Złapał złodzieja. Teraz ma kłopoty

Beata Szczerbaniewicz
Ruszając w pościg za złodziejem nie wiedziałem przecież co on ukradł i czy nie zrobił komuś krzywdy - mówi Mariusz Tomaszowski.
Ruszając w pościg za złodziejem nie wiedziałem przecież co on ukradł i czy nie zrobił komuś krzywdy - mówi Mariusz Tomaszowski. Beata Szczerbaniewicz
27-latek ze Zdzieszowic ścigał sprawcę kradzieży, której był świadkiem. Przy okazji rozbił wypożyczony samochód. Teraz każą mu płacić...

Mariusz Tomaszowski przejeżdżał samochodem wraz z trzema kolegami obok sklepu w Januszkowicach, gdy zobaczył wybiegającego mężczyznę z torbą. Na drogę wyskoczyła za nim z krzykiem ekspedientka.

Bez zastanowienia zawrócił auto i ruszył w pościg. Zdarzenie miało miejsca 28 listopada przed godziną 19.00.

- To był impuls - relacjonuje 27-latek. - Gdyby to było gdzieś indziej może pojechałbym dalej, ale to wieś z której pochodzę, mieszka tu moja rodzina, więc zadziałał patriotyzm lokalny. Gdyby to się wydarzyło po raz drugi, na pewno postąpiłbym tak samo, choć dziś mam przez to problemy.

27-latek rozbił samochód z wypożyczalni. Teraz musi zapłacić 2 tysiące złotych za naprawę!

Jak się potem okazało, złodziej - doskonale znany policji 27-letni Jarosław K. z Kędzierzyna-Koźla, poprosił o dwa kartony papierosów i dwie butelki bourbona, po czym nie płacąc wybiegł ze sklepu. Wartość skradzionego towaru oszacowano na blisko 350 zł.

Ekspedientka Aneta Kapłon podkreśla, że jest bardzo wdzięczna Mariuszowi: - Przykro mi, że teraz ma przez nas problemy.
Jak mówi właścicielka sklepu Gabriela Dąbrowska, której mąż też dołączył potem do wiejskiej obławy, początkowo jak przyjechali policjanci i zobaczyli że kierowca ścigającego złodzieja passata uderzył najpierw w barierkę mostku, a potem w przydrożny znak, rozważali czy go nie ukarać mandatem za spowodowanie kolizji.

Policjanci podeszli do sytuacji ze zrozumieniem, ale nie wykazał go właściciel wypożyczalni z Żywocic.

- Powiedział, że mam pokryć szkody, bo on nie ma autocasco - relacjonuje Mariusz, który nie tylko dogonił złodzieja, ale jako pierwszy go dopadł i obezwładnił. - Szkody są kilkakrotnie wyższe, ale ruszając w pościg nie wiedziałem przecież co on ukradł albo czy nie zrobił komuś krzywdy.

Właściciela rozbitego samochodu to nie interesuje: - Fajnie, że złapał złodzieja, ale czemu ja mam być na tym stratny? - pyta. - Firmy ubezpieczeniowej te okoliczności nie przekonują. Jeśli się nie dogadamy, skieruję sprawę do sadu.

Więcej o tej sprawie w środę w Nowej Trybunie Opolskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska