CAP do góry nogami

Bogusław Mrukot
Bogusław Mrukot
Plan reformy Wspólnej Polityki Rolnej (po angielsku CAP) przedstawiony w Brukseli przez Komisję Europejską to rewolucja.

Nie tyle w wymiarze finansowym - bo projekt zakłada obniżenie dopłat do produkcji rolnej zaledwie o 20 procent w ciągu 7 najbliższych lat - ile psychologicznym. Plan uderza bowiem w fundamenty ideologiczne, na których zbudowano CAP, czyli obecny system naliczania dopłat dla unijnych rolników. W skrócie: uzależniały one wielkość dotacji od wielkości produkcji.
System szybko uległ zwyrodnieniu - premiowanie wzrostu wydajności doprowadziło do tego, że farmerzy zamienili swoje gospodarstwa w biologiczno-chemiczne agrofabryki. W obłędnej pogoni za "więcej, więcej" zagubił się zdrowy rozsądek, pojawiły się za to afery z dioksynami, nitrofenem, hormonami oraz BSE. Rok w rok Bruksela dopłacała rolnikom miliardy euro za coraz większą ilość żywności, której nikt nie potrzebował. W zamyśle dopłaty miały uczynić produkcję rolną opłacalną, stanowić narzędzie wyrównywania szans małym, słabszym farmerom. W praktyce jest tak, że 80 procent dopłat zgarnia 20 procent największych gospodarstw. Małe dostają ochłapy, które nie wystarczą im na rozwój, a jedynie na przeżycie.
Projekt reformy CAP, autorstwa Franza Fischlera, komisarza rolnego Unii, przewraca to wszystko do góry nogami. W nowym systemie ma się liczyć jakość, a nie ilość, najważniejsza staje się ochrona środowiska i produkcja zdrowszej żywności. Ze strony Brukseli to nie tylko ukłon w stronę własnych konsumentów, zaniepokojonych licznymi agroaferami, którym na dodatek coraz trudniej było zrozumieć, dlaczego ze swych podatków mają utrzymywać chory system, pozwalający nieźle żyć kilkuprocentowej grupie społeczności farmerów. Plan Fischlera jest także pakietem handlowym dla państw kandydujących do Unii. Koncepcja, by dopłaty były powiązane z powierzchnią gospodarstw, to idealna propozycja dla polskiego rolnictwa, w zdecydowanej większości małowydajnego i zacofanego. Osładza ona gorycz faktu, że w wysokości dotacji dogonimy unijnych rolników za 7-9 lat. Ale liczyć na więcej byłoby zwykłą utopią. Ktoś, kto mówi inaczej, wcale nie myśli o tym, byśmy weszli do Unii na jak najkorzystniejszych warunkach, lecz - byśmy nie weszli w ogóle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska