3 z 12
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Po latach, w 2008 roku, w liście do prezydenta Lecha...

Co robią dziś bohaterowie tamtego czerwca?

Wodyński: zachłystuję się do dziś

Po latach, w 2008 roku, w liście do prezydenta Lecha Kaczyńskiego Wodyński postuluje przewrotnie, aby głowa państwa uhonorowała rozpracowujących go esbeków. Może nie od razu krzyżami zasługi, ale śniadaniem w Pałacu Prezydenckim - czemu nie? Za co? Bo im się robić nie chciało i byli strachliwi. W protokołach zachowały się zapisy, że służby tajne zrezygnowały z dyskretnego przeszukania u Wodyńskich, bo w mieszkaniu szczekał pies, a służbowy milicyjny wytrych nie poradził sobie z banalnym zamkiem typu Yale. No więc jak komuna miała nie upaść?
Prezydent Kaczyński na list nie odpowiedział, choć jeśli go czytał, uśmiać się musiał setnie.
- Zawsze byłem burzliwy - mówi o sobie. - I za pierwszej, i za drugiej komuny dawałem władzy do zrozumienia, co o niej myślę.
24 lata temu jego pyrkająca syrena „bosto”, oklejona plakatami Branickiego Komitetu Obywatelskiego szalała po okolicy, niosąc ludowi obietnicę wolności i normalności. Wspólnie z weterynarzem Stanisławem Tomczakiem porwali wielu zacnych ludzi do czynu, a potem, aby czyn nie uległ zatarciu wskutek wyborczego fałszerstwa, Wodyński sam jeden sterroryzował komisję wyborczą, której nie ufał. Nie pozwolił jej na samodzielne liczenie głosów, dopóki nie przyjedzie ktoś ważny z Opola.
- I lista krajowa u nas padła! - chwali się.
Przez lata pracował w słynnym na całą południową Polskę szpitalu dla psychicznie chorych, prowadził tam Pracownię Ekspresji Sztuki Psychopatologicznej, co należy rozumieć, że za pomocą farb i kredek pomagał przenosić na papier i płótno piekło, jakie siedzi w obłąkanych. Ponoć bywa im od tego lżej. Dziś to się nazywa fachowo autoterapią - leczeniem przez sztukę.

W szpitalu prowadził Prawicowy Klub Kajakowy, który raz w roku uciekał przed komuną na Mazury. Słowo prawica oficjalnym mediom kojarzyło się wtedy gorzej niż faszyzm (dziś jest nie inaczej).
Był pierwszym branickim wójtem w wolnej Polsce (burzliwym, więc krótko), a wsławił się tym, że w swoim gabinecie zmajstrował gipsowemu orłu złotą koronę z żółtej plasteliny (rzemiosło, zaskoczone wynikiem wyborów, nie przewidziało, że orły z koronami to potencjalna żyła złota). Potem, w latach 90., burzliwie walczył z łapówkami, doprowadzając do burzliwej dymisji aż trzech ordynatorów. Prasa pisała na ten temat burzliwe artykuły.
4 czerwca 2013 roku zastał go w Ciechocinku, tej polskiej Florydzie, gdzie się wyniósł z Branic na stałe.
- Każdy tu kuleje, utyka, chroma, kaszle, rzęzi, więc mam dobre tło - mówi. - W Branicach żyłem przez 46 lat i gdy powstał tam trzeci zakład pogrzebowy, uznałem to za zły znak. A wolna Polska? No cóż, skoro komuna uszła z gardłem, to niech już tak zostanie, jej szczęście. Mamy wolność, a reszta to drobiazgi. Że podziały wśród naszych? Wie pan, dla mnie Komorowski, Kaczyńscy czy Tusk to jest jedna rodzina. Moja rodzina. To jakby kłócili się kuzyni. A obcy to Miller, Nałęcz, Palikot i Kwaśniewski. I tak na to trzeba patrzeć.

Na zdjęciu: Stanisław Wodyński (stoi w środku w płaszczu) w gronie komitetu obywatelskiego z Branic. Po 47 latach przeprowadził się do Ciechocinka: – Mamy wolność, a reszta to drobiazgi.

Zobacz również

Illegal Night na parkingu centrum handlowego przy al. Piłsudskiego ZDJĘCIA

Illegal Night na parkingu centrum handlowego przy al. Piłsudskiego ZDJĘCIA

Tłumy na stadionie miejskim w Kwidzynie. Tak było pierwszego dnia święta miasta

Tłumy na stadionie miejskim w Kwidzynie. Tak było pierwszego dnia święta miasta

Polecamy

Wyziębione niemowlę trafiło do szpitala. Matka dziecka była pijana

Wyziębione niemowlę trafiło do szpitala. Matka dziecka była pijana

Jak wybierać buty, gdy mierzymy się z haluksami? Takie obuwie będzie najlepsze

Jak wybierać buty, gdy mierzymy się z haluksami? Takie obuwie będzie najlepsze

„Nie mam paska, jestem nikim”. Słowa 10-latka wbijają w fotel

„Nie mam paska, jestem nikim”. Słowa 10-latka wbijają w fotel