Co się dzieje w PZPN?

sxc.hu
sxc.hu
Kasa, misiu, kasa! - kultowe powiedzenie byłego selekcjonera reprezentacji Polski Janusza Wójcika trafia w sedno. Bo dojście do żłobu to cel numer jeden kolejnych pokoleń piłkarskich działaczy. - Tam ciągle będą kręcić lody, tylko że teraz bez Kręciny - komentuje oponent PZPN-u Jan Tomaszewski.

Walka o wpływy i własne interesy w Polskim Związku Piłki Nożnej są niezmienne od lat. Co najmniej od czasów prezesury Mariana Dziurowicza, poprzez rządy Michała Listkiewicza, aż po Grzegorza Latę.

Różnica polega na tym, że dwaj poprzedni to duże osobowości i wytrawni dyplomaci. A Lato to były lew pola karnego, a nie salonowy. Dlatego jego pierwszą decyzją po wygranych w 2008 roku wyborach było pozostawienie na stanowisku sekretarza generalnego PZPN-u Zdzisława Kręciny, który doskonale wiedział, jak funkcjonuje związek.

Tylu błędów i wpadek co król strzelców mundialu z 1974 roku nie miał żaden inny prezes. Jego błędy kładą się cieniem na całym związku, roznosząc w pył resztki wizerunku.

- Zła sława związku odbija się na wszystkich, nawet największych społecznikach poświęcających czas i pieniądze dla swojego klubu - uważa Marek Procyszyn, prezes Opolskiego Związku Piłki Nożnej. - Taki działacz w klasie B sprząta, kosi trawę, wysypuje linie przed meczem - mimo to nie doczeka się uznania, jest postrzegany jak czarna owca społeczeństwa. Bo jest z PZPN-u. Trzeba naprawić wizerunek związku, ale do tego są potrzebne zmiany systemowe, a nie kosmetyczne roszady na stanowiskach.

Miliony do dzielenia

Paradoksalnie problem leży w tym, że PZPN ma za dużo pieniędzy i bardzo wielu chętnych do ich dzielenia.

Jak wyliczył portal Money.pl, prowizorium budżetowe związku na rok 2012 przewiduje wpływy w wysokości ok. 60 mln złotych. Najwięcej, bo około 45 mln zł, z umów sponsorskich i dotacji z UEFA. Z tego około 20 mln zł za prawa transmisji telewizyjnych od firmy Sportfive. Umowa tej firmy z PZPN obowiązuje do 2020 roku, co już stało się pretekstem do oskarżeń.

- Filmy zaprezentowane przez Kazimierza Grenia sugerujące korupcję Kręciny i Laty to żadna nowość, tylko wierzchołek góry lodowej i początek wielkich afer, które wstrząsną PZPN - zapowiada zagorzały oponent PZPN-u Jan Tomaszewski. - Sprawa pierwsza to podpisanie 10-letniej umowy z firmą Sportfive na sprzedaż praw telewizyjnych, która obowiązuje do 2020 roku, choć w 2014 roku wszystkie prawa ma sprzedawać UEFA. Sprawa druga to karty kibica, a właściwie karty kolaboranta. Tym powinna się zająć prokuratura. Dlatego na pierwszym posiedzeniu Sejmu złożyłem wniosek o wszczęcie postępowania mającego ustanowić kuratora dla PZPN.

Kwestia kontrowersyjnych Kart Kibica Reprezentacji Polski wciąż pozostaje nie wyjaśniona. Jeden z portali pokazał łańcuszek spółek czerpiących zyski ze sprzedaży KKRP. Wynika z niego, że część pieniędzy z zakupu karty, która daje pierwszeństwo przy nabyciu biletów na mecze biało-czerwonych, wypływa z Polski.

- W PZPN sposób zarządzania i nadzorowania nie jest czytelny - uważa prezes OZPN-u Marek Procyszyn. - Nie wszystko, co tam robią, jest złe, jednak brak transparentności budzi zastrzeżenia. PZPN jest pod ciągłym obstrzałem, bo to potężny związek, skupiający tyle klubów, co wszystkie inne dyscypliny razem wzięte. Dlatego jest pod ogromną presją.

- Gdyby ustawić polityków, począwszy od premiera i prezydenta, a kończąc na działaczach w terenie, i powiedzieć, że do wzięcia jest posada za 50 tysięcy miesięcznie, to znaczna ich część zrezygnowałaby z legitymacji politycznych i pobiegłaby tę pensję przejąć - tłumaczy wielkie zainteresowanie Polskim Związkiem Piłki Nożnej delegat Opolskiego ZPN Ryszard Wójcik. - Piłka nożna jest w Polsce zjawiskiem społecznym numer jeden i wszystko, co się wokół niej dzieje, jest odbierane bardzo intensywnie przez media i społeczeństwo. W tych dwóch kontekstach pojawienie się sytuacji, którą można nazwać skandalem czy aferą, będzie przez media podejmowane jako temat numer jeden - dodaje były sędzia międzynarodowy, obecnie obserwator UEFA.

Wiele do stracenia

Każdy chce brać udział w dzieleniu tortu i liczy na łakomy kąsek. Efekt: na przestrzeni kilku dekad poza prezesem niewiele się zmienia w układzie. Członkowie zarządu oraz wielu delegatów to wciąż te same osoby, które były za Dziu­rowicza i Listkiewicza.

Mimo że w tamtym czasie naszą klubową piłkę zaczął toczyć rak korupcji. Jednak system łapówek i kupowania wzajemnych zależności funkcjonował przy akceptacji zarządu PZPN-u.

- O jakich zmianach więc mówimy - pyta retorycznie jeden z delegatów. - Tu nie ma zmian, tylko ciągłość wzajemnych zależności. W zarządzie są pozostałości ze starych czasów. Nowych się blokuje zgodnie z zasadą: pilnuj swoich interesów bo cię wyautujemy. Każdy dba o swoje podwórko, a będąc na górze, powinien ogólnie patrzeć na rozwój piłki. Tak nie jest.

- O przyszłości piłki decydują w większości osoby, które funkcjonują na zasadzie działaczy społecznych, natomiast futbol w obecnym wydaniu to potężny biznes. I tu jest pewna rozbieżność - zaznacza Ryszard Wójcik. - Od lat niewiele się zmienia, bo wśród delegatów jest bardzo wiele osób, które reprezentują taki sposób działania, przy którym władze związku skupiają się głównie na tym, aby zabezpieczyć ich oczekiwania. I tak do następnej elekcji.

Działacze biorą więcej

Coraz większa opozycja prezesa Laty zaczyna mówić otwartym tekstem. Podczas piątkowego zjazdu wiceprezes Małopolskiego ZPN-u Zbigniew Lach sposób zarządzania PZPN-em przez obecnego prezesa nazwał kolesiostwem i podał kwoty nagród, jakimi Lato obdarował niektórych działaczy: 32 tysiące dla Ireneusza Serwotki, 43 tysiące dla Michała Listkiewicza.

Portal Money.pl obliczył, że aż jedną trzecią budżetu związek wyda w tym roku na działaczy. Na szkolenie i wyposażenie narodowej drużyny - do czego związek został powołany - przeznaczy ponad dwa razy mniej niż na swoich członków...

W kontekście walki o dostęp do kasy przetaczają się nad PZPN-em kolejne burze. Nie inaczej było w przypadku publikacji nagrań dokonanych przez byłego sponsora i działacza PZPN Grzegorza Kulikowskiego, który sugeruje, że Zdzisław Kręcina i Grzegorz Lato mogli dopuścić się korupcji przy przetargu na budowę nowej siedziby PZPN. Obaj temu zaprzeczają.

- Jestem ostatnim, który tę sytuację nazwie aferą - uważa Ryszard Wójcik. - Jeden pan z drugim panem się nie dogadali. Jeden, który okazał się świnią i wszystko nagrywał, teraz zaczyna mówić, że nie ma tam dowodów korupcji. To jest niepoważne, wręcz śmieszne. Z drugiej strony przerażające, że stało się to tematem numer jeden w Polsce w momencie, gdy dwa dni wcześniej zatrzymano byłego szefa służb specjalnych, który ma dużo większe zarzuty prokuratorskie. Tymczasem na plan pierwszy wychodzi nagranie jednego pana od deweloperki, który rozmawiał o bliżej nieznanych tematach z kimś z PZPN-u. Takie rozmowy się odbyły i niech tym zajmie się prokurator.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyła do prokuratora generalnego minister sportu i turystyki Joanna Mucha. Nagrania trafiły też do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W środę zarząd związku odwołał sekretarza generalnego Zdzisława Kręcinę. Decyzja piłkarskiej centrali ma być pierwszym krokiem w odbudowie jej wizerunku. Zdaniem Ryszarda Wójcika ostatnia decyzja odwołująca Zdzisława Kręcinę wystarczy, by PZPN do­trwał do finałów Euro 2012.

- Biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich 10-12 lat, wszyscy mamy pewność, że PZPN w tym stanie przetrwa do następnych wyborów - uważa opolski delegat. - A kolejne wybory mogą coś zmienić tylko wtedy, gdy nastąpi zmiana jakościowa delegatów. Przypo­mnę, że 60 osób na 120 delegatów to przedstawiciele wybierani w wojewódzkich związkach i oni decydują o tym, kto będzie prezesem. Jeżeli będą poza układem i jeśli dla nich wyjazd na mecz z reprezentacją nie będzie głównym celem działania, to jest szansa na zmiany. W innym wypadku układ zależności pozostanie. Od 12 lat delegaci z wojewódzkich związków to w większości te same osoby. Nad tym trzeba się pochylić.

Jan Tomaszewski, świeżo upieczony poseł PiS:
- Ludzie, którzy są w Polskim Związku Piłki Nożnej, to ostatni bastion ortodoksyjnej komuny. Tam agent siedzi na tajnym współpracowniku i jeszcze jakimś kapusiem pogania. To jest towarzystwo, które szuka na siebie haków, bo dzięki temu oni się sami utrzymują. Rozumowanie jest proste: mając na siebie haki, utrzymujemy się na stołkach i nie odwołamy prezesa. W ten sposób stworzyli państwo w państwie. Grupa kilkudziesięciu osób gra na nosie 40-milionowemu narodowi. Wyrzucenie sekretarza generalnego niewiele zmieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska