20. urodziny mniejszości niemieckiej

fot. archiwum TSKN
Założyciele mniejszości niemieckiej z kanclerzem Helmutem Kohlem podczas jego wizyty w Warszawie, listopad 1989.
Założyciele mniejszości niemieckiej z kanclerzem Helmutem Kohlem podczas jego wizyty w Warszawie, listopad 1989. fot. archiwum TSKN
Jubileusz. 20 lat po rejestracji TSKN najpilniejszymi zadaniami są przekazanie niemieckiej tożsamości młodym i stworzenie dwujęzycznego szkolnictwa.

Dwie dekady, jakie upłynęły od oficjalnego uznania mniejszości niemieckiej na Śląsku Opolskim i oficjalnej rejestracji jej Towarzystwa, sprzyjają - jak każdy jubileusz - podsumowaniom i refleksjom. Liderzy mniejszości są zgodni. Wiele udało się zrobić. Może więcej niż można było wymarzyć dwadzieścia lat temu. Ale przecież niemało zostało do zrobienia.

- Udało się nam wnieść znaczny wkład w rozwój infrastruktury komunalnej, szpitali i szkół w regionie, ale nie udało się zakorzenić wiedzy o tym w społeczeństwie - uważa Bernard Gaida, przewodniczący Zarządu Związku Niemieckich Stowarzyszeń (VdG).

Zdaniem lidera Niemców w Polsce, udało się też rewolucyjnie wprowadzić, po dwóch pokoleniach przerwy, język niemiecki do szkół, także - dzięki polskim przepisom - w dodatkowym wymiarze. Ale nie udało się, niestety, stworzyć systemu bilingualnego i niemieckiego szkolnictwa.

Po stronie sukcesów mniejszość może zapisać uświadomienie społeczeństwu na nowo, że w Polsce są mniejszości i że jest ona krajem wielojęzycznym i wielokulturowym.

- Ale nie udało się - dodaje Bernard Gaida - zdobyć pełnej pozytywnej akceptacji tej wielokulturowości. Wreszcie udało się spowodować, że najstarsze pokolenie mogło podnieść głowę i powiedzieć głośno o swej długo skrywanej tożsamości. Nadal jednak zadaniem na przyszłość - jak wszystko, co się nie do końca udało - jest przekazanie tej tożsamości młodszym i zapewnienie pełniejszej więzi z kulturą niemiecką.
Ryszard Galla, poseł MN przypomina, że 20 lat temu pierwsi działacze TSKMN spotykali się w ukryciu, z lękiem, by rejestrować członków mniejszości.

- Dziś, po 20 latach, jesteśmy stabilizatorem w regionie, aktywnie uczestniczymy w życiu publicznym - uważa poseł. - Ale jednocześnie mamy dużo do zrobienia w sprawie młodzieży, bo bez niej nasze struktury się kruszą. A przecież łatwiej powiedzieć: Jestem Niemcem dziś, kiedy Niemcy są w samorządach, w Sejmie czy w mediach.

Dlaczego młodzież mniejszościowa to dziś zaangażowane, znające język, ale nieliczne grupy? - Bo zbyt mały nacisk położyliśmy na edukację i tożsamość - przyznaje poseł. - Poszliśmy na ilość, nie zawsze pamiętając o jakości.

- Naszą bolączką jest brak choćby jednej własnej flagowej szkoły - przyznaje Norbert Rasch. - Nie mamy zbyt licznych własnych kadr naukowców, otwieramy się na współpracę z polskimi historykami czy politologami. Bo niewątpliwie akceptacja ze strony polskiej większości jest u nas wypracowana. I to większa niż na przykład akceptacja dla Polaków na czeskim Zaolziu.

Będziemy więc nadal dążyć do stworzenia dwujęzycznego i dwukulturowego regionu, zapraszając do poznawania języka i kultury niemieckiej także polską większość. Myślę, że to się zrealizuje. Bo kto ma ugruntowaną własną tożsamość i jest jej pewien,nie musi się bać otwarcia na innych. Takiej otwartej postawy potrzebuje dziś i większość i mniejszość. Wierzę, że się nam razem uda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska