Cegłówka w plecaku

Redakcja
Z prof. Leszkiem Kuberskim, prorektorem ds. dydaktyki i studentów Uniwersytetu Opolskiego, rozmawia Marcin Poznań

- Jaki kierunek studiów pan ukończył?
- Jestem wychowankiem tej uczelni, w 1980 r. skończyłem historię na - wówczas jeszcze - Wyższej Szkole Pedagogicznej. Co ciekawe, z mojego roku, który liczył 44 osoby, aż 5 znalazło zatrudnienie na naszej uczelni.
- Mieszkał pan w akademiku w czasie studiów?
- Pierwszy rok przemieszkałem na stancji. Dopiero potem na trzy lata, bo studia trwały wówczas cztery lata, przeprowadziłem się do akademika. Najpierw był to "Spójnik", a podczas ostatniego roku "Kmicic".
- Znalazł się czas na dodatkowe zajęcia czy działalność w organizacjach studenckich?
- Tak, mimo że plan zajęć był napięty, bo godzin było tyle co na studiach pięcioletnich. Prowadziłem własne audycje publicystyczne na antenie Studenckiego Studia Radiowego "Radiosygnały". Byłem też przewodniczącym rady wydziałowej i rady uczelnianej ZSP. Działałem dość aktywnie w kole naukowym historyków, brałem udział w ogólnopolskich sesjach naukowych. Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało jak chwalenie się, ale między innymi za to i za wysoką średnią otrzymałem w 1979 roku wyróżnienie "Primus inter pares" przyznawane przez środowisko akademickie Opola.
- Pamięta pan żarty, jakie robiło się razem z kumplami?
- Raz zapakowaliśmy koledze do plecaka sporą książkę, z którą na kilka dni wyjechał do domu. Oczywiście nie zorientował się, że dźwiga tę "cegłówkę". Ale jak wrócił, był na nas trochę obrażony.
- Jakie studenci mieli sposoby na przetrwanie sesyjnej nocy nad książkami 20 lat temu?
- O kawę było trudno, jako że była wtedy na kartki. Ale pamiętam, że wiele z moich koleżanek wspomagało się dużymi ilościami tego czarnego napoju. Dość popularnym napojem studenckim w tamtym czasie była mocna herbata.
- A jakie sztuczki stosowali studenci na egzaminach?
- Próbowaliśmy na egzaminach ustnych przemycać jakieś kartki z notatkami i trzymać je podczas odpowiedzi na kolanach. Czasem, jeśli wykładowca się nie zorientował, udawało się omawiać ten sam problem co kolega przed chwilą, a wiadomo, że na zewnątrz giełda z pytaniami działała. Pamiętam - kolega na II roku dostał pytanie z historii nowożytnej o wojny polsko-tureckie w XVII w., a ponieważ równolegle toczyły się też na kresach Rzeczypospolitej wojny polsko-rosyjskie i był z tego lepiej przygotowany, jakoś potrafił przejść z tematu na temat i - jak to się mówi - "powalczyć na innej rubieży".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska