Bezdomny Arek trafił do szpitala. Sam poprosił o pomoc

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Stan mężczyzny, którego nogę pokrywały larwy pogorszył się. Bezdomny dotąd wzbraniał się przed leczeniem. W poniedziałek sam poprosił o wezwanie karetki.

- Widać było, że ten człowiek jest ciężko chory, ale to co się stało w poniedziałek wyglądało dramatycznie - mówi pan Bogusław, który z okna firmy widywał bezdomnego. - On z trudem stał o własnych siłach, z nogi leciała krew, która zostawiała ślady na chodniku - wspomina.

O sprawie pisaliśmy wczoraj. 45-letni Arek, bo tak przedstawia się bezdomny, od kilku miesięcy koczował na osiedlu Armii Krajowej. Mieszkańcy mają o nim dobre zdanie, bo nie upijał się do nieprzytomności ani nie szukał zaczepki.

Problem zaczął się, gdy w ranie na nodze mężczyzny zalęgły się larwy.

Ludzie obawiali się, że zaniedbany mężczyzna może roznosić choroby zakaźne, ale służby były bezradne, bo Arek nie chciał się leczyć.
Tak było do wczorajszego poranka. Gdy stan bezdomnego pogorszył się, on sam poprosił, aby przechodnie wezwali do niego karetkę.

Mężczyzna został przewieziony na oddział chirurgiczny WCM. Mieszkańcy osiedla deklarują, że nie zostawią Arka bez pomocy. Chcą zrobić zakupy i odwiedzić go w szpitalu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska