Początek meczu ZAKSA zupełnie przespała: bardzo słabe przyjęcie, brak lidera w ataku, praktycznie gra bez bloku. Miejscowi łatwo objęli prowadzenie 8:4 i potem tylko zwiększali przewagę. Gospodarze wręcz rozstrzelali rywali zagrywką, zdobywając tym elementem aż 5 punktów.
Po szybko przegranym secie podopieczni Krzysztofa Stelmacha zaczęli łapać rytm gry. ZAKSA poprawiła skuteczność ataku pierwszej akcji oraz z kontry, znacznie lepiej zagrała też w przyjęciu. Od stanu 4:4 zarysowała się lekka przewaga gości. Dobre obrony dały okazje do kontr, w których nie mylił się Jakub Jarosz, wspierany przez Michała Ruciaka i Tuomasa Sammelvuo. Po bloku Jarosza na Benjaminie Hardym goście wygrywali 11:8, a kiedy Wojciech Kaźmierczak zatrzymał atak Pawła Abramowa przewaga urosła do 4 oczek (18:14). Miejscowi doszli rywali na 2 oczka, jednak Jarosz zwiększył przewagę, a w ostatniej akcji ZAKSA zablokowała Hardego.
Na początku III seta ZAKSA utrzymywała jeszcze jakość gry, jednak od stanu 11:11 nasz zespół popełniał coraz więcej błędów w ataku. Jastrzębski Węgiel wypracował 2-3 punkty przewagi, której już nie oddał. Tym bardziej, że w końcówce przyjezdni wręcz oddawali punkty, psując stacjonarne zagrywki (Kaźmierczak, Sammelvuo).
ZAKSA nie poddała się i już na początku kolejnej partii zbudowała bezpieczną przewagę. Nasza drużyna na początku bardzo dobrze zagrała w obronie i co ważne była skuteczna w kontrach. Jarosz dał prowadzenie 6:3, po zablokowanie Hardego zwiększył je do 5 pkt (10::5). Gospodarze zupełnie pogubili się w ataku. Ich każdą próbę wybraniali nasi zawodnicy, a w kontrze nie mylili się Sammelvuo, Ruciak, Szczerbaniuk i Jarosz. ZAKSA wygrywała 14:8, 16:9, 17:9 i 20:10. Taki dystans utrzymali do końca, doprowadzając do tie beraku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?