: piłka do lewej piłka do prawej. Ale na skrzydłach miał znakomitych tego dnia Jakuba Novotnego i Bartka Kurka. Kiedy nam już się udało podbić jakąś piłkę, to nie potrafiliśmy tego wykorzystać w kontrataku.
- Wreszcie "Papkin" cię pokonałem - poklepał byłego podopiecznego Andrzej Kubacki, trener ZAKSY.
Pierwszy set nie zapowiadał kompletu punktów dla gospodarzy. Wprawdzie po potężnym serwisie Bartosza Kurka (prędkościomierz zmierzył 106 km na godz.) miejscowi prowadzili 16:14, ale dość łatwo stracili przewagę. Niewykorzystane ataki miejscowych i kontry Papkego sprawiły, że Resovia odskoczyła na 23:21. W ostatniej akcji Łukasz Żygadło w prostej sytuacji zrobił błąd podwójnej piłki.
- Niestety, w pierwszej odsłonie dołożyłem swoją cegiełkę do porażki - mówił Żygadło. - Nie wyszedłem na mecz odpowiednio skoncentrowany. Dopiero od trzeciego seta zacząłem prowadzić zespół. Dobrze, że po pierwszym, chaotycznym secie, od następnego zespół wyszedł z ogromną chęcią odniesienia zwycięstwa. Potrafiliśmy dobrze się zmobilizować i koncentrację utrzymać do końca meczu.
- W pierwszej partii wszyscy byliśmy troszkę zaspani - podkreślił Marcin Mierzejewski, libero gospodarzy. - Dobrze, że szybko się przebudziliśmy i wywalczyliśmy ważne punkty.

Od drugiej odsłony na parkiecie dominowali gospodarze. Świetne zawody rozgrywali obaj skrzydłowi: atakujący Jakub Novotny i przyjmujący Bartosz Kurek. Trudno było wskazać gracza meczu, a o wyborze do tego miana reprezentanta Czech przesądziły serie punktowych zagrywek. Na otwarcie II seta po jego serwisach i dwóch kontrach ZAKSA wygrywała 6:2.
- Gratuluję chłopakom, że po przegranym secie potrafili się pozbierać i narzucić rywalom swój styl - mówił Andrzej Kubacki.

Protokół

Protokół

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Resovia Rzeszów 3:1 (-22, 12, 19, 22)

ZAKSA: Novotny, Kurek, Szczygieł, Novotny, Bakumovski, Nowak, Mierzejewski (libero) - Pilarz, Patucha. Trener Andrzej Kubacki.
Resovia: Kozłowski, Gabrych, Henrnadez, Papke, Łuka, Gunia, Ignaczak (libero) - Kvasnicka, Ilic, Józefacki. Trener Andrzej Kowal.

Sędziowali: Andrzej Kiszczak (Warszawa), Dariusz Jasiński (Bydgoszcz). Widzów 2600.

Resovia miała przde wszystkim kłopoty z odbiorem, nie miała też lidera, który kończył b y ataki. Rozgrywający gości często mieli problem z wyborem partnera mającego zaatakować. Piotr Gabrych, Papke, czy Piotr Łuka mylili się bowiem seriami.
- Podczas przerw trener nam mówił, że Resovia bardzo słabo gra w ataku - mówi Mierzejewski. - Uczulał, żeby nie robić własnych błędów, by oddawać im piłkę i czekać na ich pomyłki. Tak robiliśmy.
Najbardziej wyrównany był trzeci set. Po asowej zagrywce Gabrych Resovia prowadziła 13:11 i trener Kubacki poprosił o czas. Po przerwie jego siatkarze zdobyli 5 punktów, przy jednym rywali. Później asem popisał się Novotny odbierając rywalom ochotę do gry.

- To był przełomowy moment meczu - uważa Novotny. - Długo utrzymywał się remisowy wynik. Udało nam się odskoczyć od rywali i wygrać.
- Znów będzie wielki, Mostostal znów będzie wielki - skandowali kibice. Wczoraj kędzierzyńscy gracze momentami przypominali zespół, który sięgał po najwyższe trofea. Jego wartość zostanie poddana kolejnej próbie w najbliższą niedzielę. Do Kędzierzyna przyjedzie mistrz Polski - Skra Bełchatów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska