Burmistrz Prudnika nie chce do Ameryki?

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Wojciech Bandurowski sprawy wcale nie komentuje. Franciszek Fejdych decyzję wstrzymuje do rozstrzygnięcia wyborów na stanowisko burmistrza, w których obaj startują.
Wojciech Bandurowski sprawy wcale nie komentuje. Franciszek Fejdych decyzję wstrzymuje do rozstrzygnięcia wyborów na stanowisko burmistrza, w których obaj startują. Archiwum
Niesmakiem zakończył się przygotowywany od 2 lat projekt umowy partnerskiej Prudnika z amerykańskim miastem Wilmington. Burmistrz zawiesił rozmowy. Główny negocjator mówi, że nie chce w tym dalej uczestniczyć.

Partnerska umowa 25-tysięcznego Prudnika ze 120-tysięcznym Wilmington to pomysł Ryszarda Bandurowskiego. Ten prudniczanin jest przedstawicielem na Polskę ds. kontaktów strategicznych amerykańskiego koncernu rolniczo-chemicznego Du Pont, którego główna siedziba znajduje się w Wilmington.

Dwa lata temu Bandurowski zainteresował tą możliwością burmistrza Fraciszka Fejdycha, a następnie starostę Radosława Roszkowskiego. W imieniu miasta zaczął delikatne rozmowy przygotowawcze.

W marcu tego roku przedstawił burmistrzowi i staroście tekst szerokiego porozumienia wraz z terminem wrześniowego wyjazdu do USA na podpisanie porozumienia. Na proponowanej liście wyjeżdżających zapisano burmistrza z żoną, starostę, wojewódzkiego lidera PO Leszka Korzeniowskiego oraz Ryszarda i Wojciecha Bandurowskich z żonami. Bandurowscy mieli reprezentować stowarzyszenie "Rycerze Biznesu" z Prudnika, które też miało być stroną porozumienia. Przedsiębiorca twierdzi, że już od początku przyjęto, iż uczestnicy jadą na własny koszt. W międzyczasie okazało się, że syn Ryszarda - Wojciech, będzie kandydował jesienią na stanowisko burmistrza, rywalizując tym samym z Franciszkiem Fejdychem.

Na ostatniej sesji rady miejskiej burmistrz poinformował radnych, że oficjalnie wstrzymał podpisanie umowy i rozmowy na ten temat do jesiennych wyborów, żeby decyzję w tej sprawie podjęły już władze kolejnej kadencji. Franciszek Fejdych stwierdził, że nie miał wpływu na kształt proponowanej umowy. Że zakres współpracy wykracza daleko poza kompetencje miasta (np. dotyczy współpracy z uczelnią w Nysie) i dlatego umowę trzeba by na nowo negocjować. Zdystansował się też od wyjazdu do Ameryki, mówiąc, że nie uzgadniał składu i terminu delegacji.

- Przez dwa lata myślałem, że dzieje się coś dobrego, ale ostatecznie myślę, że nie do końca - mówił radnym burmistrz - I nie do końca widzę w tym tylko interes miasta.
Ryszard Bandurowski w oświadczeniu dla nto tłumaczy, że nie rozumie decyzji burmistrza, która wywołała też zakłopotanie amerykańskich partnerów. Twierdzi, że tekst umowy ma charakter wstępny i burmistrz może go teraz doprecyzować.

- Spotkałem się wielokrotnie z burmistrzem Fejdychem informując go o postępie prac. Wydawało mi się, że po wykonaniu ciężkiej roboty usłyszę podziękowania - komentuje Ryszard Bandurowski - Nie chcę uczestniczyć w czymś, co wywołuje u mnie złe skojarzenia. Nie mam ochoty na manipulacje, sarkazm i cynizm.

Franciszek Fejdych nie kryje, że stracił zaufanie do negocjatora, który zmonopolizował kontakty z Wilmington.

- W świetle nadchodzących wyborów samorządowych nie zamierzam kontynuować obecnie tego tematu - komentuje burmistrz. - Inaczej mogę być posądzony albo że działam na niekorzyść gminy, albo że próbuję dyskredytować kontrkandydata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska