Punkt zdobyty w starciu z wiceliderem należy szanować, choć biorąc pod uwagę przebieg meczu, trudno być z niego w pełni zadowolonym. Gredar prowadził bowiem 2-0, a w drugiej połowie w prosty sposób stracił bramki. Nic zatem dziwnego, że po końcowej syrenie to goście byli w weselszych nastrojach.
- Czy jestem rozczarowany? I tak, i nie - mówił Jose „Pepo” Gutierrez, zawodnik brzeskiej drużyny. - Tak, ponieważ uważam, że graliśmy lepiej, mieliśmy przez długi czas kontrolę nad meczem i wiele sytuacji do strzelania kolejnych goli. Nie, bo mierzyliśmy się z drugim zespołem ligi, a kiedy na moment się rozluźnisz i utracisz koncentrację, możesz zostać szybko skarcony.
Brzeżanie rozpoczęli nerwowo. To, że w pierwszej cześci zachowali czyste konto, zawdzięczają głównie swojemu bramkarzowi Marcinowi Raczkowskiemu. Sami mieli problemy ze stwarzaniem sytuacji.
- To już druga runda rozgrywek, ekipy lepiej się znają, wzajemnie się rozpracowują i trudno jest się czymś zaskoczyć - tłumaczył Raczkowski. - Po przerwie świątecznej jeszcze nie weszliśmy na właściwe obroty. Było kilka treningów, Puchar Polski i od razu mecz na szczycie. Być może z tego względu nie zaprezentowaliśmy optymalnej formy. Myślę jednak, że spotkanie mogło się podobać. Było szybkie i emocjonujące.
Gredar przerwał impas w 16. min. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym i podaniu Kamila Kucharskiego do siatki trafił Paweł Boczarski.
- Wszystko ustaliliśmy sobie w trakcie przerwy, o którą chwilę wcześniej poprosił trener - powiedział Raczkowski. - Był wyblok, nabiegnięcie na piłkę i dobre wykończenie.
Objęcie prowadzenia dodało gospodarzom wiatru w żagle. Chcieli pójść za ciosem, wywierali presję na przeciwnikach, co przekładało się na stuprocentowe okazje. Szwankowała jednak skuteczność i dopiero na kilkadziesiąt sekund przed zejściem do szatni po asyście Michała Grochowskiego gola zdobył Gutierrez.
Gredar nie utrzymał korzystnego rezultatu po części na własne życzenie. Przy bramce na 1-2 błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Boczarski, Natomiast w 31. min przed świetną szansą na podwyższenie wyniku stanął Gutierrez, lecz przekonał się, jak przewrotny bywa futsal. Dostał podanie od Jana Rojka, ale jego uderzenie tuż sprzed linii bramkowej wybił jeden z graczy BSF-u. Za to przyjezdni wyszli z kontrą, którą skutecznie sfinalizował Krystian Lewicki.
- Choć jestem lewonożny, to strzelałem instynktownie prawą nogą, niestety bez powodzenia - komentował Gutierrez, który w swoim trzecim oficjalnym występie dla Gredaru był jedną z wyróżniających się postaci na boisku. - Miałem oferty z polskiej ekstraklasy oraz z Włoch i Hiszpanii. Na tę chwilę postanowiłem jednak pozostać w Brzegu, bo mam w pobliżu pracę i dziewczynę, a także chcę pomóc zespołowi w wywalczeniu awansu. To dla mnie wyzwanie. Nie gram dla pieniędzy, a dla zabawy.
Nasi piłkarze mogą czuć niedosyt, ale ważne, że zachowali trzypunktową przewagę nad grupą pościgową.
- Myślami o awansie nie zaprzątamy sobie głowy - podkreśla Raczkowski. - Jeśli już ktoś o tym mówi, to bardziej kibice. Stawka jest bardzo wyrównana. Dwa-trzy mecze zadyszki i możemy skończyć sezon w środku tabeli. Dlatego ze spokojem przygotowujemy się do każdej kolejnej potyczki.
Gredar Brzeg - BSF Bochnia 2-2 (2-0)
Bramki dla Gredaru: Boczarski, Gutierrez.
Gredar: Raczkowski - Boczarski, Dykus, Matejko, Fabijaniak, Rojek, K. Kucharski, Gutierrez, Grochowski. Trener Jarosław Patałuch.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?