Cmentarza nie podzielą

Witold Żurawicki
- To skandal, żeby kupczyć miejscem pochówku naszych bliskich - mówią mieszkańcy Dobrodzienia.

W ten sposób charakteryzują historię sprzedaży terenów należących do byłej parafii ewangelickiej. Dzisiaj parafii już nie ma, ewangelików jest zaledwie kilku i uczestniczą w mszach katolickich.
Kościół ewangelicki przy ul. Księdza Gładysza po wojnie przeszedł na własność miejscowej parafii katolickiej. Cmentarz, który mieści się kilkaset metrów dalej w stronę Ligoty Dobrodzieńskiej (przy ul. Wojska Polskiego), wraz z terenem za cmentarzem (niespełna hektar gruntu) przeszły na własność gminy. Dwa lata temu teren przylegający do cmentarza gmina sprzedała jako działkę budowlaną.
Jednak potem okazało się, że do działki nie ma dojazdu. Jedyna dróżka przy cmentarzu jest bardzo wąska, przejedzie nią z trudem samochód osobowy. Wtedy też gmina wpadła na pomysł, by nową drogę przeprowadzić przez... cmentarz.

- Zwróciły się do mnie w tej sprawie władze gminy i potencjalny inwestor - przyznaje Ryszard Pieron, pastor parafii ewangelickiej w Lasowicach Wielkich, która obejmuje swym zasięgiem Dobrodzień. - Nie jestem przeciwny rozwojowi miasteczka, więc zastrzegłem tylko, by wszystko odbyło się z poszanowaniem prawa i spokoju spoczywających na cmentarzu oraz ich rodzin.
Ostatni pochówek na cmentarzu odbył w roku 1971. Alfred Kupczyk pochował tu wtedy swojego wujka i ciotkę.
- Nie miałem nic przeciwko drodze przez cmentarz pod warunkiem, że groby, jakie znalazłyby się na wytyczonej trasie, zostaną przeniesione w inne miejsce - mówi Kupczyk.
Ale przeciwko temu pomysłowi zaoponowali sąsiedzi cmentarza, którzy nie chcieli mieć za płotem drogi. Protesty przyniosły efekt i wytyczono nowy przebieg drogi przejazdowej. Po drugiej stronie cmentarza geodeta wbił graniczne kamienie i przymierzał się do budowy drogi, która przecinałaby cmentarz na dwie części.

Sprawa budowy drogi przez nekropolię w ostatnich dniach ostatecznie upadła. Joachim Kiwic, przewodniczący Rady Miejskiej Dobrodzienia, przyznaje, że drogę zamierzano budować, ale pod jednym warunkiem: że nie będzie w tej sprawie żadnego sprzeciwu ze strony ewangelików. Jednak taki protest ostatnio wpłynął.
- Władz gminy nie należy tutaj zbytnio winić, gdyż nie z ich winy po wojnie w dokumentach geodezyjnych zapanował wielki bałagan - zastrzega Kiwic. - Nie można im też przypisać złych intencji, bo przez lata to właśnie gmina opiekowała się cmentarzem, na przykład finansowała wykaszanie traw.

Jego zdaniem błąd popełnił jednak któryś z urzędników, który wytyczył działkę budowlaną bez dojazdu. Kiwic podkreśla: - Sprawę zbadamy i wobec winnego wyciągniemy konsekwencje.
- Jest droga wzdłuż cmentarza - mówi zastępca burmistrza Ewald Zajonc. - Wąska, bo wąska, ale wystarczy. Sprawę planowanej drogi przez cmentarz jeszcze rozpatrzymy na posiedzeniu zarządu gminy i prawdopodobnie zamkniemy.
Tak przewodniczący, jak i wiceburmistrz przyznają, że droga przez cmentarz byłaby najprostszym połączeniem z działką budowlaną. Jest także możliwość budowy drogi od drugiej strony, od ulicy Opolskiej, ale znacznie dłuższej i przez teren bagnisty, więc inwestycja byłaby znacznie droższa.
- Jednakże trzeba by wykupić grunty od tamtejszych gospodarzy. A oni nie chcą sprzedać ani kawałka ziemi - dodaje Kiwic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska