Akademicy z Opola lepsi w derbach regionu

Sebastian Stemplewski
Łukasz Wojciechowski z drużyny AZS-u zaliczył w sobotnich derbach cztery "trójki".
Łukasz Wojciechowski z drużyny AZS-u zaliczył w sobotnich derbach cztery "trójki". Sebastian Stemplewski
W II lidze mężczyzn AZS Politechnika Opole pokonał Pogoń Prudnik 96:82.

Protokół

AZS Politechnika Opole - Pogoń Prudnik 96:82 (29:20, 27:11, 22:23, 18:28)

AZS Politechnika: Chmielarz 12 (1x3), Zarankiewicz 19 (3x3), Wojciechowski 17 (4x3), Cichoń 9 (1x3), Antoniak 2, Pawłowski 23, Gnatowicz 4, Zubik 2, Stefanowicz 2, Gałan 6. Trener Krzysztof Kubiak.

Pogoń: Oleksy 6, Kucia 4, M. Łakis 25 (4x3), Jankowski 5 (1x3), T. Łakis 16 (1x3), Madziar 16 (3x3), Bara, Sitek 4, Trytek 4, Barycza 2. Trener Tomasz Michalak.

Sędziowali Grzegorz Szeremeta (Bytom) i Rafał Bogdan (Katowice). Widzów 350.

To był mecz rozgrywany falami. Początek należał do gości. Prowadzili 16:8 po pięciu punktach z rzędu zdobytych przez Grzegorza Jankowskiego. Później do końca pierwszej kwarty prudniczanie zdobyli tylko pięć punktów podczas gdy gospodarze 21. W końcówce tej kwarty Jankowski dostał przewinienie techniczne i po 10 minutach gry miał już cztery faule na koncie.

Druga kwarta należała zdecydowanie do AZS-u i to ona w zasadzie zadecydowała w znacznej mierze o zwycięstwie gospodarzy. Sędziowie podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji na niekorzyść Pogoni i jej zawodnicy wyraźnie się "zagotowali". Grali zbyt indywidualnie i w efekcie przewaga AZS-u rosła.

- Zaczęliśmy grać zbyt nerwowo, a przy okazji mieliśmy problemy ze skutecznością pod koszem - tłumaczył najlepszy w szeregach Pogoni Marcin Łakis.

- Może pęknie "setka" - liczył w przerwie prezes opolskiego klubu Tomasz Wróbel.

- Spokojnie, ten mecz jeszcze nie jest wygrany - uspokajał wiceprezes AZS-u i jednocześnie II trener opolskiego zespołu Dariusz Nawarecki.

Kiedy w 33. min AZS prowadził już 87:54 wiadomo było, że tego meczu nie przegra. W kolejnych minutach opolanie jednak stanęli. W ciągu pięciu minut gospodarze rzucili dwa punkty, a prudniczanie aż 23. Strat nie byli już jednak w stanie odrobić. Opolanie wygrali zasłużenie, a w Prudniku trzeba bić na alarm.

Była to bowiem szósta porażka Pogoni z rzędu i zespół z południa naszego regionu jest poważnie zagrożony degradacją z II ligi.
- Teraz musimy tak walczyć, żeby wręcz wbijać zęby w parkiet, bo na kolejne porażki nie możemy już sobie pozwolić - mówił młodszy z braci Łakisów Tomasz, dla którego mecz w Opolu był pierwszym w tym sezonie w barwach Pogoni. Ostatnie pół roku grał w III-ligowym MKS-ie Otmuchów. - Wierzyłem, że uda się pokonać zespół z Opola, a ja trochę w tym pomogę. Nie udało się. Swojej gry nie chcę oceniać. Starałem się jak mogłem, ale jestem praktycznie bez treningów.

W drużynie opolskiej na słowa uznania zasłużył Jarosław Pawłowski, który po złamaniu nosa grał w specjalnej masce ochronnej na twarzy, a mimo to był najskuteczniejszy.
- Kiedy patrzę w górę czy w stronę kosza, to wszystko jest w porządku - tłumaczył Pawłowski. - Problem miałem, kiedy dostawałem podania z dołu, kiedy piłka odbijała się od parkietu. W tej masce mam bowiem taką gąbkę, która ogranicza widoczność kiedy patrzę w dół.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska