Buczaczanie to na Śląsku prawie klan

Franciszek Kosma
Historia nie oszczędziła tragicznych losów mieszkańcom tego pięknego małego miasteczka na kresach. Buczacz, niegdyś własność magnackich rodów Buczackich, Jazłowieckich i Potockich, przez niemal 150 lat był pod zaborem austriackim.

Do Polski powrócił dopiero w 1921 roku na mocy ryskiego traktatu pokojowego i niestety, niedługo cieszył się wolnością. We wrześniu 1939 roku znalazł się pod okupacją radziecką, w czerwcu 1941 - niemiecką. Deportacje ludności polskiej w głąb ZSRR, okrutny terror niemieckiego okupanta - to tylko część gehenny, jaka spotkała jego mieszkańców.

Powojenne losy też nie były dla nich łaskawsze, Buczacz pozostał w składzie Ukrainy, natomiast jego mieszkańcy, Polacy, nowe korzenie zmuszeni zostali zapuścić na ziemiach zachodnich Rzeczpospolitej. Osiedlali się głównie na Dolnym Śląsku i na Opolszczyźnie, m.in. w okolicach Namysłowa, Brzegu, Lewina Brzeskiego, Kędzierzyna-Koźla.
Dość liczna grupa buczaczan, jak informuje urodzona w Złotym Potoku, opolanka Irena Kalita, mieszka także w Opolu. Wszystkich, obojętnie gdzie teraz mieszkają, łączy silne poczucie więzi z dawnymi stronami rodzinnymi. Nigdy przecież nie rezygnowali z pielęgnowania kultury i tradycji swoich ojców. Myślami i wspomnieniami zawsze powracali do swojego rodzinnego Buczacza.
Pielęgnowaniu tradycji i utrzymywaniu rodzinnych więzi bardzo pomaga, działające już od ponad dziesięciu lat, Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Buczaczanie mają w tym Towarzystwie swój samodzielny oddział, wybierany na czteroletnią kadencję zarząd, wydają swoje pismo - kwartalnik "Głos Buczaczan", redagowany przez wrocławian - dr. inż. Władysława Szklarza (redaktor naczelny), Wiesławę Bednarczuk i Zbigniewa Żyromskiego.

Spotykają się zawsze w pierwszy poniedziałek miesiąca, w ubiegłym roku takich "poniedziałków" było osiem. Szczególnie uroczysty charakter miało spotkanie opłatkowe, związane ze "święconym" i z okazji dziesięciolecia działalności Oddziału Towarzystwa. Do Buczacza i jego najbliższych okolic organizowane są autokarowe pielgrzymki, lub wycieczki nostalgiczne. Opolski oddział Stowarzyszenia Współpracy Polska-Wschód tylko w ubiegłym roku wysłał cztery wycieczki na trasę Złoty Potok - Buczacz - Jazłowiec, natomiast pielgrzymkę zorganizowali sobie buczaczanie z Kędzierzyna-Koźla. W uroczystościach związanych ze świętem Matki Boskiej Szkaplerznej i 60-leciem pracy duszpasterskiej ks. infułata Ludwika Rutyny, wzięło udział ponad 150 buczaczan z całej Polski.

Zgodnie z ustalonym już zwyczajem, iż nie godzi się przyjeżdżać w odwiedziny do swoich byłych parafii z pustymi rękami, prezes buczaczan dr inż. Władysław Szklarz, w imieniu swoich członków, przekazał ks. infułatowi Ludwikowi Rutynie 3 tys. dolarów na odbudowę kościołów ziemi buczackiej. W ostatnim numerze kwartalnika "Głos Buczaczan" Tadeusz Bednarczuk, kreśląc we wspomnieniach interesującą sylwetkę księdza infułata, przypomniał, że ksiądz Ludwik Rutyna przez wiele lat był proboszczem w Koźlu. Gdy osiągnął wiek emerytalny, poprosił biskupa o możliwość wyjazdu na kresy. Jest więc teraz proboszczem w Buczaczu, odnawia, a właściwie odbudowuje kościoły w swoich rodzinnych stronach. Często, mimo swoich ponad osiemdziesięciu lat, odwiedza również swoich dawnych parafian osiadłych po wojnie na Opolszczyźnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska