Barki, gatunek ginący

fot. Daniel Polak
fot. Daniel Polak
W najbliższych latach nie ma szans na znaczące inwestycje w rozwój odrzańskiej żeglugi. Pieniędzy nie zabraknie za to na wały.

Od lat mówi się, że Odra wzorem Renu, Dunaju i innych wielkich rzek powinna stać się ruchliwym szlakiem wodnym i miejscem pracy dla tysięcy ludzi. Ogłaszane są programy jej zagospodarowania, jak choćby słynna "Odra 2006" i... wciąż niewiele z tego wynika.

- Rzeka jest żeglowna na odcinku między Kędzierzynem-Koźlem i Wrocławiem, a poniżej aż do Szczecina organizuje się tylko sporadycznie transporty specjalne, np. gdy trzeba spławić jakiś wielkogabarytowy ładunek - mówi Zofia Romanow, szefowa działu handlowego wrocławskiej firmy żeglugowej Odratrans. - Potencjalne możliwości są znacznie większe.

Dziś we Wrocławiu rozpoczyna się trzydniowa międzynarodowa konferencja pt. "Odrzańska droga wodna - stan obecny i perspektywiczny".

Ale perspektywy, że Odra stanie się wodną autostradą są raczej marne. - Ta rzeka się do takiej roli nie nadaje, ponieważ jest za mała - uważa dr Jerzy Dobosz, doradca wojewody opolskiego.

Tegoroczna powódź spowodowała wstrzymanie żeglugi między Kędzierzynem-Koźlem a Wrocławiem na niemal pół roku, ponieważ naniesiony muł spowodował, że Odra była za płytka. - Okazało się także, że w wielu miejscach rzeka wraca do pierwotnego koryta i zaczyna przypominać Wisłę, z jej charakterystycznymi łachami - dodaje dr Dobosz. - Dla przyszłości żeglugi to nie jest dobra informacja.
Żeby poprawiać żeglowność Odry, a przynajmniej utrzymać ją na obecnym poziomie, należy stale inwestować w pogłębianie koryta. Natomiast rozwój żeglugi poniżej Wrocławia wymaga nakładów na regulację rzeki.

- Odra przez dziesięciolecia była zaniedbywana i niestety nie ma co liczyć, że w najbliższym czasie nastąpi radykalna poprawa jej stanu. Pieniędzy na to, niestety, nie ma - nie pozostawia złudzeń Tadeusz Jarmuziewicz, opolski poseł PO i wiceminister infrastruktury. Zapewnia za to, że państwo nie poskąpi na dalszą poprawę zabezpieczeń przeciwpowodziowych na Odrze. Zwłaszcza na na pograniczu Śląska i Opolszczyzny oraz poniżej Opola, gdzie rzeka stanowi największe zagrożenie.

- Majowa powódź podziałała jak zimny prysznic na ministrów infrastruktury, środowiska, a przede wszystkim finansów i w przyszłorocznym budżecie są zarezerwowane pieniądze na dalsze inwestycje przeciwpowodziowe - podkreśla Tadeusz Jarmuziewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska