- Popyt na węgiel z roku na rok rośnie i bywa, że kopalnie nie nadążają z wydobyciem. Czy nie grozi to poluzowaniem rygorów bezpieczeństwa?
- W każdej firmie pogoń za zyskiem jest rzeczą normalną i nie ma na to rady. Jednak ze względu na specyfikę górnictwa jest ono objęte państwowym nadzorem ze strony wyższego oraz okręgowych urzędów górniczych. Przepisy są bardzo precyzyjne, a za ich nieprzestrzeganie grożą surowe sankcje. Sądzę więc, że nawet jeśli dochodzi do ich naruszania, są to przypadki marginalne. System nadzoru i monitorowania pracy kopalń uniemożliwia rażące łamanie norm bezpieczeństwa bez ponoszenia konsekwencji.
- Czy uważa pan polskie kopalnie za bezpieczne?
- Są coraz bezpieczniejsze. Gdy w 1990 roku zostawałem szefem Wyższego Urzędu Górniczego, nie mieliśmy w Polsce automatycznego systemu metanometrii, a teraz to norma. Poziom wypadkowości najlepiej obrazuje wskaźnik liczby ofiar w górnictwie w przeliczeniu na milion ton wydobycia. Szesnaście lat temu ów wskaźnik wynosił 0,7, gdy w 1994 roku odchodziłem z urzędu, spadł do 0,35, a dziś wynosi 0,15. Oznacza to, że liczba ofiar, jakie pochłania polski przemysł wydobywczy, zmniejszyła się od 1990 roku pięciokrotnie.
- Doświadczony górnik z gliwickiej Sośnicy opowiadał nam, że jak zaczynał pracę 20 lat temu, musiał przejść trzymiesięczne szkolenie. Teraz zdarza mu się pracować z mężczyznami, których firmy wykonujące usługi na rzecz górnictwa kierują pod ziemię po dwóch tygodniach szkolenia. To wystarczy?
- Przepisy mówią jednoznacznie, że nie wolno dopuścić do pracy w kopalni osoby nieodpowiednio przeszkolonej. I nie wierzę, by ktoś, mając świadomość grożących za to kar, podejmował takie ryzyko.
- Przepisy sobie, a życie sobie...
- To prawda i właśnie dlatego system nadzoru jest wciąż doskonalony. Polskie rozwiązania uchodzą za jedne z lepszych w Europie. Nie oznacza to, że zrobiliśmy już wszystko. Dlatego właśnie po każdym wypadku powołuje się specjalne komisje, a wnioski z ich prac zawsze owocują modyfikacją przepisów lub - jeżeli pozwala na to postęp techniczny - udoskonaleniem urządzeń.
- Odrzuca pan możliwość fałszowania wskazań metanometrów przez górników?
- To jeden z powszechnych mitów, który pokutuje od wielu lat. Uważam, że takie fałszerstwa się nie zdarzają, bo górnicy doskonale wiedzą, czym to grozi. Szef górniczej "Solidarności" też powiedział po wypadku w Halembie, że nigdy nie spotkał się z czymś takim.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?