Bitwa na słowa

Beata Cichecka
Euroentuzjaści nie byli im dłużni: - Warcholstwo i chamstwo!
Euroentuzjaści nie byli im dłużni: - Warcholstwo i chamstwo!
W sobotę zacietrzewienie i demagogia wzięły górę nad rzeczowymi argumentami podczas wieczornej debaty w Prudniku.

Obóz proeuropejski reprezentowali: senator Olga Krzyżanowska z Unii Wolności, poseł Marek Dyduch, sekretarz generalny Sojuszu Lewicy Demokratycznej, poseł Michał Kamiński z Prawa i Sprawiedliwości, Ryszard Zembaczyński, prezydent Opola z Platformy Obywatelskiej, Ignacy Bochenek, wicewojewoda dolnośląski z Unii Pracy, i poseł Eugeniusz Kłopotek, wiceprezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W obozie antyunijnym zasiedli: poseł Bogdan Pęk z Ligi Polskich Rodzin, Janusz Korwin-Mikke, lider Unii Polityki Realnej, poseł Antoni Macierewicz z Ruchu Katolicko-Narodowego oraz Tadeusz Mazanek, radny sejmiku śląskiego z Samoobrony.

Wbrew zapewnieniom zarówno eurosceptyków, jak i euroentuzjastów o zamiarze obietywnego poinformowania prudniczan o szansach i trudnościach wynikających z przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, dyskusja sprowadziła się do zażartej walki partyjnej, przy akompaniamencie gwizdów i wrzasków zwolenników Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony, którzy zjechali do Prudnika z Dolnego i Górnego Śląska.
Zwolennicy Unii Europejskej przekonywali zgodnie, że nie ma dla Polski innej drogi. - W przeciwnym razie staniemy się krajem zaściankowym, który nie nadąży za rozwojem Europy i będziemy traktowani w niej jak ludzie drugiej kategorii - mówił Marek Dyduch z SLD.
Olga Krzyżanowska z Unii Wolności zachęcała do udziału w referendum, argumentując, iż w przypadku frekwencji poniżej 50 procent za społeczeństwo zadecydują politycy: - Nie pozwólmy na to i powiedzmy "tak" dla przyszłych pokoleń.
Michał Kamiński podkreślał, iż wybór na rzecz członkostwa Polski w UE zapewni nam bezpieczeństwo i umocni naszą pozycję na arenie międzynarodowej. Że jest on w interesie państwowym, a nie partyjnym, a PiS poparcie dla akcesji do Unii wiąże z odrzuceniem fatalnej w skutkach polityki rządu SLD.

- Ruch Katolicko-Narodowy jest przeciwny wejściu Polski do Unii Europejskiej, dlatego że staje się ona jednym scentralizowanym państwem, w którym decydują interesy niemieckie. Dla Polaków będzie to katastrofa - określił swoje stanowisko Antoni Macierewicz i zadedykował PiS-owi przesłanie Stefana Kisielewskiego: "Tylko kaczka, głupi ptak, mówi tak, tak, tak".

Euroentuzjaści nie byli im dłużni: - Warcholstwo i chamstwo!

Macierewiczowi wtórował Tadeusz Mazanek z Samoobrony, który zarzucił negocjatorom zdradę narodową. - Akcesja do UE na wynegocjowanych przez rząd warunkach pogłębi tylko kryzys finansowy, gospodarczy i społeczny w kraju - stwierdził. - Czeka nas nędza, bezrobocie i bezdomność. Polsce gotuje się los kolonii. A interes w tym ma kanclerz niemiecki Schroeder, który nasze ziemie zachodnie nazywa landami wschodnimi, a ich mieszkańców administratorami. Wejście do Unii, w której Niemcy mają pretensje do jednej trzeciej naszego terytorium, to perspektywa likwidacji państwa. Resztki majątku narodowego zostaną wyprzedane lub rozkradzione. Nasza matka Polska umiera, a euronaganiacze, którzy służyli Moskwie, namawiają nas do tego, byśmy wyrwali jej poduszkę spod głowy. Nie przyłożymy ręki do zagłady gospodarczej i politycznej, do wyrzeczenia się naszej kultury, dorobku i wtopienia nas w międzynarodową magmę.

Wystąpienie to oburzyło Ryszarda Zembaczyńskiego, który nazwał je teatrem dramatycznym warchoła z Samoobrony. - Ludzie mają już dość kłótni, demagogii i obraźliwych wypowiedzi - powiedział Zembaczyński. - Chcą pracy, stabilizacji, praworządności, autostrad, szybkich kolei, centrów logistycznych, lotnisk, rozwoju gospodarki i perspektyw na lepsze życie. Wierzę, że normy europejskie oczyszczą kraj z korupcji i poddadzą większej kontroli społecznej.
Liderzy UPR i LPR skrytykowali umiejętności negocjatorów.
- Człowiek, który jedzie negocjować i już na lotnisku oświadcza, że nie ma dla Polski innego wyjścia, jak wstąpić do UE, jest sprawny inaczej umysłowo - ocenił Janusz Korwin-Mikke. A Bogdan Pęk zapowiedział, że jak Liga Polskich Rodzin wygra wybory, to tym, którzy wprowadzą nas do Unii, załatwi resocjalizację przez pracę na wsi, na tych warunkach, jakie wynegocjowali. - Cena integracji będzie ogromna - stwierdził Pęk. - Wzrosną koszty produkcji i życia, a wypłaty, renty i emerytury pozostaną na tym samym poziomie. Jest to decyzja dla naszych praprawnuków, bo w 2050 r. dojdziemy może do 80 procent poziomu życia w UE.
- A jak do Unii nie wejdziemy - skwitował Ignacy Bochenek z UP - to będziemy żyć na poziomie stu procent Bangladeszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska