Propozycja Jarosława Kaczyńskiego, żeby liczbę kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast ograniczyć do dwóch nie jest odkrywcza. Ten pomysł pojawia się od lat i cieszy się sporym poparciem, zwłaszcza tych, którzy w żaden sposób nie są powiązani z samorządową władzą.
Oni często podnoszą argument, że sami włodarze nie są może źli, ale cementują układ urzędniczy i lokalne kliki. A to nie sprzyja rozwojowi gmin i miast, hamuje też dostęp do stanowisk młodym zdolnym lub fachowcom spoza kręgu władzy. No, nie czarujmy się, tak jest w wielu gminach, także opolskich, zwłaszcza małych, wiejskich.
Propozycję prezesa PiS wstępnie poparły Nowoczesna i Kukiz 15, co nie dziwi, bo ich w samorządach nie ma. Przeciw są PO i PSL, co też nie dziwi, bo one w samorządach mają najwięcej konfitur. Ale przeciw są też z innego względu - bo dopatrują się u Jarosława Kaczyńskiego złych intencji. Mianowicie tego, że ponieważ PiS będzie trudno wygrać najbliższe wybory samorządowe, zwłaszcza w miastach, to szuka sposobu, żeby wygrać „poza boiskiem”, eliminując ustawą wieloletnich i cieszących się popularnością prezydentów, np. Gdańska, Wrocławia, Krakowa czy Rzeszowa. I coś na rzeczy tutaj jest.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?