Zmiany w PFRON. Dla niepełnosprawnych to cios

Dorota Richter [email protected] 77 44 32 568
W Spółdzielni Pionier pracuje wielu niepełnosprawnych.  (fot. archiwum Pionier)
W Spółdzielni Pionier pracuje wielu niepełnosprawnych. (fot. archiwum Pionier)
Przyszłość zakładów pracy chronionej stoi pod znakiem zapytania, a wszystko za sprawą nowelizacji ustawy o rehabilitacji.

Opolskie zakłady martwią się o swoich pracowników, ale zapewniają, że nie poddadzą się bez walki.

Dla niepełnosprawnych praca jest bardzo ważna. To ucieczka od codziennych problemów - mówi Jolanta Grabska, główna księgowa w Spółdzielni Metalowiec z Namysłowa (sama jest osobą niepełnosprawną).

Opinia: Edyta Sieradzka, wiceprezes organizacji OBPON.ORG

Jednak - jak dodaje z żalem - dziś przyszłość niepełnosprawnych pracowników jest zagrożona. - W szczególnie trudnej sytuacji są osoby z upośledzeniem umysłowym - tłumaczy. - Gdy stracą pracę, nikt ich już nie zatrudni.

W namysłowskiej firmie, która zatrudnia 90 pracowników, 50 proc. załogi stanowią właśnie niepełnosprawni. I choć już od 1976 roku firma jest zakładem pracy chronionej (zpchr), to się może zmienić. Dlaczego?

Od początku roku obowiązuje nowelizacja ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. Zgodnie z nią systematycznie w życie wchodzą nowe ograniczenia. - To cios szczególnie dla zakładów pracy chronionej - mówią eksperci.

Teraz już większość zpchr nie ma ulgi od podatku od nieruchomości, która trafiała do zakładowego funduszu przeznaczanego m.in. na dojazdy dla osób niepełnosprawnych czy ich rehabilitację.

Zobacz: W 2011 wielu niepełnosprawnych może stracić pracę

Ciągle zmniejsza się dofinansowanie do wynagrodzeń. Od dziś dodatkowo pracodawcy nie będą już mogli uzyskiwać dofinansowania do wynagrodzeń pracowników niepełnosprawnych w stopniu lekkim lub umiarkowanym z ustalonym prawem do emerytury.

Po co te zmiany?

Mają ratować budżet Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

- Jednak, gdy osoba niepełnosprawna straci pracę, znajdzie się i tak na garnuszku państwa - argumentuje Jolanta Grabska. - Bo zamiast pracować, będzie żyć z renty lub zasiłku. Koło się zamyka. Z jednaj strony oszczędności, z drugiej znów wydatek.

Namysłowska firma nie planuje na razie zwolnień. - Jednak musimy się poważnie zastanowić nad przyszłością - przyznaje główna księgowa.

- Sytuacja jest trudna. Niszczy się coś, co działa dobrze od 60 lat, kiedy to powstawały spółdzielnie inwalidów. Rozumiem konieczność oszczędzania, ale działania te należy wprowadzać z dużą rozwagą - mówi Lucyna Piotrowicz, prezes Spółdzielni Pionier. Zakładu Pracy Chronionej z Prudnika.

Spółdzielnia w kwietniu będzie obchodzić 60-lecie. Dziś ponad 60 proc. pracowników, to osoby z orzeczeniem o niepełnospraw-ności.

Zobacz: Niepełnosprawni. Projekt nowej ustawy o zatrudnieniu i rehabilitacji budzi sprzeciw firm

- Jeśli teraz odejdzie od nas pracownik niepełnosprawny, to z powodu zmian, na jego miejsce będę musiała zatrudnić osobę zdrową - przyznaje pani prezes. - Nie chcę, by ktokolwiek z pracowników obawiał się o swoją przyszłość. Nie zamierzam nikogo zwalniać z dnia na dzień. Jednak likwidacja statusu zakładu pracy chronionej jest nieuchronna.

Mimo trudnej sytuacji, pani Lucyna nie chce jednak poddać się bez walki i apeluje: - Bez realnej pomocy wspierającej te zakłady, one nie przetrwają. Skutki odczują najbardziej niepełnosprawni, a im powinno się pomagać. .

Również Stanisław Leśniak, prezes zarządu Spółdzielni Odnowa. Zakładu Pracy Chronionej z Opola jest zdania, że wprowadzone zmiany są niekorzystne. - Ta ustawa jest bezwzględna. Tak drastycznych zmian nie było od 20 lat! - mówi.

Opolska firma na koniec stycznia zatrudniała 750 niepełnosprawnych (to 75 proc. całej załogi) i aż 15 proc. z nich to pracownicy z prawem do emerytury. - I niestety, stanowiska tych emerytów są zagrożone - przyznaje prezes.

Przypomina, że kiedyś państwo zawarło z pracodawcami umowę. Firmy inwestowały, ponosiły koszty i zatrudniały niepełnosprawnych. - Teraz państwo to zmienia i nic w zamian nie daje.

Stanisław Leśniak prezesem zpchr jest od 20 lat i jak mówi, nigdy nie przypuszczał, że do takiej trudnej sytuacji dojdzie. - Zawsze byłem za tym, by zatrudniać, a nie zwalniać - mówi. - Ale to nie koniec. Choć jest trudno, będę walczył o utrzymanie pracowników - zapowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska