Brzeg: Nie ma zgody spółdzielców na zdalne odczytywanie zużycia wody

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Radiowe przystawki do liczników na niektórych posesjach zamontowało już Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji.
Radiowe przystawki do liczników na niektórych posesjach zamontowało już Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Jarosław Staśkiewicz
Spółdzielnia "Zgoda" chciała wydać w tym roku 150 tys. zł na urządzenia do zdalnego odczytywania liczników wody. Projekt spotkał się z oporem ludzi.

Pomysł nie był nowy, choć na taką skalę nie był nigdzie w okolicach wprowadzony. Władze Spółdzielni Mieszkaniowej "Zgoda" chciały, by do wszystkich liczników wody zamontować przystawki, dzięki którym można byłoby odczytać stan wodomierza zdalnie - za pomocą sygnału radiowego.

- Wcałej spółdzielni mamy aż 7,5 tysiąca liczników - przypomina Henryk Wujek, prezes "Zgody". - Raz do roku musimy je wszystkie odczytać, a mamy na to bardzo mało czasu, bo zazwyczaj wtedy zmienia się cena wody.

Spółdzielnia wysyła więc swoich pracowników, którzy po godzinach pracy chodzą po mieszkaniach i zapisują zużyte metry sześcienne wody.

- Trzeba im dodatkowo zapłacić, a w dodatku nie wszędzie uda się wejść - tylko w tym roku nie odczytaliśmy liczników z ponad 150 mieszkań - dodaje prezes. - To wszystko ma bardzo duże znaczenie, kiedy porównujemy sumę metrów sześciennych wody z liczników domowych i głównych wodomierzy. Różnice sięgają czasem kilkunastu procent, a za te niedobory płacą wszyscy spółdzielcy.

Prezes Wujek liczył, że dzięki elektronicznym odczytom będzie można wychwycić nieprawidłowości i próby manipulowania licznikami przez niektórych nieuczciwych lokatorów. I zniwelować wspomniane niedobory.

Jak taki system sprawdza się w praktyce?
- To jest bardzo dobre rozwiązanie szczególnie w miejscach, gdzie jest utrudniony dostęp do licznika - mówi Marek Starczyk, prezes brzeskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Spółka zamontowała w Brzegu już około 300 takich przystawek.

- Proponujemy je tam, gdzie np. nikt na stałe nie mieszka, albo w domach, gdzie można spotkać agresywne psy - tłumaczy prezes wodociągów.

Są jednak i minusy rozwiązania. Pierwszy - oczywisty - to cena urządzania, która może wynieść np. 90-150 zł. Drugi - możliwość montażu. Pracownicy PWiK demonstrowali nam taką przystawkę pokazując, że można ją założyć jednym ruchem, bez narzędzi. Ale przestrzegali, że nie wszędzie się zmieści: - Ludzie mają liczniki zamontowane w
okafelkowanych ścianach czy pod wannami, gdzie miejsca jest dokładnie tyle, by wszedł licznik. A przystawka jest trochę szersza i może się nie zmieścić.

Dlatego pomysł obowiązkowego montażu przystawek spotkał się z oporem spółdzielców. "Zgoda" chciała w tym roku wydać na ten cel 150 tys. zł, a łączne koszty rozłożone na lata wyniosłyby kilka razy więcej

- Nie przeprowadzono wcześniej konsultacji z mieszkańcami, czy oni w ogóle są zainteresowani inwestowaniem w takie przystawki - mówi Krzysztof Grabowiecki, który zaprotestował przeciwko pomysłowi. I na walne zebranie (podzielone na części trwało przez blisko dwa tygodnie) przygotował poprawkę, zgodnie z którą pieniądze zostały przeznaczone na inne cele.

Gdy zamykaliśmy ten numer tygodnika nie był jeszcze znany wynik głosowania ze wszystkich części walnego zebrania, ale wiele wskazywało na to, że projekt spółdzielni mieszkańcy odrzucili.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska