Budzący grozę pedofil Cyklop pójdzie na przymusowe leczenie do szpitala psychiatrycznego?

MAG, GK
Wideo
od 16 lat
Budzący postrach na Śląsku Marcin J., który kilka miesięcy temu został zwolniony z zakładu karnego dwa lata przed planowanym końcem wyroku został dzisiaj, 14 września doprowadzony na badania przeprowadzone przez biegłych psychiatrów, psychologa i seksuologa. Mają dać odpowiedź na pytanie, czy jest konieczność osadzenia J. w zakładzie psychiatrycznym.

Spis treści

Marcin J., który kilka miesięcy temu został zwolniony z zakładu karnego dwa lata przed planowanym końcem wyroku za pedofilię, został w czwartek doprowadzony na badania przeprowadzane przez biegłych.

- W naszym sądzie toczy się postępowanie, zainicjowane wnioskiem Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach o umieszczenie pana Marcina J. w szpitalu psychiatrycznym w trybie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego - mówi nam Marcin Kulikowski, prezes Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach.

Cyklopa zbadają psychiatrzy, psycholog i seksuolog

- Sąd dopuścił dowód z opinii biegłych - dwóch biegłych lekarzy psychiatrów, biegłego psychologa oraz seksuologa na okoliczność ustalenia czy zachodzą przesłanki o umieszczeniu Marcina J. w szpitalu psychiatrycznym - dodał.

Biegli mają miesiąc na wydanie opinii. - Po wpłynięciu opinii sąd doręczy odpisy opinii postępowania czyli pełnomocnikowi pana J. oraz prokuratorowi rejonowemu celem ustosunkowania się. Jeżeli nie będzie żadnych przeszkód, na przykład potrzeba zasięgnięcia opinii uzupełniającej, sąd wyznaczy rozprawę, na której będzie zmierzał do zakończenia postępowania i orzeczenia kończącego - dodaje.

Wniosek o umieszczenie Marcina J. w zakładzie psychiatrycznym wpłynęła do sądu w Tarnowskich Górach 17 lipca - to w tym mieście wówczas przebywał mężczyzna.

- Z wniosku wynika, że zachodzą przesłanki mogące wskazywać, iż zachodzi konieczność leczenia pana J. w szpitalu psychiatrycznym, natomiast rolą sądu jest ocena czy ten wniosek jest zasadny - mówi nam Marcin Kulikowski.

W lipcu do sądu wpłynęło zawiadomienie dyrektora zakładu karnego, w którym ostatnio J. przebywał, a następnie wniosek prokuratora rejonowego w Tarnowskich Górach o umieszczenie mężczyzny w zakładzie psychiatrycznym. W ramach toczącego się postępowania sąd ustanowił dla J. pełnomocnika z urzędu.

Ministerstwo Sprawiedliwości w komunikacie opublikowanym w czerwcu poinformowało, że wdrożyło wewnętrzną kontrolę postępowania związanego z opuszczeniem przez Marcina J. zakładu karnego oraz obiegiem informacji w tej sprawie.

"Wobec skazanego planowano skierowanie do sądu wniosku w myśl ustawy z 22 listopada 2013 r. o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. Miało to być wykonane w terminie adekwatnym do planowego końca kary przypadającego na 2025 r. Jednak 24 maja 2023 r. do zakładu karnego wpłynął odpis prawomocnego wyroku łącznego, który skutkował koniecznością natychmiastowego zwolnienia skazanego z zakładu karnego. Nagła zmiana sytuacji prawnej skazanego uniemożliwiła podjęcie wyżej wymienionych działań" - podało Ministerstwo Sprawiedliwości.

Komendy policji zostały powiadomione o wypuszczeniu Marcina J. z zakładu karnego. Dodatkowo dyrektor Zakładu Karnego we Wronkach 24 maja wystąpił do Sądu Rejonowego w Raciborzu z wnioskiem o zastosowanie wobec mężczyzny środków zabezpieczających w postaci terapii i elektronicznej kontroli miejsca pobytu.

- Ministerstwo Sprawiedliwości w ramach zewnętrznego nadzoru administracyjnego nad sądami zwróciło się do Prezesa Sądu Rejonowego w Raciborzu o informację dotyczącą aktualnego toku postępowania w tej sprawie - informował w czerwcu resort sprawiedliwości.

Marcin J., miał odbyć karę w więzieniu do maja 2025 r. Przed kilkoma miesiącami do zakładu karnego wpłynął odpis prawomocnego wyroku łącznego, który skutkował koniecznością natychmiastowego zwolnienia. Od czasu wyjścia na wolność J. przebywał w kilku miastach, mieszkał w namiocie lub przyczepie kempingowej. Budził w mieszkańcach strach o swoje dzieci. W mediach społecznościowych pojawiały się ostrzeżenia...

"Kiedy zamieszkał na naszym osiedlu w przyczepie koło placu zabaw, byłam przerażona"

- Kiedy zamieszkał na naszym osiedlu w przyczepie koło placu zabaw, byłam przerażona - mówi Bożena z Osady Jana w Tarnowskich Górach. - Od policji usłyszałam, że ten pedofil, który zgwałcił siedmioro dzieci, ale już odpokutował błędy młodości w więzieniu i nie wolno go nękać. Czyli możemy tylko czekać na tragedię.

Kiedy Cyklop dopadł Ewunię, prawie umarła. Miała rozerwane wnętrzności, operowało ją czterech chirurgów z Kliniki Ginekologii Centralnego Szpitala Klinicznego w Katowicach. Ona drobna 11-latka, Cyklop 185 cm wzrostu, 25 lat. Łaził w sobotę po południu po osiedlu Nikiszowiec, nikt go tu nie znał, przystawiał się głupio do dzieci, któreś mówiło potem, że miał coś z oczami: „Jedno oko mu pitało do środka, drugie się nie ruszało”. Było sztuczne. Ale obcy wypatrzył jednak Ewę, stała z trochę starszym kuzynem.

"To było dzikie zwierzę. Jest sprawą honoru policji, żeby tę bestię ująć"

Zadbana dziewczynka, nie z takich, co starszemu odpysknie. Podszedł do niej, powiedział, że nie zna okolicy, a umówił się z kolegami w barze. Czy mogą mu oboje pokazać, gdzie jest ten bar? Zgodzili się z grzeczności. Koło ruin garaży przy dawnym lodowisku zagroził im nożem. W chaszczach wykorzystał chłopca, długo gwałcił zalaną krwią Ewę. Nikisz jeszcze takiego okrucieństwa wobec dziecka nie widział.

- To było dzikie zwierzę - powiedziała katowicka policjantka, która znała szczegóły napaści. - Jest sprawą honoru policji, żeby tę bestię ująć.

Ale Cyklop, nazwany tak od mitycznych olbrzymów z jednym okiem, znikł, wszelkie tropy zawiodły. Szef śląskiej policji wyznaczył nagrodę - 5 tys. zł za wskazanie, gdzie podejrzany przebywa. Okazało się, że portret pamięciowy opublikowany w mediach był całkiem dokładny. Twarz okrągła, dwie szramy na czole, włosy krótkie, wada wzroku. Ktoś zauważył Cyklopa daleko od Nikiszowca, aż w wielkopolskim Zbąszyniu. Tutaj Cyklop odwiedził żonatego kuzyna, który nie wiedział, że krewny jest poszukiwany i za co. Miał w domu małe dzieci.

W kwietniu 2004 roku Cyklop wpadł w ręce policji. Był zdesperowany, kiedy policjanci stali przy drzwiach, wyskoczył przez okno. Podczas ucieczki zranił nożem goniącego go nastolatka w plecy i w rękę. Po schwytaniu miał do powiedzenia tyle, że jakiś głos mu podpowiada, co ma robić z dziećmi, on jest tylko aktorem w tym filmie. Potem milczał. Biegli psychiatrzy i seksuolodzy uznali jednak, że miał świadomość swoich czynów, w pełni wiedział, co robi, nie jest chory psychicznie. Nie ma paranoi.

Przedawniony pedofil gapi się na dzieci

Dzięki badaniom DNA udało się wtedy ustalić, że Marcin J. z Siemianowic brutalnie zgwałcił siedmioro dzieci. Dwoje w Nikiszowcu i pięć dziewczynek, z których najmłodsza liczyła siedem lat; w Mikołowie, Będzinie, Tychach, Nakle Śląskim i w Suchej Beskidzkiej.

Miał wyjść z więzienia w 2025 roku. Niespodziewanie jednak Sąd Rejonowy w Raciborzu, po podliczeniu wszystkich wyroków i łącząc je, ujął mu dwa lata kary. Kazał go natychmiast wypuścić z więzienia we Wronkach. Dyrektor Zakładu Karnego nie zdążył nawet przygotować wniosku do sądu o potrzebie elektronicznej kontroli więźnia i obowiązkowej dla niego terapii. Można powiedzieć, że jako „przedawniony” pedofil Cyklop nie trafił też na oficjalną listę przestępców seksualnych.

- W najgorszym śnie bym nie przypuszczała, że zamieszka w przyczepie obok placu zabaw właśnie na moim osiedlu i będzie gapił się na dzieci - mówi Bożena z Osady Jana w Tarnowskich Górach, matka ośmiolatka, którego mocno trzyma za rękę.

To jej mąż pierwszy zorientował się, kto naprawdę nocuje przy ulicy Słoneczników w przyczepie na parkingu, stojącej między szkołą a przedszkolem, naprzeciwko huśtawek. Przyczepa zajęła dwa miejsca parkingowe, nie miała tablic rejestracyjnych.

"Drodzy mieszkańcy, a zwłaszcza rodzice. Na Osadzie Jana stoi spalona przyczepa campingowa..."

Media społecznościowe już bębniły, że wypuszczony przedwcześnie Cyklop zamieszkał najpierw w przyczepie w Siemianowicach Śląskich koło ogródków działkowych Zorza, ale ktoś mu ją podpalił, kazał się wynosić, więc gdzieś się z nią przeniósł.

- Ale do nas? - dziwi się Anna, sprzedawczyni w jednym z osiedlowych sklepów.

Rzeczywiście, Osada Jana to ładna, uporządkowana dzielnica, zabudowana jasnymi blokami wśród zieleni. Miejsc dla dzieci jest sporo, ale do parkowania zawsze brakuje, a tu nagle usadowiła się okopcona przyczepa. W środku pedofil.

Anna pokazuje SMS, jaki ludzie zaczęli dostawać. „Drodzy mieszkańcy, a zwłaszcza rodzice. Na Osadzie Jana przy ulicy Słoneczników stoi spalona przyczepa campingowa. Widziany był w niej człowiek, który w 2004 roku został skazany za gwałt 7 dzieci i inne czynności na tle seksualnym. Wyszedł na wolność, przegnano go z Siemianowic i zadomowił się w Tarnowskich Górach. Na dzień dzisiejszy odbył swoją karę i nie ma podstaw, aby go zatrzymać. Zgłaszajcie każdorazowo na policję zachowania, które budzą niepokój. W przyczepie jest materac i jedzenie, więc wszystko wskazuje na to, że pomieszkuje tu na dłużej. Ostrzeżcie swoje dzieci, miejcie oczy szeroko otwarte”.

Cyklop przemieszczał się po całym Śląsku

W sieci pojawiły się później informacje, według których mężczyzna miał być widziany w Paniówkach (pow. gliwicki). Powielane w internecie doniesienia mieszkańców potwierdzała policja. Jak udało nam się dowiedzieć, mężczyzna w Paniówkach rozbił namiot.

- Przemieszcza się - słyszymy od policjantów 26 sierpnia, którzy dodają, że J. ma do tego pełne prawo. - Jest wolnym człowiekiem - podkreślalią, opierając się o decyzję sądu.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Budzący grozę pedofil Cyklop pójdzie na przymusowe leczenie do szpitala psychiatrycznego? - Dziennik Zachodni

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska