Co do zasady wszystkie placówki oświatowe mają zostać otwarte od września z możliwością ich czasowego zamknięcia w razie pojawienia się ogniska zakażeń.
Sęk w tym, że decyzje w sprawie zamknięcia placówek albo odsyłania niektórych uczniów lub przedszkolaków do domu mają być podejmowane lokalnie, np. z inicjatywy dyrektora albo samorządu.
Do tej pory zasiłki przysługiwały rodzicom dzieci do 8. roku życia – zarówno w przypadku zamknięcia placówki opieki z powodu koronawirusa, jak i w sytuacji podjęcia przez rodzica indywidualnej decyzji o nieposłaniu dziecka do przedszkola. Teraz rząd nie zagwarantował na takie rozwiązania pieniędzy, zakładając, że szkoły i przedszkola wracają do normalnej pracy.
Tymczasem już we wrześniu część placówek może zostać zamknięta, przejść częściowo na naukę zdalną. Mogą się także zdarzać indywidualne decyzje o odsyłaniu niektórych uczniów do domów z powodu potencjalnego zagrożenia koronawirusem.
Kilka organizacji samorządowych, w tym Związek Miast Polskich oraz Związek Gmin Wiejskich wystosowało apel do Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Piszą w nim m.in. o potrzebie wznowienia możliwości ubiegania się o świadczenia opiekuńcze dla rodziców/opiekunów w sytuacji konieczności zawieszenia zajęć lub wprowadzenia zdalnego nauczania z powodu wykrycia ogniska chorobowego w konkretnej placówce. Na razie MEN nie informuje, jakie decyzje zostaną podjęte w te sprawie.
Wstępnie mówi się, że zasiłki mają być zagwarantowane w tzw. "żółtych" i "czerwonych" powiatach, gdzie występuje zwiększona ilość zakażeń. Samorządowcy boją się, że w innych gminach koszt wypłaty tych świadczeń spadnie na barki lokalnych urzędów.